Duch prymitywnego neoliberalizmu wciąż żywy. Grupa lubelskich radnych z komitetu prezydenta miasta Krzysztofa Żuka zaproponowała, aby jedno z rond zostało nazwane na cześć byłej premier Wielkiej Brytanii, która zapisała w historii wyjątkowo ponurą kartę.

Kult Margaret Thatcher w 2020 roku? Niestety, pomimo iż skutki reform rządów „Żelaznej Damy” do dziś odbijają się czkawką brytyjskiemu społeczeństwu, naukowcy z Cambridge wyliczają wymierne szkody wyrządzone gospodarce z tamtego okresu, a sami Brytyjczycy dalecy są od zachwycania się akurat tą postacią, w Polsce wciąż obserwuje się fascynację mitem Thatcher. Najnowszym przykładem takiej przypadłości są lubelscy samorządowcy z prezydentem Krzysztofem Żukiem (kojarzony z PO) na czele, którzy chcą aby rondo przy ul. Choiny, na wysokości ul. Pienińskiej ochrzcić imieniem Margaret Thatcher.

Radni na dowód słuszności swojego pomysłu przedstawiają jeden argument: Thatcher lubiła Polskę i Polaków. O prześladowaniu związkowców, zniszczeniu systemu osłon socjalnych, wywindowaniu nierówności społecznych do niebotycznego poziomu, czy doprowadzeniu do nędzy całych robotniczych społeczności samorządowcy nawet się nie zająknęli.

„Margaret Thatcher darzyła Polskę i Polaków szczególną sympatią, a w roku 1988 była pierwszym brytyjskim Premierem, który odwiedził Polskę. Czynnie wspierała polską opozycję demokratyczną. Świadczyć o tym może jej wystąpienie przeciwko wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego w filmowym przesłaniu do Polaków „Let Poland be Poland” (Żeby Polska była Polską) w 1982 roku, jej spotkanie z liderami Solidarności na czele z Lechem Wałęsą na plebanii Kościoła pw. Św. Brygidy, czy oficjalne poparcie dla NSZZ Solidarność poprzez wnioskowanie o jego ponowną legalizację” napisali uzasadnieniu projektu uchwały.

Magdalena Długosz z lubelskich struktur Lewicy Razem pomysłem radnych nie jest zaskoczona.

– Podpisani pod projektem radni i radne komitetu Krzysztofa Żuka wyjątkowo trafnie dobrali sobie patronkę. W lubelskiej polityce miejskiej często realizuje się jej motto, że nie istnieje coś takiego jak społeczeństwo i dobro wspólne, są tylko jednostki i ich egoizmy. W myśl tego lokatorzy mieszkań komunalnych obarczani są niemożliwymi do spłacenia długami w imię mitycznej równowagi budżetu, centrum miasta urządza się dla inwestorów i przyjezdnych, pomijając dobro mieszkańców dzielnicy, a kolejne tereny zielone są radośnie oddawane pod zabudowę deweloperom – mówi działaczka.

– Gest uczczenia w mieście ikony bezdusznego neoliberalizmu jest tylko nazwaniem tej polityki po imieniu. A może wprowadzając w przestrzeń Lublina postać brytyjskiej ultrakonserwatystki ekipa prezydenta Żuka – tego, który przecież zasłynął dwukrotnie próbami zakazania Marszu Równości – chce po raz kolejny przypodobać się skrajnej prawicy? – pyta Magdalena Długosz.

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…