Wypada nazywać Pana Prezesa Kaczyńskiego premierem, co wynika z dwóch powodów. Po pierwsze, kiedyś nim był, a po drugie – w swoim niedawnym wystąpieniu Jarosław Kaczyński stwierdził, że do wszystkich byłych premierów zwracano się w ten sposób, tylko nie do niego.  Powiedział, że nie ma o to żalu. Nie dowierzamy. Dziś dostał szansę na dokonanie odwetu z prawdziwego zdarzenia. 

Przemowa Pana Premiera, wygłoszona w Sejmie niejako przy okazji expose Beaty Szydło, była rzetelnie przygotowana, wygłoszona „na żywo” z ogromną swadą, być nie rzec płomiennie. I piszę to bez zgryźliwości. Dostrzegam jednak retorykę i ton pasujący raczej do partyjnych zjazdów nieboszczki partii, której sztandar inny premier kazał wyprowadzać z Sali Kongresowej PKiN. Słuchając bowiem Pana Premiera miałem nieodparte wrażenie, że już to gdzieś słyszałem, gdzieś czytałem.

Pan Premier przyznał w czasie przemowy, że prowadził kiedyś kursy z teorii prawa dla przyszłych kandydatów na kierownicze stanowiska, kierowanych na te kursy zgodnie z konstytucyjnie zapisaną przez PZPR kierowniczą rolą. I „kadry” te prezentowały jego zdaniem zatrważająco niski poziom. Nie wiem, co Pan Premier im czytał na tych kursach, odnoszę jednak nieodparte wrażenie, że czytałem te same lektury, które on polecał.

Wspólne państwo czy państwo Wspólnoty?

Dla nowych rządów Partii PiS zdaniem jej Prezesa – Premiera, najważniejsza jest wspólnota narodowa oparta o pamięć historyczną i szacunek do wartości, które ją łączą. Żeby wspólnota trwała, koniecznym jest przezwyciężenie kryzysu demokracji. Potrzebna jest też solidarność w towarzystwie sprawiedliwości. Generalnie wspólnota szanuje i dba o jednostkę i jej prawa, co szczególnie podkreślał prezes.

Gdyby jednak (co uwielbiał czynić inny premier – Cat Mackiewicz) słowo „wspólnota” zastąpić wyrażeniem „społeczeństwo socjalistyczne”, to możemy całe ten fragment wystąpienia poświęcony wspólnocie, państwu i obywatelom ująć tak: „społeczeństwo socjalistyczne stanowi trwałą gwarancję interesów jednostki. W tym sensie nie ma nieprzejednanego kontrastu między indywidualizmem a socjalizmem. Społeczeństwo to nie funkcjonuje dla ograniczenia wolności osobistej, ale w tym celu, aby jednostka ludzka czuła się naprawdę wolna” (Sbornik – Lenin, Stalin t. 3, str. 666 cyt. za M. Strogowiczem).

Jak ta wolność ma wyglądać? Otóż zdaniem Pana Premiera musi być i będzie zapewniona wolność poglądów (wraz z możliwością ich głoszenia rzecz jasna), ale „szczególnie” tych chrześcijańskich – ograniczanych do tej pory, jak mniema, przez państwo. Tej wolności należy bronić, trzeba dojść do tego stanu, w jakim kiedyś była Polska – unikatowa, jeśli chodzi o wolności na tle Europy. Tu zapewne Pan Premier miał na myśli Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Zapomniał jedynie, że ową złotą wolnością cieszył się jedynie stan szlachecki, stanowiący niecałe dziesięć procent społeczeństwa. Zapowiedział za to łaskawie, że będą tolerowane poglądy odchodzące nieco od normy (tej chrześcijańskiej), ale nie będą w żaden sposób popierane przez państwo, co miało miejsce do tej pory.  Żeby tak się stało, konieczna jest głęboka reforma, ale aby można było ją z kolei realizować, konieczna jest przebudowa wymiaru sprawiedliwości.

