Widzowie lub słuchacze portalu stajk.eu zapewne słyszeli już o artykule Siergieja Karaganowa, w którym rosyjski politolog zasugerował, że użycie taktycznej broni jądrowej na ważny strategicznie cel ulokowany na terytorium NATO, może być jedynym rozwiązaniem, które uchroni świat przed termojądrową apokalipsą. Doradca Putina nie wskazuje w nim bezpośrednio na Polskę, mówi jednak o hipotetycznym Poznaniu, jako mieście, w którym są rozmieszczone siły powietrzne oraz wojska NATO.
Tekst Karaganowa przeszedł bez większego echa i dyskusji. Wspomniały o nim takie portale jak Onet, Wirtualna Polska, Do Rzeczy. Jak zwykle jednak bywa, źródła nie rezonujące z propagandą Zachodu nie wywołują szerokich komentarzy debat czy polemik. Lepiej je wyprzeć i nie zaprzątać sobie nimi głowy, bo jest dobrze a będzie jeszcze lepiej.
Równolegle do wspomnianego artykułu toczy się na kolektywnym zachodzie debata o przyszłości powojennej Ukrainy i jej miejscu w nowym, globalnym ładzie.
Przed lipcowym szczytem NATO w Wilnie na stole leżą dwa rozwiązania.
Pierwszy mówi o przyjęciu Ukrainy do NATO w niedalekiej powojennej przyszłości. Za tą opcją obstają kraje bałtyckie oraz, któżby inny, Polska.
Druga opcja to rozwiązanie, które prezydent Francji Emmanuel Macron określił “Izraelizacją Ukrainy”. Projekt ów zakłada, że państwa NATO dofinansowują oraz dozbrajają armię Ukrainy, tak, by własnym sumptem zdołała ona odeprzeć ewentualne zagrożenie ze strony Moskwy. Ukraina jednak nie zostaje formalnie przyjęta do NATO i jako taka jest wyłączona z obowiązywania (nie)sławnego artykułu 5. Oprócz wspomnianego prezydenta Francji opcję “Izraelizacji Ukrainy” wspiera także administracja Bidena oraz niemiecki minister obrony Boris Pistorius. Widać zatem na pierwszy rzut oka, że “Izraelizacja Ukrainy” ma dużo solidniejsze podstawy.
W tym miejscu warto zasygnalizować trzy pytania:
1. Czy w przypadku tej opcji Polska i kraje bałtyckie, chodzące jak dotąd na krótkiej smyczy Białego Domu nie zechcą utworzyć “koalicji chcących”, którą sugeruje Anders Rasmussen, a którą pełniej opisałem w swoim poprzednim artykule “Słoń w Salonie”.
2. Jak wpłynie na bezpieczeństwo w regionie taki “Izrael nad Dnieprem”? Warto pamiętać, że od prawie dekady na Ukrainie powstaje państwo jednorodne etnicznie, ze słabo skrywanym nacjonalizmem, silnym sentymentem do naprawdę okrutnej własnej historii, państwo rugujące prawa mniejszości narodowych, likwidujące prawo pracy i rolę związków zawodowych, dopuszczające się aktów przemocy na własnych obywatelach w Donbasie i Ługańsku, zamiatające pod dywan barbarzyński mord w Odessie z maja 2016, wcielające paramilitarne bojówki o jawnie nazistowskiej proweniencji w szeregi regularnej armii, budujące pomniki ludobójcom etc.
Kto w tym Naddnieprzańskim Izraelu będzie pełnił rolę Palestyńczyków, a kto Iranu?
3. Trzecim i najważniejszym pytaniem jest to, jak na budowę Nowego Izraela zareaguje Rosja. Wszak jedną z najważniejszych przesłanek wkroczenia armii rosyjskiej na Ukrainę była jej demilitaryzacja. Tymczasem zachód chce kontynuować swoją linię zbrojenia Ukrainy; mało tego chce ją akcelerować i uczynić z niej oficjalną podstawę stosunków Ukraina – NATO.
A teraz wróćmy do tekstu Karaganowa.
Jakie emocje, jakie myśli wywołuje w Was pomysł rosyjskiego politologa? Jeśli uważacie, że pomysł Karaganowa jest absurdalny i odrzucacie go z odrazą, a jednocześnie wspieracie dozbrajanie Ukrainy przez Zachód to jesteście pozbawionymi konsekwencji hipokrytami. Otóż zwróćcie uwagę, że za artykułem Karaganowa tkwi idea będąca przesłanką każdego współczesnego militaryzmu. Również Waszego. Tą ideą jest doktryna odstraszania, którą zaakceptowaliście, przyjęliście za racjonalną i od dawna stosujecie. Kupmy nowe czołgi i nowe rakiety, a wtedy wróg zastanowi się dwa razy zanim zaatakuje. Jak wiadomo, gdy w teatrze pojawia się strzelba, to w którymś akcie musi wystrzelić, bo inaczej jej byt pozbawiony byłby sensu. I tylko tyle mówi Karaganow; mamy broń jednak jak dotąd krygowaliśmy się, by jej użyć. Dlatego zachód nas ignoruje i będzie to robił nadal jeśli nie udowodnimy, że strzelba jest nabita czarnym prochem, a nie kapiszonami.
Dodam, że w mojej opinii Karaganow się myli. Uderzenie taktyczną bronią atomową na kraj NATO spowoduje symetryczną odpowiedź Paktu. Inaczej ten, nie gwarantując bezpieczeństwa swoich członków, straciłby legitymację i sens istnienia. Po pierwszej odpowiedzi scenariusz wyglądałby tak, jak w powieści Kena Folletta “Nigdy”. Mocarstwa korespondowałyby ze sobą coraz to potężniejszymi głowicami do nastania atomowej zimy.
Ciekawym jest w tym kontekście na pozór błahy fakt przejęcia przez Jarosława Kaczyńskiego teki wicepremiera. Wg prowadzących podcast Polityka Insight, Nowogrodzka może mieć informację pochodzące od amerykańskiego wywiadu, że po nieudanej ukraińskiej ofensywie (jej porażka jest już nieśmiało komunikowanym faktem) Rosja może szykować kropkę nad i. Dlatego PiS chce konsolidować władzę w jednym ręku.
I w tym kontekście martwię się nieco o Poznań.
A Wy?
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …