10 tys. ludzi wyprowadzili na ulice kosowscy nacjonaliści. Nie chcą porozumienia z Serbami, nie podoba im się granica z Czarnogórą. Doszło do zamieszek, jest kilkudziesięciu rannych.
Napięcie między rządem Isy Mustafy, politykiem Demokratycznej Ligi Kosowa, a opozycją, w której największą siłą jest skrajnie nacjonalistyczna partia Samookreślenie (alb. Vetëvendosje), trwa od kilku miesięcy. Rząd kosowskiego „państwa” chciałby stopniowo unormować stosunki z sąsiadami i z tymi Serbami, którzy – mimo wszelkich trudności i przejawów dyskryminacji – nadal żyją w zdominowanym przez etnicznych Albańczyków Kosowie, zwłaszcza w jego północnej części. Opozycja nie przyjmuje do wiadomości takiego rozwiązania. Żąda, by Isa Mustafa podał się do dymisji, podpisane we wrześniu porozumienie graniczne z Czarnogórą – wypowiedziane, a Serbowie w północnej części Kosowa nie otrzymali choćby minimalnej autonomii.
Protest, który odbył się w ostatnią sobotę, miał być pokojowym przemarszem przez centrum Prisztiny pod budynki rządu i parlamentu. Wyszło inaczej – część manifestantów obrzuciła obiekty rządowe kamieniami i koktajlami Mołotowa. Gdy liderzy pochodu wezwali do rozejścia się, uczestnicy nie posłuchali. Policja aresztowała 34 szczególnie agresywnych zwolenników Samookreślenia i rozpędziła coraz bardziej agresywny tłum za pomocą gazu łzawiącego. Niektórzy zatrzymani byli uzbrojeni w koktajle Mołotowa i noże. 34 policjantów, dziennikarz i dwóch przypadkowych przechodniów zostało rannych.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
sziptary… tfu