Tym razem zdarzenie miało miejsce w Zielonej Górze, gdzie 35-letni Marcin F. zmarł dzień po tym, jak trafił do aresztu.
Dzień po aresztowaniu mężczyzna skarżył się na silne bóle głowy. Został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł. Świadkowie twierdzą, że na jego ciele widać było liczne siniaki i ślady obrażeń na głowie.
Marcin F. miał problemy z alkoholem, prawdopodobnie zażywał też narkotyki i dopalacze. Funkcjonariusze oficjalnie mówią o tym, że miał doznać ataku padaczki – stąd uraz głowy i pęknięcie czaszki. Na jego skutek w mózgu zrobił się krwiak – który miał być bezpośrednią przyczyną zgonu Marcina F. Jego przyjaciółka, która na stałe mieszka w Holandii, nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń, dlatego zwróciła się do mediów.
Jej podejrzenia wywołał fakt, że rodzina została poinformowana o śmierci mężczyzny z opóźnieniem, dopiero po kilku godzinach. 19 lipca odbył się w Czerwieńsku pogrzeb Marcina F. Obecni na nim znajomi zmarłego wprost sugerowali dziennikarzom, że został przez policjantów pobity na śmierć. Mówili, że był kozłem ofiarnym zielonogórskich funkcjonariuszy – nie był agresywny, był karany za drobne kradzieże, jednak najczęściej „zwijany” był spod sklepu za picie alkoholu w miejscu publicznym. Chcą, aby sprawa trafiła do prokuratora w innym mieście. Póki co, ich podejrzenia formalnie nie potwierdziły się. Szpital odmawia komentarza, odsyła do prokuratora okręgowego. Jego rzecznik prasowy twierdzi, że póki co trwają przesłuchania wszystkich osób, z którymi Marcin F. zetknął się w areszcie.
Pod budynkiem aresztu w Zielonej Górze znajomi zmarłego stawiają znicze.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Tą sprawę koniecznie powinien zbadać nadzór z Warszawy. Renomę policji, z których większość funkcjonariuszy potrafi grzecznie odpowiedzieć na pytanie i udzielić rzeczowej informacji psuje grupa, zwąca się młodymi wilkami. Podobnie jak ćwiczący małolatow gangsterzy, z upodobaniem prześladują wybrane przez siebie osoby, najczęściej uzależnione i pozbawione wsparcia rodziny. Lubia wyżywać się również na starszych. Najchętniej takie interwencje przeprowadzają przed zmierzchem. Osobnik, przywieziony z objawami zatrucia alkoholom, bo taka powinna być diagnoza, powinien być odstawiony do izby wytrzeźwień za pokwitowaniem, a tak poddany oglądowi przez lekarza. Pozostawienie go samego w celi więziennej to nieumyślne danie szansy na niechybny zgon. Być może, wymaga to wprowadzenia określonych procedur, które od lat są niezmienne. W przypadku Przemyka też wszystkozaczęło się od zabrania oprnego na komisariat ze znanym finałem. Nikt nie wyciągnął zadnych wnioskow dotyczących procedury. Ważne, że oskarżono Kiszczaka. No to teraz wiadomo, jakiego, aż się prosi wręcz końcówka oskarżą, nieprawdaż?
Nasz reżym woli w kółko pi#$%lić o „Przemyku” …