Sąd Najwyższy odrzucił dzisiaj apelację ostatniej szansy; Senat będzie głosował nad usunięciem lewicowej polityczki z urzędu. Wszystko wskazuje, że Rousseff będzie musiała odejść, nie wiadomo jednak, kto ją zastąpi.
Żeby dokonać impeachmentu, przeciwnicy Rousseff potrzebują 2/3 głosów w Senacie – jest niemal pewne, że uzyskają taką większość. Teoretycznie prezydent ma zostać usunięta z urzędu za umyślne ukrywanie wysokości długu publicznego przed swoją reelekcją, jest jednak jasne, że płaci za aferę Petrobrasu, ogromny skandal związany z wyprowadzaniem pieniędzy z państwowej spółki naftowej. Zamieszana jest w nią niemal cała klasa polityczna; Dilma Rousseff, która twierdzi, że nie miała pojęcia o procederze, zasiadała w radzie nadzorczej Petrobrasu. Na te problemy nałożył się kryzys ekonomiczny, związany ze światowym spadkiem cen surowców i powodujący w Brazylii rekordową, dwucyfrową inflację. Poparcie dla prezydent wynosi – według sondaży – zaledwie 9 proc.
Wiele środowisk występuje jednak w jej obronie. Rządząca Brazylią od 13 lat Partia Pracujących, którą reprezentuje zarówno Rousseff, jak i Lula w porozumieniu ze związkami zawodowymi organizuje w całym kraju demonstracje poparcia dla prezydent, procedurę impeachmentu nazywając zamachem stanu.
Pewien problem stanowi fakt, że podobne jak wobec lewicowej prezydent zarzuty można by wysunąć nie tylko przeciwko większości senatorów, ale także wobec tych, którzy mieliby ją zastąpić po impeachmencie. Według konstytucji władzę powinien przejąć wicepremier, Michel Tremer z Brazylijskiego Ruchu Demokratycznego (PMDB) główny przeciwnik dotychczasowej głowy państwa. Jednak Tremer jest dużo bardziej niż sama Rousseff umoczony w aferę Petrobrasu, wkrótce ma ruszyć procedura usunięcia go z urzędu pod takimi samymi zarzutami jak pani prezydent. Trzeci w kolejności powinien być marszałek sejmu, Eduardo Cunha (również z Ruchu Demokratycznego, wcześniej przez wiele lat działał w prawicowej Partii Postępu) ten jednak został zawieszony w obowiązkach ze względu na zarzuty o mataczenie przy śledztwie w sprawie Petrobrasu.
Zastąpił go przedstawiciel Partii Postępu, Waldir Maranhao, który jednak nie chce brać na siebie tej odpowiedzialności; trwają też spory, czy osoba pełniącą funkcję marszałka tymczasowo powinna mieć takie prawo. Głowa senatu – następna osoba w sukcesji – to Renan Calheiros, także polityk PMDB, zmaga się aż z 11 zarzutami karnymi, z których większość również dotyczy największego skandalu korupcyjnego Brazylii. Ostatnie stanowisko, które według prawa uprawnia do przejęcia władzy, to szef sądu najwyższego, którym jest obecnie Ricardo Lewandowski, któremu we wrześniu kończy się mandat.
Twierdzenie, że Dilma Rousseff jest tak skompromitowana, że nie może dłużej zasiadać na stanowisku prezydenta kraju wydaje się w tych okolicznościach dużym nadużyciem; na polityczce nie ciążą jak dotąd żadne zarzuty karne, nie ma też danych o konkretnych korzyściach majątkowych, które miałaby odnieść w związku ze skandalem korupcyjnym. Jest natomiast jasne, że wraz z odejściem od władzy Partii Pracujących zatrzymane zostaną reformy, które pozwoliły na zmniejszenie się zjawiska skrajnego ubóstwa o prawie 40 proc., znacznie szerszy dostęp do edukacji i zdrowia, redystrybucję narodowego dochodu i prowadzenie niezależnej od USA polityki surowcowej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
jankesi odzyskują am. płd.