Według francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, we wczorajszych manifestacjach „żółtych kamizelek” wzięło udział nieco ponad 100 tys. osób. Ta liczba jest silnie kontestowana na portalach społecznościowych jako znacznie zaniżona, lecz z braku centralnej organizacji ruchu protestu brak liczby alternatywnej. 130 osób zostało aresztowanych. W Paryżu zanotowano 24 rannych, w tym pięciu policjantów.

Prezydent Emmanuel Macron zareagował wczoraj wieczorem na zamieszki w Paryżu wyrażając na Twitterze wdzięczność wobec policji , która nie dopuściła manifestantów do pałacu prezydenckiego. Jednak jego brak reakcji na manifestacje w całej Francji spotkało się z potępieniem nie tylko „żółtych kamizelek”, ale i wielu deputowanych opozycji, zarówno z lewej, jak i prawej strony sceny politycznej.

W tej sytuacji „żółte kamizelki” zapowiadają już „Akt 3” swego protestu  pod hasłem „Macron do dymisji”. Oprócz licznych demonstracji przewidzianych na prowincji, w sobotę 1 grudnia ma znowu dojść do manifestacji na Polach Elizejskich w Paryżu. Głównym motywem domagania się dymisji prezydenta jest znaczne przyśpieszenie spadku poziomu życia klas ludowych od kiedy doszedł do władzy. Wśród postulatów jest przywrócenie opodatkowania najbogatszych i wycofania serii podatków, które spadły na najsłabiej uposażonych.

„Żółte kamizelki” są szczególnie oburzone na ministra spraw wewnętrznych Christopha Castanera z partii prezydenckiej, który sugeruje, że ich ruch protestu jest inspirowany przez skrajną prawicę. W kilku miejscowościach, jak w Tuluzie i Beziers,  doszło do ataków manifestantów na ekipy oligarchicznych mediów, oskarżanych o „notoryczne kłamstwa” i próby zdyskredytowania protestu. Ekipom telewizji CNews (własność francuskiego miliardera Vincenta Bolloré, „króla Afryki”) i BFM TV (własność izraelskiego miliardera Patricka Drahiego, magnata komunikacyjno-medialnego) nic się nie stało, lecz musiały uciekać przed gniewem tłumu.

Napięta sytuacja społeczna we Francji zaczyna przenosić się do sąsiadów. Ruch „żółtych kamizelek” powstał już w Belgii i Wielkiej Brytanii, choć w dużo mniejszej skali. Według sondaży z minionego piątku, we Francji 77 proc. obywateli popiera frondę „żółtych kamizelek”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A u nas jutro jest prostszy i bezkrwawy protest przeciwko podwyżkom cen paliw, na fb ludzie to rozsyłają: w PONIEDZIAŁEK 26.11. NIE TANKUJEMY. Kto musi, niech zaleje dzisiaj. Choć popieram i biorę udział, to bardzo mnie ciekawi czy stacje rzeczywiście odnotują jakiś drastyczny spadek sprzedaży tego dnia.

    1. Kocie, to nie o benzynę chodzi, a o całokształt. Całokształt wyzyskiwania biednych i napędzania zysków bogatym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…