Precedensowy wyrok wydał Sąd Rejonowy w Warszawie. Pierwszy raz w sprawie frankowicza przeciwko bankowi wydany został wyrok korzystny dla kredytobiorcy.
Bankowcy mają się teraz nad czym poważnie zastanowić. Kredytobiorca, idąc do sądu, wskazał, że zgodnie z orzeczeniem Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z 2010 r. jego umowa z mBankiem zawiera klauzule abuzywne (niedozwolone). Chodzi o zapisy dające bankowi całkowitą swobodę ustalania wysokości kursu, po jakim przeliczane są kredyty i raty kredytów denominowanych i indeksowanych do franka szwajcarskiego.
Sąd przyznał frankowiczowi rację – stwierdził, że jego kredyt nie jest frankowy, tylko złotowy. Nakazał też płacić kolejne raty według stawki LIBOR (referencyjnej wysokości oprocentowania depozytów i kredytów na rynku międzybankowym w Londynie, parametr stanowiący w wielu krajach podstawę oprocentowania kredytów i depozytów) plus marża. Różnica między ratami pobranymi od kredytu waloryzowanego do franka a ratami, które należałyby się bankowi, gdyby kredyt został zawarty w złotówkach, na mocy orzeczenia sądu ma zostać wypłacona przez bank klientowi. Chodzi o niebagatelną dla większości Polaków kwotę blisko 20 tys. złotych.
„Puls Biznesu” pisze, że wydany przed majówkowym weekendem wyrok pokazał frankowiczom, że skarżenie banków w oparciu o wskazanie klauzul niedozwolonych w umowach kredytu ma sens. A w kolejce do rozpatrzenia czeka pozew zbiorowy 4,5 tys. (słownie: czterech i pół tysiąca) klientów Milennium Banku, gdzie również te właśnie zapisy wskazuje się jako podstawę podważenia umowy.
Wyrok Sądu Rejonowego w Warszawie może otworzyć przed frankowiczami o wiele większe perspektywy, niż oczekiwanie na pomoc prezydenta Andrzeja Dudy, który, przypomnijmy, uwzględnił ulżenie posiadaczom kredytów we frankach wśród swoich obietnic wyborczych. W styczniu tego roku Duda proponował masowe przewalutowanie kredytów i zmuszenie banków, by poniosły część kosztów tego ruchu, skoro wcześniej zarobiły na pożyczkach i swobodnym ustalaniu wysokości kursu ogromne pieniądze. Zaprotestowała jednak Komisja Nadzoru Finansowego, grzmiąc, że taki ruch doprowadziłby niektóre banki do upadłości.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Jak wygrał to dobrze, chwała mu, ale zgodzę się też z tym, że byle kto kredytów we frankach nie bierze i mnie na to nie byłoby stać. Jak ktoś chce walczyć o swoje, to niech walczy, mi nic do tego, ale nie podoba mi się tylko to, żeby przez sprawę z frankami cierpieli ludzie, którzy tych kredytów nie brali. To zwycięstwo pokazuje także, że najlepiej jednostkowo walczyć o swoje, a swego czasu przecież frankowicze tłumnie szli do sądów na pozwy zbiorowe, które nie przynosiły skutków http://www.kpprimus.pl/pozew-zbiorowy/ wystarczy trochę poczytać. Inna sprawa, że wypadałoby jednak trochę myśleć, nie chce nikogo obrażać, każdemu zdarza się wpadka czy błąd, ale nie powinno się tego zrzucać na innych.
Prawda, biedni kredytów we frankach nie biorą. A ci co wzięli, niech płacą a nie drą mordy, że są biedni
mnie nikt kredytu nie da – to stosunkowo zamożne gnoje, którym wszystko się natychmiast należy brały te kredyty. w efekcie takich wyroków banki podniosą ceny usług, co uderzy w takich jak ja.