To już dawno trzeba było zrobić. Polskie dane statystyczne są bezlitośnie jednoznaczne – kobiety w Polsce zarabiają na tych samych stanowiskach aż o 19 proc. mniej od mężczyzn. Teraz będzie szansa, by to zmienić.
Kongres Kobiet przygotował projekt ustawy i równości płac kobiet i mężczyzn. Prawne zadekretowanie tego problemu powinno położyć kres dyskryminacji ze względu na płeć. Taka inicjatywa jest konieczna, ponieważ, choć mówi się o problemie od lat, to w praktyce nic się nie zmienia.
Projekt ustawy przewiduje coroczne raportowanie Ministerstwu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, ile wynosi w firmach powyżej 20 zatrudnionych procentowa różnica w wynagrodzeniach między kobietami a mężczyznami na tych samych stanowiskach i wykonujących taką samą pracę. W raporcie trzeba będzie uwzględnić wszelkie formy wynagrodzenia, w tym m.in. premie, co utrudni próby ukrywania rzeczywistych dochodów oraz obejmie wszelkie formy zatrudnienia. Jeżeli okaże się, że różnice występują, pracodawca będzie musiał zadeklarować, jakie działania podejmie, by tę różnicę zmniejszyć.
To, co niepokoi w projekcie to fakt, że nie są przewidziane żadne sankcje za niezastosowanie się do jej przepisów. Można zatem z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, że pracodawcy nie będą tego prawa przestrzegać tak, jak robią to do tej pory. Podczas gdy np. w Islandii działania dyskryminujące kobiety w wynagrodzeniach traktowane są jako przestępstwo.
„Gazeta Wyborcza”, która napisała o tym projekcie zwraca uwagę, że jedyną firmą, która zdecydowała się na współpracę z Kongresem Kobiet w tej sprawie, była Ikea. Pozostałe, choć zwracano się do nich bezpośrednio, nie wykazały zainteresowania.
Jeżeli projekt Kongresu Kobiet stanie się przedmiotem debaty parlamentarnej, będzie to sprawdzianem dla PiS, czy zdecyduje się na poparcie proponowanych rozwiązań, ponieważ do tej pory deklarowało, że równość płac jest dla tego ugrupowania nader istotna.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Wbrew feministycznej propagandzie, są dane pokazujące, że w Polsce dyskryminacja płacowa ze względu na płeć względem kobiet nie jest szczególnym problemem: https://www.money.pl/gospodarka/rownosc-plac-kobiet-i-mezczyzn-polska-w-czolowce-ue-6442412444866689a.html
Ustawa z założenia dobra, ale (podobnie jak z kwotą wolną) nie do końca. Bo co ona ma niby dać przykładowo mi, skoro pracuję w firmie zatrudniającej w sumie razem z właścicielem 5 osób (w porywach 6), gdzie każdy ma w zasadzie kompletnie inne stanowisko i zadania? A ogromna masa ludzi jest zatrudnionych w firmach mniejszych niż te ustawowe 20 osób.
A jak będzie w większych firmach? W najbliższej Biedronce (hehe, tak) wszyscy pracownicy to kobiety, więc co im to pomoże?
Już widzę tę równość płac na budowach czy warsztatach, pewnie niedługo kobiety-piłkarki nożne zażądają płacy Lewego, Ronaldo czy Messiego…………….
Świat dzieli się tylko na mądrych i głupich oraz na dobrych i złych, wszelkie parytety płciowe, rasowe lub jakiekolwiek inne są wydumką kawiorowej młodzieży z Placu Zbawiciela, ciekawe jak wprowadzą to w życie.
Wyobrażmy sobie taka sytuację — w firmie pracują na równorzędnych stanowiskach kompetentna kobieta i kretyn facet, szef lub szefowa ceni kobietę i płaci jej X a facio w tym momencie otwiera mordę i krzyczy „Jak równość to równość!!!!”, płaćcie mi tyle samo albo was pozwę!!!!
Możesz się ze mną nie zgadzać droga Jaa – boś przeca kobieta – ale tego typu ustawy wprowadzają więcej zamętu niż pożytku oraz będą produkowały niesamowity ferment i niedomówienia, pozdrawiam.
Ps. Ciekawe czy STRAJK płaci za sprawne pióro czy za płeć?
@ziomekp1., wg wszelkich statystyk w „męskich” branżach (m.in. budownictwo i energetyka) lepiej płaci się… kobietom, bo nie schodzą poniżej poziomu specjalisty, gdy zaniżający średnią pracownicy na dole hierarchii to w niemal 100% mężczyźni.
Ad. Fauxpas
Pracowałem z takimi „specjalistkami” na wielu budowach i w zakładach przemysłowych ale na palcach jednej ręki zliczył bym te kompetentne i przede wszystkim LUBIĄCE tę swoją ROBOTĘ, robotę a nie z pełnym szacunkiem „pracę” polegającą na pier.dze.niu w stołek w ciepłym biurowcu.
A ci na dole zaniżający średnią robią na „zawyżkę” średniej tych „specjalistów i specjalistek” na górze.
Przez te lata pracy tylko RAZ spotkałem szefa budowy z jajami a dodatkowo facio potrafił kleknąć w błocie i pokazywać zbrojarzom czy spawaczom, że „się da” coś zrobić, facio był Niemcem i do funkcji szefa wielkich budów doszedł od samego spodu, powąchał smród roboty od początku kariery, spróbuj spotkać na budowach polskiego „inżynierko-praktyka” (lub inżynierkę) – nierealne!!!!! Na paru budowach pracowały inżynierki ale…………. Ale ich brak praktycznych kompetencji był powalający a poza tym często gęsto nie chciały się taplać w błotku (jak to na budowie), możemy próbować zawracać Wisłę kijem ale kobiety NIE GARNĄ SIĘ do stricte technicznych zawodów!!!
Pozdrawiam.
Kolego Zimiok, mocie recht, ale i tam trafiają się rodzynki (jak choćby ten Dojcz, o którym piszesz). Kobity też.