Nie wiem, jak Państwo, ale ja odetchnąłem z ulgą. Otóż Mateusz Kijowski, lider Komitetu Obrony Demokracji, powiedzieć raczył, że jego członkowie nie chcą utrudniać rozmów między polskim rządem a Komisją Europejską. To bardzo grzecznie z jego strony. Z tego jednego zdania można wyciągnąć jednak kilka dość istotnych wniosków.
Pierwszy to ten, że nie chcą utrudniać, a przecież by mogli, co dowodzi, że pan Kijowski ma poczucie wielkiej siły swojej organizacji, na czele której stoi. Musi być bowiem wielka moc KOD-u, skoro jej lider oczekuje, że w sposób istotny przeszkodziliby kontaktom między, jakby nie patrzeć, legalnie wybranym rządem średniego europejskiego państwa, a Komisją Europejską. Ale to dopiero początek.
Drugi wniosek jest taki, że do skutecznego przeszkadzania trzeba dwóch: z jednej strony KOD-u, a z drugiej Komisji Europejskiej, która jest, jak można domniemywać, na tyle podatna na wpływy Kijowskiego i jego kolegów, że uznaje ich mandat do tego, by rozmowy między nią a rządem Szydło czynić trudniejszymi. Oczywiście, malkontent może marudzić, że Komisja Europejska w zasadzie miałaby pełne prawo, a nawet obowiązek powiedzieć Kijowskiemu, żeby się bujał i spadał na szczaw, bo kimże on jest, by włazić w progi raczej nie przeznaczone dla organizacji, niechby nawet dużej, ale jednak społecznej i nijak nie umocowanej w oficjalnych rządowych strukturach? Ale jednak Frans Timmermans uznał, że pogawędzi sobie z Kijowskim o tym, że ten łaskawie zezwoli na swobodne rozmowy rząd-Komisja Europejska.
Trzeci zaś wniosek jest taki, że oto Kijowski i jego środowisko właśnie stracili deklarowaną niewinność polityczną. Można sobie w buty wsadzić wcześniejsze opowiadanie, że nie chodzi im o władzę i przekształcenie się w partię polityczną. To już się stało. KOD bierze udział w politycznej grze i wyszedł z nią na arenę międzynarodową, gdzie jego polityczna rola jest przyjmowana jako coś oczywistego. To wnosi jasność do polskiej rzeczywistości i dobrze się stało. Wprawdzie wiarygodność człowieka, który z taką łatwością przeczy sam sobie, nie jest specjalnie wysoka, ale to na szczęście nie mój problem.
I po czwarte wreszcie: wszystkim oszalałym zwolennikom teorii spiskowych, a oni przecież teraz rządzą, nie trzeba jaśniejszego dowodu, że oto KOD od dawna przygotowywał spisek przeciwko prawdziwym patriotom. A spotkanie Kijowski – Timmermans jest jego przejawem. Buńczuczne teksty Kijowskiego, że nie będzie w czymś tam przeszkadzał są paliwem takiego myślenia.
To, co zrobił Kijowski to, jak mawiał klasyk dyplomacji, gorzej niż zbrodnia. To błąd.
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
I dlatego jestem za tym, aby wrócił system pałowania KODziarzy, tak jak kiedyś lało się po mordzie, fryzjerów, kelnerów, portierów i to było bardzo pozytywne, bo bydła niecywilizowanego nie da się argumentami naprostować, tylko przemocą, aby wieprze z KOD nie wylewali jadu z chorych ryjów. To było dobre bo chamowało KODziarza w drgawkach konwulsyjnych nienawiści i to trzeba przywrócić, bo PO nie udało się cywilzować, i szpicrutą przez ryja tak jak mojego dziadka, mego papcia i mnie bili gdy jeszcze w PO kwiczałem.
E mają racje ci co twierdzą że partia osobno(razem) to drugi Pis, równie autorytarni i plujący na demokracje ze skrajnego egocentryzmu jak plujki pisowskie i to jest kolejny tekst typowo pisowski.
Tu nie może być komoromisu bo jaki, między bezprawiem a prawem, pis tu sobie gra na czas i Unia tego nie kupi, w mediach pokazują poprawność, ale tam pisowi przywalą i dlatego KOD patrzy
Ale co ma Maciej Wiśniowski do partii osobno?
No przecież tu piszą jej prezentanci
I takie bzdury jakby Kod pozwalał rozmawiać rządowi z unią to się w pale nie miesci wypisuje , bo razem zawsze osobno protestuje, bo to pokaz skrajnego egocentryzmu i karierowiczostwo i atakują kod jak przygłupy oddawna
Należy wreszcie zacząć nazywać rzeczy po imieniu – KAŻDY obywatel, pełnoletni, posiadający pełnię praw obywatelskich, podejmując jakiekolwiek działania w przestrzeni publicznej, uprawia politykę. Każda organizacja, instytucja jest polityczna.
Skończmy wreszcie z tym sztucznym podziałem na polityków „zawodowych” (a niby jakież oni mają kwalifikacje?) i „działaczy” społecznych.
Demokracja oznacza rządy narodu, my jesteśmy suwerenem, czyli każdy z nas jest / może być politykiem.
A jeśli chodzi o Kijowskiego, banksterzy pewnie chcą mieć go „na zakładkę”, bo Petru się szybko zużywa, nie wzbudza powszechnego zaufania, a tu „człowiek z ludu” – taki sam jak większość, nawet alimentów nie płaci, jak większość, no swój chłop po prostu i z twarzy niepodobny w ogóle do nikogo.