Wydawało się, że weto Andrzeja Dudy w sprawie lex TVN zakończy sprawę. Jednak Kaczyński, jak widać, nie dopuszcza swojej porażki.
PO zawetowaniu ustawy medialnej przez Andrzeja Dudę, spraw wydawała się zakończona w tym sensie, że aby weto prezydenta odrzucić potrzeba byłoby 3/5 głosów poselskich przy obecności co najmniej połowy składu Sejmu. To 276 głosów z 460 posłów. Tylu PiS nie jest w stanie zebrać. Jednak, jak widać, stratedzy pisowscy wymyślili, jak osiągnąć zamierzony rezultat inną drogą. Do tego potrzebny jest im tylko Trybunał Konstytucyjny, co do którego dyspozycyjności i posłuszeństwa Kaczyński nie miał wątpliwości. Przynajmniej do tej pory.
Otóż wystarczy podpis 50 posłów, by skierować lex TVN w poprzedniej, nie znowelizowanej formie do Trybunału Konstytucyjnego. A ten na pstryknięcie palcami z Nowogrodzkiej może uchwalić, że jest ono niezgodne z Konstytucją. A co za tym idzie, TVN w dotychczasowej formie własnościowej nie może działać na terenie Polski. To z kolei oznacza, że trzeba będzie zmienić ustawę zgodnie z oczekiwaniami PiS.
Oczywiście, można dopuścić myśl, że TK nie będzie działał zgodnie z zamówieniem władzy, ale to mało prawdopodobne. Duda bryknął, bo ma więcej do stracenia i musi myśleć o własnej przyszłości po skończeniu swojej kadencji. Julia Przyłębska i posłuszni jej sędziowie tak zdeterminowani już nie są. Wyrok TK zmuszający do korekty ustawy medialnej przeciwko TVN.
Rozwiązanie z udziałem TK w tej sprawie po raz kolejny udowodniłoby, że system prawny w Polsce jest głęboko zaburzony. Włączając się w zagrywkę PiS przeciwko TVN, stałby się narzędziem w rodzaju nad-Sejmu i nad-prezydenta, służącego do przepychania projektów, dla których rządząca partia nie jest w stanie zebrać potrzebnej większości.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…