W otoczonym przez rosyjskie wojska Czernihowie nie ma już wody bieżącej, energii elektrycznej i gazu. Ponad połowa mieszkańców blisko 300-tysięcznego miasta zdążyła uciec przed wojną, zanim wyjazd stał się praktycznie niemożliwy. Ostrzały trwały również ostatniej nocy.

Z powodu zniszczenia obiektów infrastruktury krytycznej w Czernihowie nie ma już dostaw ciepła, wody i gazu – poinformował na Telegramie przewodniczący administracji obwodowej Wiaczesław Czaus. Prace nad ich przywróceniem odbywają się „w miarę możliwości” – zaznaczył.

Czernihów, przed wojną ponad 200-tysięczne miasto na północy Ukrainy, został faktycznie otoczony przez wojska rosyjskie. Ucieczkę z miasta, ewakuację najciężej rannych lub przyjazd konwojów z pomocą humanitarną uniemożliwia od 22 marca zniszczenie mostu na rzece Deśnie. Prowadziła przez niego jedyna droga z Czernihowa w kierunku Kijowa.

„Wojna na wyniszczenie”

26 marca mer Czernihowa Władysław Atroszenko powiedział na konferencji prasowej, że od ponad tygodnia rosyjskie samoloty i artyleria ostrzeliwują dzielnice miasta, w których przebywa wyłącznie ludność cywilna. Zarzucił Rosji, że prowadzi wojnę na wyniszczenie wobec mieszkańców Czernihowa i świadomie popełnia zbrodnie wojenne. Stwierdził, że wskutek ostrzałów niszczone były wielopiętrowe bloki mieszkalne w obrzeżnych dzielnicach miasta. Zniszczono również budynek szpitala rejonowego.

Zniszczenia są również w historycznym centrum Czernihowa – bomby spadły na budynek hotelu Ukraina, położonym u zbiegu prospektów Peremohy i Myra oraz na obwodowe centrum młodzieżowe, niedaleko siedziby władz miejskich. Władze szacują, że podczas oblężenia straciło życie już ponad 200 mieszkańców miasta.

W Czernihowie pozostaje, według szacunków władz miasta, 130 tys. ludzi. Przed wojną miasto liczyło ok. 285 tys. mieszkańców.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A co miał mer powiedzieć? Przecież ,,bohatyry” z Azowa czy Ajdara odstrzeliliby go jak owego nieszczęsnego członka delegacji negocjacyjnej na Białoruś! Tak tak! swojego delegata utłukli bo nacjonalistom się nie podobał. Proponuję w pierwszym rzędzie zastanowić się na ile jest prawdopodobne takie postępowanie Rosjan. Przecież im nie chodzi o multiplikowanie wrogości, będą musieli z tymi Ukraińcami pod bokiem żyć. Za to elementy skrajne, bojówkarze z Donbasu WIEDZĄ Z GÓRY co ich czeka kiedy już wojacy z Donbasu, Rosji czy Ługańska ich dopadną. To i stosują bez skrępowania taktykę spalonej ziemi, zgodnie z maksymą ,,po nas- choćby potop”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…