„Wysadziła w powietrze jedność narodową” – pisze Le Parisien o Agnès Buzyn, b. minister zdrowia w rządzie Macrona, ostatnio kandydatce jego partii na merostwo Paryża. B. minister przyznała, że była zmuszona publicznie kłamać w styczniu i lutym, kiedy zapewniała, że epidemia nie dotrze do Francji. Według niej, rząd od początku znał zagrożenie pandemią, ale nic nie zrobił.

58-letnia Agnès Buzyn, lekarka i polityczka, wpadła w oko Macronowi w 2016 r., kiedy w Senacie domagała się zniesienia obowiązku deklarowania przez ekspertów medycznych swych powiązań z przemysłem farmaceutycznym. Gdy w 2017 r. Macron został prezydentem, stanęła na czele resortu zdrowia i kierowała nim aż do czasu ujawnienia w lutym filmów z onanizmem przyjaciela Macrona, b. rzecznika jego rządu Benjamina Griveaux. Griveaux był kandydatem prezydenta na merostwo Paryża, ale musiał się wycofać. Zastąpiła go właśnie Buzyn i 15 marca b. słabo wypadła w pierwszej turze wyborów samorządowych.

Wczoraj, oświadczając, że rezygnuje z dalszego udziału w wyborach, rozpłakała się przed dziennikarzami Le Monde i wyznała im, że już w styczniu wiedziała, że do wyborów nie dojdzie z powodu wirusa. A jednak jednocześnie, jeszcze jako minister zapewniała Francuzów, że ryzyko pojawienia się epidemii Covid-19 we Francji jest „praktycznie zerowe”. Kiedy seryjny onanizm Griveaux zmusił ją do porzucenia niemrawych przygotowań do pandemii i do przerzucenia się na energiczne kandydowanie w Paryżu, wiedziała, że wybory będą „maskaradą”, jak to określiła. Faktycznie, po krytyce utrzymania głosowania mimo zagrożenia, odwołano drugą turę, która miała się odbyć w najbliższą niedzielę.

Buzyn wyznała, że informowała prezydenta o zagrożeniu już 11 stycznia, gdy Chińczycy ogłosili genom koronawirusa. Pod koniec tego samego miesiąca miała przekonywać premiera Philippe’a, że z wyborów nic nie będzie. „Kiedy opuściłam ministerstwo, płakałam, bo wiedziałam, że fala tsunami jest przed nami”. Opozycja uznała jej wyznania za „konsternujące”, bo to znaczy, że sama przez miesiące publicznie kłamała. „Trzeba było wcześniej zatrzymać tę maskaradę” – mówiła wczoraj o wyborach. Działała jednak wtedy odwrotnie, jak cały rząd.

To ona przyczyniła się do pozbawiania publicznej służby zdrowia kolejnych miliardów, zaniedbań w wyposażeniu szpitali, ograniczaniu zatrudnienia. Zamknięto dziesiątki tysięcy szpitalnych łóżek. W połowie marca prawie 80 proc. personelu szpitali ciągle nie miało odpowiednich masek, brakuje rękawiczek, płynów odkażających. WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) alarmuje, że konieczne i podstawowe jest jak najszersze testowanie na obecność wirusa, a z tym krucho. Ministerstwo Buzyn nie było zbyt aktywne. W styczniu po cichu przeniosło chlorochinę i jej pochodne do kategorii leków na receptę (wcześniej była ogólnodostępna).

Francja zlekceważyła zagrożenie. pxhere

Słowa Buzyn wywołały gniew również w jej własnym obozie politycznym. Musi on teraz szukać nowego kandydata w Paryżu po onaniście Griveaux i b. minister. Padają już słowa o „Trybunale Stanu” dla rządu. Opozycja uważa, że opowieść Buzyn jest „przerażająca” lub „żałosna”. Marine Le Pen mówi o „skandalu stanu” i zapowiada ukaranie odpowiedzialnych. Lewica nawołuje do podwyższenia wynagrodzeń w szpitalach o 300 euro. Wyznania płaczącej Buzyn będą miały konsekwencje polityczne.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…