Francuski pisarz Gabriel Matzneff, laureat nagród literackich, przeciw któremu toczy się śledztwo w sprawie gwałtów na dzieciach i nieletnich, będzie poza tym sądzony za swoje książki i artykuły, w których „pochwalał pedofilię”. To pierwsza tego typu sprawa w Europie.
Matzneff ma dziś 83 lata, lecz już w latach 70 ub. wieku dał się poznać jako wielbiciel „osób poniżej 16 roku życia”. Oskarżenie dotyczy jego ostatnich artykułów prasowych z grudnia i stycznia w dwóch znanych tygodnikach oraz jego oświadczeń o „autocenzurze” tj. o opisach gwałtów na dzieciach, które zamiast w swych książkach, umieścił w jakimś sejfie. Jego książki były wystarczająco wymowne, ale policja wtargnęła wczoraj do siedziby wydawnictwa Gallimard, by szukać niepublikowanych dotąd dzieł pisarza. Według niepotwierdzonych jeszcze doniesień, zostały odnalezione.
Burzę wokół Matzneffa wywołała wydana na początku stycznia książka Vanessy Springory, w której autorka mówi o gwałtach, jakich miał dopuścić się na niej pisarz, gdy miała 14 lat, jak też o atmosferze tolerancji wobec pedofilii w paryskim światku literackim. Policja miała potwierdzić doniesienia dziennika internetowego Mediapart, że pisarz od lat jeździł na Filipiny „na chłopców ok. 10 lat” wraz ze swym wydawcą z Gallimarda Christianem Giudicellim.
Sprawa Matzneffa i Springory jest niezbyt wygodna politycznie, gdyż prezydent Emmanuel Macron, gdy miał 14 lat, został poderwany przez swą ówczesną zamężną nauczycielkę, dziś jego żonę Brigitte, starszą od niego o ćwierć wieku. Właściwie stanowi to przestępstwo seksualne, w czasie kampanii wyborczej w 2017 r. przedstawiane przez oligarchiczne media jako romantyczna historia.
Vanessa Springora, dziś wydawca, została przesłucha przez policję pod koniec stycznia. Sprawa gwałtów na niej jest już przedawniona, lecz ma jej zdaniem znaczenie symboliczne. Ostatnio Gallimard wycofał z księgarni „Dzienniki” Matzneffa, w których „pochwała pedofilii” miała zajmować poczesne miejsce.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Prawdopodobnie mamy tu do czynienia z użycie terminu „pedofilia” niezgodnym z jego znaczeniem klinicznym (definicjami diagnostycznymi). Trudno bowiem „pochwalać” oczywistą dewiację… równie dobrze można by pochwalać lub propagować schizofrenię. Niestety z niewiadomych powodów niektóre choroby zamiast leczyć kryminalizuje się, a więc faktycznie uznaje za normę (sic!). Zresztą podobnie za normę uznaje się w kapitalizmie patologiczną, niszczącą więzi społeczne chciwość, którą to dewiację także powinno się leczyć, albo za nią w ostateczności karać jak za pedofilię.
Termin pedofila dam w sobie jest nietrafiony, gdyż to nie miłość „filia” tylko gwałt i przestępstw.