Dziś stoczyłyśmy kolejną bitwę w wojnie o wolność decydowania o swoim ciele. Wyszłyśmy na ulice polskich miast, żeby wykrzyczeć nasz sprzeciw. Kim jesteśmy? Dziewuchami. Czego chcemy? „Odzyskać Wybór”.

Akcja obywatelska „Dziewuchy dziewuchom” zaczęła się od skrzyknięcia na portalu społecznościowym, a zawędrowała aż za wielką wodę. Dziś poparcie dla polskich „dziewuch” wyraziła Milla Jovovich, kilka dni temu – Samantha Palmer. Napisał o nas „Guardian”. Kobiety z europejskich stolic wyszły dziś protestować solidarnie z Polkami.

Od konserwatystów słyszymy, że jesteśmy „zwolenniczkami aborcji przed śniadaniem”, że jesteśmy „przeciw życiu”. Od liberałów – że „powinnyśmy przestać być miłe, a zacząć być skuteczne” i że „z przeciwnikiem trzeba walczyć jego własnymi metodami”, a za chwilę spada na nas gniew, bo „przeszkadzamy pewnej grupie w sprawowaniu religijnego obrządku”. Będziemy przeszkadzać. Będziemy prowokować. Będziemy niewygodne i kłopotliwe. Bo walczymy o prawo wyboru dla wszystkich kobiet, niezależnie od statusu i światopoglądu. Te, które na początku ubiegłego wieku paliły publicznie biustonosze, dla duchownych i dla przedstawicieli klasy, która w ówczesnym świecie przesyconym patriarchalizmem wygodnie się urządziła – również stanowić musiały niepiękny widok. A jednak dziś z praw wyborczych wywalczonych przez kobiety dla kobiet, skrzętnie korzystają konserwatystki, wrzucając do urn karteczkę z nazwiskiem Korwin-Mikkego. I temu właśnie służyć miała cała ta „szopka”. Żebyście mogły decydować, swoje polityczne decyzje werbalizować i nadawać im moc sprawczą.

Nie reprezentujemy żadnej sprecyzowanej politycznie siły. Ciekawe zresztą w tym kontekście wydają się wyniki ostatniego badania CBOS, z którego wynika, że spośród respondentek, które przyznały się do przerwania ciąży – przeważają te o deklarowanych poglądach prawicowych. Z jednej strony jest to żywy dowód na to, że życie każdego nauczy pokory, a bohaterstwa nie da się ani zadekretować, ani znieść ustawą. Z drugiej strony wynik ten jest krzepiący: wykazuje niezbicie, że wśród „lewaczek” powszechne jest korzystanie z dobrodziejstw antykoncepcji i edukacji seksualnej, a macierzyństwo częściej jest decyzją, zamiast dziełem przypadku bądź przemocy. Chcemy, aby decyzja należała wyłącznie do was, nie do proboszczów czy zafiksowanych na swym nieskazitelnym sumieniu lekarzy. Żeby możliwość dokonania wyboru – w dowolnym momencie i w którąkolwiek stronę – miała Anna, Katarzyna, Irena i Nikola, kobieta, dziewczyna, baba, facetka. Ta głosująca na lewicę i ta uczęszczająca na nabożeństwo majowe. Ta, którą stać i ta, która może co najwyżej pomodlić się o poronienie. Ta, która będzie w stanie wychować niepełnosprawne dziecko i ta, która się tego przestraszy.

Słychać coraz więcej opinii, jakoby zaostrzenie prawa aborcyjnego nie było wcale partii rządzącej na rękę. Jakoby PiS miał ochotę zrobić zgrabny unik i nie uczynić zadość żądaniom episkopatu. Byłoby to szczęściem w nieszczęściu. W obliczu jednak realnego przecież, bo leżącego już w Sejmie projektu ustawy i budzących grozę wypowiedzi polskiej premier – warto protestować, policzyć się, zmobilizować. Nawet jeśli prawo nie zostanie zaostrzone – mamy w tej materii o co walczyć: edukacja seksualna, bezpłatna antykoncepcja i refundacja dla procedury in vitro, aby rodziło się więcej dzieci wyczekanych i upragnionych – to wciąż wyzwania dla kraju w centrum Europy, w XXI wieku; wyzwania, o które muszą upomnieć się w waszym imieniu właśnie odsądzane od czci i wiary „lewaczki” i „dziewuchy”. Ależ nie ma za co!

