Władimir Putin podpisał 2 czerwca dekret o podstawach rosyjskiej polityki państwowej w dziedzinie powstrzymywania agresji jądrowej.
W dokumencie podkreślono, że polityka powstrzymywania jądrowego ma charakter obronny i skierowana jest na podtrzymanie potencjału atomowego Rosji na poziomie wystarczającym dla zapewnienia bezpieczeństwa narodowego i gwarancji obrony suwerenności oraz terytorialnej jedności państwa oraz powstrzymania potencjalnych przeciwników przed agresją przeciwko Rosji lub (i) jej sojuszników. Dekret także wskazuje, że broń jądrowa traktowane jest jako „wyjątkowy środek” powstrzymywania, a jej użycie jest „ostatecznym, wymuszonym działaniem”.
„Powstrzymywanie jądrowe ukierunkowane jest na zapewnienie zrozumienia przez potencjalnego przeciwnika nieuchronności odwetu w razie agresji przeciwko Federacji Rosyjskiej i (lub) jej sojuszników” – czytamy w dekrecie.
Dekret enumeratywnie wylicza sytuacje, które Rosja uznaje za zagrożenie stwarzające stosowne okoliczności do użycia broni atomowej.
1) Wzrost u potencjalnych przeciwników liczebności sił konwencjonalnych w pobliżu granic Rosji.
2) Rozwijanie rodzajów broni o ofensywnym charakterze.
3) Ulokowanie systemów rakietowych i przeciwrakietowych w przestrzeni kosmicznej.
4) Posiadanie przez państwa broni jądrowej i innych broni masowego rażenia.
5) Rozmieszczenie broni jądrowej na terytorium państw do tej pory nie posiadających takiej broni.
Polska spełnia już obecnie wymogi dwóch pierwszych punktów, zaś dzięki niezdrowej aktywności amerykańskiej ambasador Mosbacher i lokajskiemu rządowi RP, ma szanse spełnić warunki punktu 5.
Mamy zatem pewność, że część rosyjskiego potencjału jądrowego jest wycelowana w Polskę.
Rząd, który prowadzi politykę zagraniczną, powodującą zagrożenie biologicznego istnienia narodu, powinien trafić przed trybunał.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Archaiczne imperium próbuje odwrócić uwagę własnych obywateli od jego problemów straszeniem sąsiadów. Polityka „obronna” i sytuacje stwarzające preteksty do użycia broni atomowej dowodzą wykluczania się istnienia supermocarstw z możliwością zachowanie suwerenności przez jego sąsiadów.
Jedynym dobre rozwiązanie widzą tutaj w faktycznym pozbyciu się NATO i stworzeniu nowego sojuszu militarnego krajów bliskiej nam Europy, oczywiście wyposażonego w broń nuklearną. Jej posiadanie jest dzisiaj niestety warunkiem gwarancji bezpieczeństwa, a pozbycie się NATO to warunek niewdawania się w żadne awantury innego mocarstwa.
Jakoś dziwnie mi się wydaje, że po zdjęciach Putina, mogę odczytać sympatie portali, czyżby to było złudzeniem?
,,Mamy zatem pewność, że część rosyjskiego potencjału jądrowego jest wycelowana w Polskę.”
Była i jest. Polska po przystąpieniu do NATO automatycznie stała się celem. Takie jest prawo buszu. Głowice rakiet zawierają dane kilku celów, a ich zmiana to zabieg iście kosmetyczny, trwający góra kilka minut.
Po prostu na liście ważności strategicznej pewne obiekty w Polsce dostały wyższe lokaty. Dzisiejsza polityka władz stanowi zwyczajną kontynuację tego co rozpoczęto za czasów AWS/UW.
Za nieboszczki komuny mieliśmy być areną ew. wojenki atomowej zachodu ze wschodem i tak jest nadal — onegdaj mistrz świata wśród dyplomatów czyli Siergiej Ławrow powiedział jakiemuś polskiemu politykowi, że gdy wybuchnie atomowy armagedon to on i ktoś z Ameryki pojawią się w kombinezonach anty promiennych na polskiej pustyni atomowej aby podpisać porozumienie pokojowe.
Dlatego trzeba wystąpić z NATO i powziąć neutralność.