Młodzieżówka Alternatywy dla Niemiec nie ma wstępu na berlińską Paradę Równości. Decyzja organizatorów największej w Europie demonstracji LGBT nie mogła być inna. Niemiecka skrajna prawica od lat próbuje budować wizerunek partii przyjaznej mniejszością seksualnym, które zamierza bronić przed mniejszościami etnicznymi.

Polityczka AfD Alice Weidel / /facebook.com/aliceweidel

Głównym polem żywotności Alternatywy dla Niemiec (AfD) jest straszenie społeczeństwa imigracją z krajów islamskich. Partia nawołuje do obrony kultury europejskiej przez „obcymi wpływami”. Społeczeństwo naszych zachodnich sąsiadów jest jednak zdecydowanie otwarte na mniejszości seksualne, czego przykładem była legalizacja małżeństw jednopłciowych przez chadeków jesienią 2017 roku. Skrajna prawica musi się z tym liczyć, a więc przyjęła dość przebiegłą taktykę, polegającą na akceptacji osób LGBT, przy jednoczesnym akcentowaniu, że zagrożeniem dla swobodnego wyrażania tożsamości przez gejów i lesbijki jest „islamska dzicz”, która zdaniem brunatnych aktywistów nie przestrzega zasad świata zachodu. To jednak akceptacja tylko na poziomie fasadowym. W programie ugrupowania można wyczytać, że jest ono przeciwne małżeństwom jednopłciowym i związkom partnerskim.

Najnowszym pomysłem AfD było więc wysłanie delegacji młodzieżówki na Paradę Równości, która jeszcze w lipcu przejdzie ulicami niemieckiej stolicy. Oficjalnie zgłoszenie trafiło do organizatorów, którzy jednak wydali decyzję odmowną. Działacze skrajnej prawicy usłyszeli, że „organizacje, które tworzą klimat strachu i wykluczenia, jak AfD, nie są mile widziane”. Odmowę motywowano też względami formalnymi – wniosek został złożony zaledwie trzy tygodnie przez wydarzeniem.

David Eckert, szef berlińskiej młodzieżówki AfD oburza się na Facebooku, twierdząc, że jego formacji odmawia się demokratycznego prawa do wyrażania poglądów. Partia w określonych momentach podkreśla, że współprzewodniczącą jej klubu parlamentarnego jest ujawniona lesbijka, Alice Weidel. Eckert z kolei wije w ocierających o homofobie wywodach, w ktorych twierdzi, że nie wszyscy geje noszą skóry, torebki i malują paznokcie, zaznaczając, że AfD reprezentuje konserwatywną część społeczności LGBT.

AfD jest obecnie trzecią siłą w Bunderstagu. W 2017 roku podczas wyborów zdobyła 12,6 proc. głosów, wprowadzając 94 deputowanych. Partia powstała na początku 2013 roku. Początkowo była siłą reprezentującą interesy mieszczańskiej klasy średniej. Mając w swoich szeregach przedsiębiorców i profesorów ekonomii skupiała się głównie na postulatach liberalizacji gospodarki, obniżki podatków oraz ograniczeniu transferów socjalnych. Z czasem coraz większe wpływy w partii zaczęła zdobywać frakcja obsesyjnie ksenofobiczna.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. „W programie ugrupowania można wyczytać, że jest ono przeciwne małżeństwom jednopłciowym i związkom partnerskim.”

    Organizatorzy spędu LGBT przyznali sobie prawo decydowania, kto jest demokratyczny, a kto nie. Już sam ten fakt wyklucza ich z szeregów demokratycznych. Bo demokracja nie polega na wzajemnej adoracji jednomyślnych.

    PS. Czołowa polityczka AfD Alice Weidel (na zdjęciu) jest lesbijką i żyje w formalnym związku z Sarą Bossard, więc pogłoski o wrogości wobec małżeństw jednopłciowych są mocno przesadzone.

    1. To, że ktoś nie chce kogoś innego na własnym wydarzeniu za którego organizację i przebieg odpowiada nijak nie narusza kwestii związanych z demokracją. AFD może zgłosić sobie własną konserwatywną paradę równości.
      Kwestia Alice Weidel została wspomniana w artykule, niemniej pozostaje kwestia na ile jej życiorys można projektować na poglądy innych członków AFD.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…