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Jak można niedostrzegać z jaką bandą zwyrodnialców zboczonych mamy doczynienia? Przykład;

    Gwałt to zmuszenie do odbycia stosunku płciowego.
    Zmuszanie do urodzenia z gwałtu, jest ponownym gwałtem. Dlatego tyle samobójstw kobiet, które przechodzą przez drugi przymus, po raz drugi przemocą decyduje się o ich ciele, po raz drugi poniża stosując przemoc.
    Jeden zgwałcił, a gwałcą nie tyle dla seksu, ale daje im satysfakcję władza na bezbronną ofiarą. Przychodzi drugi, który przez celibat zboczony, znowu pragnie satysfakcji z władzy nad poniżoną kobietą, przemocą decydując o jej ciele, przedłuża proces gwałcenia, gwałci po raz drugi.

    Jak można pozwolić aby tacy zwyrodnialcy wogóle mieli prawo funkcjonować, dlaczego nie stawia się zarzutów kryminalnych kościołowi, który nachalnie łamie nasze prawa?

  2. 40 tysięcy kobiet w Polsce rocznie ma poronienie , według ustawy będą prawnie ścigane, więzione, odseparowane od rodzin i dzieci, braknie miejsc w więzieniu. To pokazuje dokładnie że zaburzony kler przywraca stosy. Jeśli dodamy, że ok 1500 kobiet rocznie ma problemy z ciążą pozamacziczną, a to oznaczą …żegnajcie idę do piachu kochane dzieci… Mamy ewidentną próbę ponownego zapalenia w Polsce stosów. Tu już nie powinno walczyć się o prawo wyboru i konstytucyjny zakaz tortur i narażania życia i zdrowia kobiet, ale zbierać podpisy, o zdelegalizowanie ewidentnie zbrodniczej sekty katolickiej.

    1. Z jednej strony jestem przeciwna delegalizowaniu czegokolwiek, bo to spycha zwolenników do podziemia i radykalizuje. Z drugiej strony powinno się nagłaśniać przestępstwa dokonane na przestrzeni wieków wobec kobiet i żądać delegalizacji tej części ich doktryny politycznej.
      A przede wszystkim – OSKŁADKOWAĆ CZŁONKÓW TEGO KOŚCIOŁA! I potem niech „się policzą”.

    2. Próba delegalizacji całych struktur nic nie da – tylko wzmocni przeciwnika. Zwłaszcza,że inicjatywa ta byłaby określona jako inicjatywa lewicy.Co innego jednak pozwy sądowe, piętnowanie autorów i autorek z ordo iuris jako niebezpiecznych ekstremistów (którymi przecież są),nagłośnienie sprawy amerykańskiego pro-lifowskiego terroryzmu i inne takie. Gdyby „lewica” nie była tak za „uchodźcami” można by całkiem daleko zajechać na porównywaniu (słusznym i należnym przecież) naszych religijnych świrów do talibów. Bo jak to trzeba być konsekwentnym – nie wpuszczamy uchodźców bo boimy się religijnych ekstremistów ? „A popatrzcie,widzicie – u nas działają już niebezpieczni religijni ekstremiści,ich też trzeba powstrzymać”.

      Przecież ISIS i Kato-ISIS to różnią się tylko religią.

    3. Anna

      Za komuny ci się radykalizowali?
      Nie, bo nie mieli dostępu do władzy, na tym polega błąd z religiami, jak tylko poczują władzę natychmiast wraca mordowanie, torturowanie, prześladowanie. Czy cywilizowane społeczeństwa mogą pozwolić na działanie zbrodniczych sekt. Nie, trzeba je zwalczać wszelkimi sposobami. Kościół w pokazał poraz kolejny że jest zbrodniczą sektą i odciecie go od wszelkie finansowania, jak też zamykanie fanatyków w Polskim Geuntanamo i zabronienie działalności trzeba przeprowadzic. To tak jakbyś postulowała że jak gestapo zdelegalizujemy to się zradykalizują i trzeba pozwolić.

    4. Nie delegalizować! OPODATKOWAĆ! I nagłaśniać niewygodne fragmenty doktryny rzymskokatolickiej, zwłaszcza te dotyczące kobiet oraz takie stricte rasistowskie.

      Paradoksalnie to właśnie za komuny część, nieważne, że niewielka, zradykalizowała się i po zmianie systemu ta właśnie ekstrema dorwała się do władzy. Po drodze jeszcze niektórzy przytulili całe środowiska żyjące w poczuciu wykluczenia po 1989r, sugerując im wygodne uzasadnienie, czyli że ta druga strona to żydzi, masoni, cykliści (teraz powraca), dżęder, a w gruncie rzeczy lewactwo. Po 89r religianci po prostu zyskali więcej możliwości upowszechniania swoich chorych teorii. A społeczeństwo, jak to społeczeństwo, w większości jest bierne i opowie się za tym, za czym wygodniej, żeby się nie narażać.
      Przy tym wszelkie delegalizacje ranią me lewackie serduszko, a jak się będą musieli sami finansować, to zaraz odpadnie część cwaniaków, duża część biedaków i pryśnie mit większości.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

AI – lęk czy nadzieja?

W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…