Skoro już mowa o państwie, to zdaniem Pana Premiera jest ono narzędziem Wspólnoty. Państwo musi zapewnić Wspólnocie bezpieczeństwo międzynarodowe, wewnętrzne, bezpieczeństwo własności (tu dylemat, bo nie wiadomo, czy chodzi o własność jednostki, czy wspólnoty). Państwo musi także zapewnić wspólnocie bezpieczeństwo socjalne. Ale, co istotne zdaniem Pana Premiera, zostać musi przede wszystkim zapewnione bezpieczeństwo obywateli wobec własnego państwa,  Tego nie uda się dokonać bez daleko idących zmian w wymiarze sprawiedliwości.

W jakim kierunku i zakresie mają pójść – nie wiadomo dokładnie, ale skłania to raczej do wniosku, że dojdziemy do próby realizacji pojęcia przyjętego w radzieckiej filozofii prawa, a mianowicie „państwa – ustawodawcy”, bo przecież wiadomo, że państwo wie lepiej, co Wspólnocie potrzebne. To przerabiali w pełnym zakresie nasi wschodni sąsiedzi do 1991 r. Jak to się miało do wolności obywatela – jednostki, to wie każdy.

Prawda i Sprawiedliwość

W wystąpieniu Pana Premiera znalazła się teza, że wymiar sprawiedliwość winien jako bezwzględną zasadę przyjąć dążenie do prawdy materialnej. Bezsprzecznie. Termin przyjęty w socjalistycznej teorii prawa karnego, w którym prawdę tę nazywało się – przynajmniej do końca lat dwudziestych ubiegłego wieku – również „obiektywną”. I tak prawda materialna zaczęła zastępować obiektywną, choć w obydwu wypadkach powoływano się na jej zgodność z rzeczywistością. Ale jak można byłoby realizować procesy, gdyby były Naczelny Prokurator ZSRR Andriej Wyszyński miał dążyć do prawdy obiektywnej? Poręczniejsza była zatem materialna. O prawdzie w ujęciu marksowskiej filozofii dziejów uczynił znakomity wykład profesor Adam Schaff, ale tej książki Pan Premier chyba nie czytał, a jeśli nawet, to nie wziął jej pod uwagę w swym wystąpieniu.

Najważniejszą według Pana Premiera w życiu publicznym wartością jest prawda (też zapewne materialna, choć być może smoleńska). Ale żeby prawdę chronić, żeby ją pokazywać taką, jaka jest –  konieczne są zmiany, w tym zmiany w mediach publicznych, co niebawem nastąpi. Media działały bowiem do tej pory celem ukrycia prawdy (niewygodnej), a trzeba głosić przede wszystkim prawdę świadczącą o polskim establishmencie.

flickr.com/Piotr Drabik
flickr.com/Piotr Drabik

Stwierdził Pan Prezes dalej, że trzeba zmienić ordynację wyborczą. Ustalić jakaś sprawiedliwą równowagę pomiędzy metoda proporcjonalną, mieszaną, a jednomandatowymi okręgami wyborczymi. Wyborów nie mogą bowiem przeprowadzać ci, którzy są zainteresowani ich wynikiem. Konieczny jest co najmniej „przegląd” konstytucji, o ile nie jej zmiana, bo dzisiejsza konstytucja ma ponad dwadzieścia lat. Tu tylko można przypomnieć, że amerykańska ma nieco więcej. Dodaje się co prawda do niej dość daleko idące poprawki, a w Europie istnieje też taki kraj (do którego jeżdżą dziś młodzi Polacy), gdzie w ogóle nie dokonano formalnej kodyfikacji. Istnieją również wspólnoty plemienne, które o takim pojęciu, jak konstytucja – nie słyszały.

