Przyzwolenie na przemoc wkroczyło na kolejny poziom. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie gróźb ze względu na przynależność polityczną oraz nawoływania do popełnienia zbrodni wobec polskich europosłów. Ekstremiści z Obozu Narodowo-Radykalnego, którzy w 2017 roku powiesili na szubienicach portery polityków otrzymali jasny sygnał – państwo polskie na to pozwala.

– Prokuratura pokazała swoją kompletnie polityczną twarz; będę się oczywiście odwoływać. To jest absolutny skandal – powiedziała Róża Thun, jedna z deputowanych, których wizerunki zostały umieszczone na stryczkach.

Przypomnijmy, co się wydarzyło w Katowicach pod koniec listopada 2017 roku. Ekstremiści z ONR, wspierani przez kiboli, wśród których byli osobnicy z tatuażami Waffen SS, zorganizowali seans nienawiści, podczas którego umieścili na szubienicach zdjęcia Michała Boni, Danuty Huebner, Danuty Jazłowieckiej, Barbary Kudryckiej, Julii Pitery i Róży Thun. Byli to politycy, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego potępiającą bierność polskiego rządu wobec odradzającego się faszyzmu. Powodem uchwalenia takiej rezolucji były nawiązujące do nazizmu hasła na banerach podczas Marszu Niepodległości, m.in. „Europa będzie biała albo bezludna”, „Czysta krew”czy „„Biała Europa braterskich narodów”. Nacjonaliści uznali postawę europosłów za zdradę i postanowili ich zastraszyć.<

Oburzenie aktem jawnej groźby pozbawienia życia wyraził m.in. przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani. „Konieczne jest zapewnienie bezpieczeństwa posłom do PE tak, aby bez obaw mogli wyrażać niezależne opinie. Konieczne jest także przeciwstawienie się tym, którzy szerzą nienawiść poprzez pokazywanie skandalicznych zdjęć powieszonych polityków” – stwierdził na Twitterze.

Na polskiej prokuraturze zapowiedź szubienicy dla polityków nie zrobiła jednak wrażenia. Śledztwo w tej sprawie umorzono, wskazując na to, że narodowcy wyrazili w ten sposób krytykę. Prokuratura zaprezentowała imponującą ekwilibrystykę w celu wybronienia ekstremistów z opałów, podając iż inscenizacja polegająca na wieszaniu portretów polityków na konstrukcjach naśladujących szubienice „miała charakter symboliczny, nawiązujący do historycznych wydarzeń z XVIII wieku, a utrwalonych na obrazie Jana Piotra Norblina”.

„W intencji organizatorów inscenizacja miała ukazać analogię między działalnością konfederacji targowickiej i głosowaniem europosłów, a jej symboliczny charakter podkreślał w przemówieniu jeden z organizatorów happeningu” – podała prokuratura. Śledczy zaznaczyli, że sposób wyrażania przez uczestników happeningu poglądów i niezadowolenia należy ocenić bardzo krytycznie w kategoriach moralno-etycznych, jednak nie pozwala na ściganie karne.

Eurodeputowani w odpowiedzi na decyzję zwołali w Brukseli konferencję, na której wyrazili swoje zaniepokojenie i oświadczyli, że czują się zagrożeni. – W ten sposób zachęcanie do linczu, do takich rzeczy jest naprawdę groźne i tutaj w parlamencie (europejskim – przyp. red.) damy pełną pomoc prawną do tego, żeby tę decyzję zaskarżyć – powiedział europoseł Andrzej Halicki (KO). – W tej chwili złożymy zażalenie do prokuratury, ale także zaskarżenie do właściwego sądu. To przygotowują prawnicy i zrobimy to także ze wparciem kancelarii prawnych, ale stronami są tutaj obecni – dodał polityk PO.

Jedna z posłanek, która zostały umieszczone na stryczku, Róża Thun stwierdziła, że decyzja o umorzeniu „wskazuje na skrajne upolitycznienie prokuratury”. – Eskalacja nienawiści jest tutaj niewiarygodna, a prokuratura dała tutaj  bardzo wyraźną wypowiedź polityczną, pokazała swoją twarz. I to jest coś niezwykle niebezpiecznego – oceniła. Zapowiedziała także odwołanie się od tej decyzji. – Ta sprawa musi się dalej toczyć. My chcemy żyć w kraju praworządnym, bezpiecznym, bez przemocy, bez hejtu, bez nawoływania do stosowania przemocy fizycznej (…). Musimy wszyscy czuć się odpowiedzialni za polskie społeczeństwo i nie można się zgadzać na takie skandaliczne czyny – dodała.

paypal