Do końca weekendu niespokojnie było w Knurowie, gdzie w sobotę kibic lokalnej drużyny zginął od gumowej kuli wystrzelonej przez policjanta.

Twitter.com / @Gibbe84
Twitter.com / @Gibbe84

27-latek był w grupie kiboli Concordii Knurów, którzy ruszyli przez boisko w kierunku trybuny zwolenników Ruchu Radzionków, co skłoniło policję do użycia broni gładkolufowej. Trafiony w szyję, zmarł po przewiezieniu do szpitala. Pierwsza konfrontacja kibiców z policją miała miejsce właśnie pod szpitalem: koledzy zmarłego użyli kamieni i butelek z benzyną, 14 policjantów odniosło lekkie obrażenie, zatrzymano 6 osób. W niedzielę wieczorem kilkusetosobowa grupa zebrała się pod komendą policji w Knurowie. Protest, z początku spokojny, szybko wymknął się spod kontroli. W stronę komisariatu poleciały butelki i kamienie.

Odpierając atak, funkcjonariusze użyli siły fizycznej, pałek służbowych i broni gładkolufowej, użyto też armatki wodnej. Interwencja spowodowała, że agresywna grupa rozpierzchła się – mówi rzecznik śląskiej policji podinsp. Andrzej Gąska.

Policja póki co nie odpowiada na pytanie, dlaczego podobne środki nie zostały zastosowane podczas sobotniego meczu. „Pociski niepenetracyjne” są na 11 miejscu w katalogu dostępnych policji metod, wymienionych w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej. Prawnicy zwracają uwagę, że policję obowiązują zasady proporcjonalności, adekwatności i minimalizmu – tymczasem na stadionie w Knurowie funkcjonariusze od razu użyli broni gładkolufowej, nie podejmując próby opanowania sytuacji z użyciem kordonu, pałek, czy armatki wodnej.

Wykazali się brakiem wyobraźni, od razu sięgnęli po broń, poszli po linii najmniejszego oporu – ocenia adwokat Marek Roman. – Żaden wcześniejszy środek z katalogu nie został zastosowany, policjanci poprosili o spokój, a potem od razu podjęli decyzję, żeby strzelać. Dlaczego nie użyli wody, gazu, dlaczego nie zastosowali siły fizycznej? – pyta adwokat.

Krytycy policji zwracają też uwagę, że ustawa wyraźnie zakazuje celowania z broni gładkolufowej „w głowę lub szyję” – więc policjant, który oddał śmiertelny strzał albo świadomie złamał prawo, albo kompletnie nie umiał strzelać. Obie wersje stawiają policję w fatalnym świetle.

Co szczególne, funkcjonariusze nie zostali przesłuchani bezpośrednio po zdarzeniach.

Dla mnie sytuacja, w której żaden z policjantów nie zostaje przesłuchany, dlatego że panowie są w szoku, jest absurdem. Żaden ze normalnych sprawców nie jest przetrzymywany w warunkach takiej swobody emocjonalnej dopóki nie oprzytomnieje i policjanci też powinni być przesłuchani od razu – mówił mec. Roman w TVN24.

To nie jest powód do odwetu, do dintojry i do wezwań, które są nieodpowiedzialne – pouczał z kolei minister administracji, Andrzej Halicki. Tego typu uwagi zdają się raczej niefortunne w sytuacji, w której na długoletnią niechęć między kibolami i partią rządzącą nakłada się polityczna odpowiedzialność za tragedię, spowodowaną przez służby podległe jego partyjnej koleżance.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…