Historia

Postrzeganie historii przez Pana Premiera, której ocena zawarta była w jego expose, można określić jako dialektyczno–histeryczne. Każde zjawisko jest bowiem interpretowane jako zagrożenie lub działa na szkodę polskiej Wspólnoty i państwa. Można było w trakcie wystąpienia usłyszeć, że trzeba zatrzymać politykę antypolonizmu, która prowadzi do podważenia istnienia państwa polskiego i polskiej własności, (choć nie wyjaśniono przez kogo).

Polacy pierwsi stanęli do walki z bronią przeciwko hitleryzmowi, a teraz przedstawiani są jako sojusznicy Hitlera. Następuje internacjonalizacja odpowiedzialności za Holocaust, a Polacy wskazywani są jako współodpowiedzialni za ten fakt. Znowu rodzi się pytanie – przez kogo? Czy w czasie drugiej wojny światowej zachowanie Polaków odbiegałe od tego, co Pan Premier określił wcześniej „normą” – chrześcijańską podstawą Wspólnoty – czy też członkowie żydowskiej diaspory nie mieścili się w granicach wyznaczonych przez Wspólnotę?

SKOK cywilizacyjny.

Jarosław Kaczyński ogłosił, że konieczny jest skok cywilizacyjny – i Polska go wykona. Nie wiadomo tylko, skąd Pan Premier uzyskał informację o tym, że poziom gospodarczy Polski to „około 60 procent poziomu Unii”. Prawdopodobnie to poziom liczony według siły nabywczej. Dla porównania w 2012 r., kiedy wskaźnik ten wynosił dla nas 67 procent (tyle samo co dla Węgier), 50 procent przypadło Rumunii i 2 punkty procentowe Bułgarii. Jeśli porównać PKB per capita, to za bogatymi krajami zachodu jesteśmy daleko, daleko w tyle, a żeby dobić do średniego poziomu Unii Europejskiej, musimy mieć jeszcze ponad dwa razy tyle, co mamy.

Pan Premier stanowczo sprzeciwia się temu, aby Polska przyjęła taką samą drogę rozwoju jak Hiszpania. Hiszpania rozwijała się powolutku, dwa kroczki do przodu, kroczek do tyłu. A Polska skoczy jak kangur. Wolę jednak sposób hiszpański. Dwa lata temu ten kraj pogrążony w głębokim kryzysie miał dwuipółkrotnie wyższy PKB zarówno ogółem, jak i na osobę, niż Polska.

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego krytykanci złośliwie porównują program gospodarczy PiS do programu Gierka. Za Gierka było źle, a teraz jest dobrze i będzie jeszcze lepiej. Bo jeżeli chodzi o zarządzanie gospodarką państwową – nastąpiła racjonalizacja doboru kadr, które za Gierka były na tragicznie niskim poziomie. Program gospodarczy PiS skierowany jest przede wszystkim do prywatnej gospodarki, ma służyć wybuchowi aktywności Polaków i obudzenia uśpionego kapitału. Ów program musi być osłonięty tarczą antykorupcyjną – ale prawdziwą, nie udawaną, jak do tej pory. Musi stać się programem polskiego patriotyzmu. Lenin też uważał, że kadry decydują o wszystkim. Pod warunkiem, że są z partii.

Jarosław Kaczyński uznał, że trzeba zakończyć polityczną wojnę polsko-polską, albo przynajmniej doprowadzić do tego, żeby chociaż język politycznej dyskusji był zbliżony do normalności i oparty na merytorycznych argumentach. To znaczy, że sam w to zakończenie wojny na pokojowych warunkach nie wierzy.

Reasumując: Kaczyński urządzi nam wszystkowiedzące państwo-ustawodawcę, kontrolujące Wspólnotę dla jej dobra, ustalające ramy wolności  jednostki, nadzorujące służby i wymiar sprawiedliwości. Państwo, które ochroni prawdę materialną, a materię tej prawdy ulepi PiS. I do wszystkiego  tego żabie skoki cywilizacyjne. Dziękuję, wolę być członkiem wspólnoty hiszpańskiej.

[crp]
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Para-demokracja

Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…