Wciąż nowe informacje o molestowaniu seksualnym i seksizmie w środowisku filmowym i literackim to od czasu #metoo już niemal stały punkt w newsfeedach większości lewicowych mediów. Nadszedł czas i na polskich poetów. Publicystka i aktywistka Maja Staśko oraz poetka i pisarka Joanna Lech stworzyły Poetycką Tablicę Seksistów.


Joanna Lech opublikowała na swoim profilu na Facebooku post, w którym oskarża laureata wyróżnienia literackiego o molestowanie seksualne kobiet ze środowiska: pisarek, krytyczek, poetek i redaktorek. Nie wymienia mężczyzny z nazwiska, nie podważa jego dorobku. Wyraża jedynie żal i poczucie niesprawiedliwości, że mężczyzna, który jest znany ze swojej skłonności do seksistowskich zachowań, którego “boi się spotkać niemal połowa damskiego środowiska literackiego” dostaje ważną nagrodę (ubiegało się o nią kilkaset osób).

Lech pisze, że od lat po cichu rozmawia ze znajomymi z branży o zachowaniu tego człowieka. Każda z nich się boi, że jak zacznie mówić głośno to zostanie to uznane za “atencję, wylew frustracji, żalu, gównoburze, pragnienie lajków”. Boją się też „narobić sobie kłopotów, ponieważ miały już groźby ze strony człowieka, który w środowisku literackim świetnie sobie radzi”.

Po publikacji posta zadziałał efekt #metoo — wiele kobiet, literatek i poetek, miało podobne doświadczenia i napisało o nich do autorki posta. Część z nich wskazywała na laureata, pozostałe w opisywanym zachowaniu rozpoznały kogoś innego ze środowiska. Posta przeczytała też Maja Staśko, która wspólnie z Joanną Lech, na podstawie doświadczeń własnych i informacji uzyskanych od innych kobiet, Staśko i Lech stworzyły Poetycką Listę Seksistów. Autorki zaznaczają, że tym samym wychodzą naprzeciw tym, według których ukrywanie tożsamości sprawcy molestowania naraża kolejne kobiety na krzywdę.

Jak następnie relacjonuje Staśko, obie kobiety, odkąd podjęły temat, spotkały się z masą, “tradycyjnych hejtów i okrzyków „domniemanie niewinności”, „nagonka”, „lincz””. Jeden z poetów zagroził aktywistce pozwem o zniesławienie, wpłynęły do niej również wiadomości od dwóch prawników reprezentujących mężczyzn, którzy znaleźli się na liście. Oni również zasugerowali, że w ten sposób kobieta miała naruszyć dobra ich klientów. Były też reakcje, które trudno elegancko skomentować: Adam Wiedemann miał zaproponować stworzenie, dla równowagi, „listy puszczalskich”, na której zapewne miały się znaleźć kobiety ze środowiska literackiego. Natomiast pisarz i poeta Krystian Kajewski swoje przekonanie, iż został oskarżony bezpodstawnie, wyraził publikując następującą treść:

W dyskusji, która od kilku dni trwa wokół Tablicy, pojawił się też – co prawda jak na razie odosobniony – głos z wyrazem autorefleksji i przeprosinami. Krakowski autor Leszek Onak stwierdził, że mężczyźni muszą nauczyć się wyłapywać u siebie zachowania, które mogą krzywdzić kobiety i że bez przerobienia tej lekcji nie będziemy żyć w lepszym społeczeństwie.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Czyli rozumiem że głupie docinki to molestowanie seksualne? Przez takie głupie gadanie szkodzi się osobom które naprawdę doświadczyły molestowania.
    Ja nie wiem co się urwa dzieje z ludźmi, niedługo nic nie będzie można powiedzieć i nikogo skrytykować aby nie zostać nazwanym seksistą, antysemitą, ojkofobem, homofobem, itp.

    1. Nie, po prostu nie będzie można powiedzieć seksistowskich rzeczy, żeby nie być nazwanym seksistą, homofobicznych, żeby nie zostać nazwanym homofobem etc. ;)

    2. Ale za gadanie głupot nadal możesz zostać nazwany durak.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…