Media obiegła wiadomość o skazaniu dwóch działaczy Ruchu Narodowego – Artura Zawiszy i Roberta Winnickiego – przez warszawski sąd. Żadne wielkie halo – obu dżentelmenom wlepiono po grzywnie i kazano iść w pokoju. To jednak, zwłaszcza wobec faktu, że wymiar sprawiedliwości mamy pod takim a nie innym nadzorem – wyraźny i znaczący (taką żywimy nadzieję) sygnał dla narodowców: dość waszych burd, stop agresji, obrażaniu, bezkarności chowanej pod płaszczykiem miłości ojczyzny.

Winnicki i Zawisza, a także kilku innych młodych uczestników zeszłorocznej czerwcowej demonstracji pod Sejmem, zostało skazanych za znieważanie policjantów na służbie i podżeganie do przemocy. 15 czerwca narodowcy zorganizowali „pokojowy”, jak twierdzą, przemarsz spod Kancelarii Premiera pod Sejm, domagając się dymisji rządu Platformy Obywatelskiej w związku z aferą podsłuchową. Prokuratura postawiła działaczom RN zarzuty na podstawie filmików z demonstracji. Widać na nich wyraźnie, jak demonstranci wdzierają się na teren Sejmu za szlabany strzeżone przez Straż Marszałkowską. Tłum napiera na kordon funkcjonariuszy. Świadkowie zeznający potem w obronie Winnickiego i Zawiszy powiedzą, że żadnych oznak agresji podczas pochodu nie było.

To tłumaczenie, które pojawia się co roku po Marszu Niepodległości. Warszawa, a w szczególności jej zarządcy z ramienia PO są tak przewrażliwieni, że wysyłają policję i zawsze na zapas panikują o rozwalone chodniki i agresję wobec skłotersów. Wyrok ten nie jest może wielkim przełomem, ale jaskółką, która zapowiada wiosnę i pokazuje, że sędziowie nie są idiotami, dającymi się nabrać na wzniosłe hasła i manipulacje „patriotów”. Demonstracje, które faktycznie przebiegają pokojowo, nie potrzebują siłować się z funkcjonariuszami i wyzywać ich od „bandytów”.

Narodowcy do tej pory czuli się całkowicie bezkarni. Również teraz ich zwolennicy w internecie gardłują na „psy jebane”, co „zajebują przy przesłuchaniu”, zupełnie nie odnosząc się do prymitywnego wizerunku chuliganów, na który ludzie biorący udział w eventach Ruchu Narodowego zapracowali sobie przez lata. Z satysfakcją stwierdzam, że argumentów w stylu „tam były całe rodziny”, „kobiety i dzieci…” – nikt już nie kupuje. Wreszcie, po ludzku cieszę się, że Zawisza i podobni mu nacjonaliści dostali po nosie od prawicowej władzy. Mają od kogo się uczyć, co znaczy kulturalna, pokojowa manifestacja.

[crp]
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…