Mark Rutte

Nie ma żadnych wątpliwości, że oburzenie Unii Europejskiej (chciałoby się wierzyć, że jednomyślne, ale to chyba nieprawda) na węgierską ustawę o ochronie dzieci jest ze wszech miar uzasadnione. Ursula van der Leyen określiła ja jako haniebną i to są właściwe słowa. Premier Holandii – Mark Rutte dodał swoje: „To prawo jest sprzeczne ze wszystkimi naszymi wartościami. Węgry muszą uchylić tę ustawę i paść na kolana”. Do pierwszego zdania tej wypowiedzi nie mam zastrzeżeń. Drugie budzi moje zasadnicze wątpliwości.

Oczekuję od polityków Unii Europejskiej, której podstawową zasadą jest consensus wszystkich członków, miarkowania się w tonie i formie. Nie dlatego, że mnie razi ostrość sformułowań, tylko dlatego, że takie teksty dają do ręki argumenty przeciwnikom unijnych wartości i skrytym być może zwolennikom jej rozpadu. Minister spraw zagranicznych Węgier natychmiast zagrała kartą kolonialnej przeszłości Holandii i można wierzyć, że jeśli chodzi o zwolenników Orbana, to słowa te znajdą u nich posłuch.

Jest jeszcze jedna rzecz, o której Rutte „zapomniał”. Unia Europejska i konkretnie Holandia, tak słusznie solidarna w obronie praw społeczności LGBT, gdy chodziło o inną solidarność, potrafiła być dziwnie wstrzemięźliwa. Przypomnijmy, że kiedy pandemia kosiła swoje najobfitsze żniwo, przywódcy i przywódczynie Unii Europejskiej zebrali się w lipcu 2020 roku na szczycie, by radzić nad przeciwstawieniem się postpandemicznemu kryzysowi. Debatowano nad rozdzieleniem miedzy najbardziej poszkodowane kraje 750 miliardów euro. To był czas, kiedy takie kraje jak Włochy, Hiszpania i Portugalia zmagały się z ogromną falą zachorowań i zgonów. Ich gospodarki zmagały się już wtedy ze skutkami pandemii. Zastrzyk finansowy był im potrzebny jak krew. Jednak wówczas Mark Rutte, który teraz walczy jak lew o prawa LGBT, nagle uznał, że kraje te są nadmiernie rozrzutne i należy im postawić ostre warunki dotyczące reformowania ich gospodarek, by mogły myśleć o jakichś pieniądzach. Rutte to przywódca tego samego kraju, który słynie w Europie z tego, że jest jednym z największych rajów podatkowych na kontynencie. Ściąga tym samym do swojego kraju kapitał, który płacić podatków nie chce.

„Wprowadzając bardzo specyficzne regulacje prawne, dzięki którym można unikać płacenia podatków, kraj ten wykazuje się ogromną nieuczciwością wobec reszty Wspólnoty”, mówił dr Jakub Sawulski, ekonomista z SGH, pracownik Polskiego Instytutu Ekonomicznego w wypowiedzi dla KP. Holandia zasysa te pieniądze, które w Hiszpanii, Włoszech i Portugalii mogłyby zostać w postaci podatków wykorzystane do skutecznej walki z pandemią. To miliardy euro. Trudno w takim wypadku mówić o sprawiedliwości, równych szansach czy unijnej solidarności. Wypowiedź Ruttego że „Włochy muszą nauczyć się ratować same” jest przejawem obrzydliwego braku empatii i demonstracją jak czerpać zysk z cudzego nieszczęścia.

Dlatego teraz, kiedy Rutte i inni europejscy politycy kreują się na wrażliwych na cudzą krzywdę, warto pamiętać, że nie zawsze tacy są. Kiedy zwietrzą własny interes, nie mają żadnych skrupułów. W taki sposób strzelają w kolano Unii Europejskiej.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …