Będzie jeszcze więcej narodowo-katolickiej propagandy i zwalczania każdego, kto o historii myśli inaczej, niż PiS. Do Sejmu wpłynął projekt ustawy poszerzającej kompetencje IPN.
W pierwszej kolejności ma się zmienić procedura wyboru prezesa Instytutu. Jeśli ustawa wejdzie w życie, o obsadzie tego stanowiska będzie decydował Sejm. Do zgłoszenia kandydata potrzebne będzie poparcie 115 posłów, do przyjęcia kandydatury – zwykła większość. Głos doradczy będzie miało kolegium IPN, złożone z naukowców wskazanych przez Sejm, Senat i prezydenta. Jedyne oficjalne wymogi wstępne, jakie nowe prawo postawi przed kandydatem na prezesa, to brak skazania za przestępstwo umyślne ścigane z urzędu oraz stopień naukowy doktora. Nie trzeba jednak szczególnej przenikliwości, by odgadnąć, że będzie też warunek nieoficjalny – odpowiednie poglądy i hołdowanie określonej wizji historii. Nikt, kto nie czci „żołnierzy wyklętych” i nie wierzy w agenta „Bolka” nie będzie miał szans nie tylko zostać prezesem Instytutu, ale nawet w nim popracować.
– W szczególności chcielibyśmy, żeby IPN był wyposażony w skuteczniejsze narzędzia prowadzenia polityki historycznej. Chcemy, żeby całe instrumentarium IPN-u służyło budowaniu pamięci o polskich bohaterach, tożsamości – powiedział w piątek poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Dlatego IPN po zmianach ma zatem przejąć kompetencje likwidowanej Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Będzie mógł prowadzić śledztwa związane nie tylko z okresem II wojny światowej i powojnia – zajmie się tropieniem zbrodni na Polakach od 8 listopada 1917 r. do 31 lipca 1990 r. Szczególną uwagę nowelizacja poświęca kwestii poszukiwania szczątków osób, które „straciły życie w walce z totalitaryzmem”. Oczywiście pozostaną również standardowe zadania Instytutu: działalność wydawnicza, wystawowa, wspieranie wydarzeń o tematyce historycznej.
Innymi słowy: nie dość jeszcze narodowo-katolickiej propagandy, jednostronnej opowieści o PRL jako przerażającym kraju totalitarnym. Za mało wciskania do głów „wyklętych żołnierzy” bez skazy. Nie dość lustracji, tropienia agentów i przepisywania historii. Nachalna i prymitywna polityka historyczna, którą raczono Polki i Polaków każdego dnia, dopiero się rozkręca. Zreformowany IPN ma ją zresztą prowadzić nie tylko w kraju, ale i za granicą. W zakresie jego obowiązków znajdzie się „upowszechnianie stanowisk dotyczących najważniejszych dla narodu polskiego wydarzeń historycznych” oraz przeciwdziałanie „krzywdzeniu i zniesławianiu” Polski w tym zakresie.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
A ja tam się nawet cieszę, bo stanie się coś, co jest typowe dla klimatu zbyt nachalnej propagandy. Polacy znów uruchomią „drugi obieg” historii, co już się zresztą dziać zaczyna i jest o tyle proste, że jeszcze żyją ludzie, którzy pamiętają prawdę m.in. o tzw. wyklętych, wiedzą, kto stworzył, a kto wyzwolił Auschwitz, co się działo na Kresach w czasie wojny (na Podkarpaciu jeszcze po wojnie).
Jedyne, czego się można obawiać, to tego, że znowu pojawi się efekt „wahadła”, czyli nadmierne przesunięcie w drugą stronę. Nie wiem, czy byłoby zabawne, jeśli wskutek tego odchylenia, tow. Gomułka stałby się „wyklętym” idolem (no, pewne zasługi miał, choćby traktat o uznaniu granic z RFN).
O dobre, bo i z zomowców można zrobić bohaterów walczących o dobro polski, no bo już solidarność beeee, a partia co nazbierała do siebie służby byłego PRL cacy, to znowu Dzierżyński, Zomo, a napewno bohaterskie Ormo będzie żołnierzami wyklętymi.
I dlatego jestem za tym, aby wrócił system pałowania Peowców, tak jak kiedyś lało się po mordzie, fryzjerów, kelnerów, portierów i to było bardzo pozytywne, bo Peowca niecywilizowanego nie da się argumentami naprostować, tylko przemocą, aby Kodziarze ze wsi nie wylewali jadu z chorych ryjów. To było dobre bo chamowało KOD w drgawkach konwulsyjnych nienawiści i to trzeba przywrócić, bo PO nie udało się cywilzować, i szpicrutą przez ryja tak jak mojego dziadka, mego papcia i mnie bili gdy jeszcze na marszach KODu kwiczałem.
Autorka zapomniała dodać że rzecz dzieje się w Polsce.
A z Polakami tak już jest że jak im coś za bardzo wciskają to rodzi się Narodowy Duch Przekory.
I chociaż musiałem z Polski uciekać, choć miewam chwile zwątpienia, to jednak wierzę w nasz naród.
I to jest dobra zmiana. Peowcy złodzieje boją sie jak to bandyci, tylko o korycie mysla lae to juz koniec i żaden KOD niemiecki im nie pomorze.