Czy nie masz poczucia, że coś jest nie tak z tym światem? Czy po tej pandemii chcesz wrócić do takiego świata, jaki znamy? Czy jeszcze nie jest to dla Ciebie jasne, że kapitalizm zabija?

W czasie epidemii niektórym łatwiej dostrzec to, co jest najważniejsze. Jednak nie wszystkim jest to dane. Nie dozna tego objawienia zaczadzony propagandą konformista, tchórz, egoista i zalękniony oportunista. Bo w życiu jest jednak trochę tak jak w baśni Andersena, w której kiedy król kroczył wśród tłumów w niewidzialnym odzieniu, ludzie podziwiali jego szatę, bojąc się wypowiedzieć prawdę. Dopiero dziecko zawołało „przecież on jest nagi”! Spójrzmy więc na świat oczami dziecka. Zobaczmy to, co najważniejsze. Bo przecież dla żyjących najważniejsze jest życie.

Dziś widzimy czas zarazy. Widzimy ludzi tracących prawo zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Bo tym przecież jest groźba bezrobocia. Widzimy ludzi tracących prawo do pomocy medycznej. Bo tym jest „uwięzienie” na jednym oddziale szpitalnym chorych z dodatnim i ujemnym koronawirusem bez dostatecznej opieki medycznej i zabezpieczeń. Bo tym jest także „odkładanie na potem” pomocy medycznej chorym na inne choroby niż COVID. Widzimy pielęgniarki i lekarzy, którzy z powodu braku podstawowych zabezpieczeń zmuszeni są pracować z narażeniem zdrowia i życia. Widzimy, że ich zarobki są nie kilka ale kilkadziesiąt razy niższe od zarobków prezesów korporacji. Dlaczego? Widzimy ludzi pracujących, nie zdalnie ani wirtualnie, ale bezpośrednio w kontakcie z innymi niezdiagnozowanymi ludźmi w Amazonie, na poczcie, w sklepie, autobusie za nierzadko uwłaczające ich pracy pieniądze. Widzimy, jak ograniczane są nasze prawa.

Ale przecież także przed zarazą widzieliśmy puste mieszkania wystawione na wynajem i przepędzanych lokatorów prywatyzowanych kamienic. Widzieliśmy skazanych na zatracenie, bezdomnych. Słyszeliśmy ludzi, którzy uważają, że zdrowie można kupić i że jeśli kogoś nie stać, to sam sobie winien. Że oni mają gdzieś publiczną służbę zdrowia, bo stać ich na lepszą – prywatną. Teraz słyszymy, że trzeba wspierać pracodawców – naszych dobrodziei. Bo bez nich nie byłoby pracy. Nie słyszymy jednak, że bez pracujących nie byłoby tych „dobrodziei”. Bo kto tu tak naprawdę jest pracodawcą? Czy bardziej ten, kto „daje” za półdarmo swoją pracę? Czy bardziej ten, kto żyje z nadwyżki wartości jego pracy? Komu bardziej potrzebne jest wsparcie w świecie niewyobrażalnych nierówności?!

Widzimy świat reklamy i konsumpcji. Świat, w którym mleko z Mazur sprzedawane jest we Wrocławiu, a sałata i pietruszka przyjeżdża do Warszawy z Niemiec. Mięso, drób i jajka „produkowane” są przez zwierzęta unieruchomione w klatkach. Na setkach hektarów monokultur uprawiana jest żywność, podlewana setkami litrów szkodliwych dla ludzi i zwierząt środków chemicznych. Widzimy świat, w którym za normalne uważa się pozyskiwanie energii ze spalania węgla, nie bacząc na zatrucie powietrza, jakie wdychamy i klimatyczną katastrofę, jaką to powoduje. Świat, w którym biznes i finansjera, wykorzystując do swych celów zblatowane rządy i parlamenty, rabunkowo do cna eksploatują bogactwa naturalne, wykorzystując i okradając „tanią siłę roboczą” tzw. „trzeciego świata”.

Widzimy świat, w którym politycy w imię bezpieczeństwa obywateli bez problemu przeznaczają gigantyczne pieniądze na zupełnie nieproduktywne, a przerażające zbrojenia. Jednocześnie uważają za nieracjonalne wydawanie pieniędzy na stworzenie zapasu środków ochrony zdrowia przed pandemią. Wolą produkować mordercze samoloty i drony niż przeznaczyć środki dla ludzi, których spętali i zniewolili rygorami pandemii. A przecież obecna pandemia nie jest ostatnia i na pewno nie jest najgroźniejsza. A przecież nadchodzące kryzysy nie będą już „tak miłe” jak ten z 2008 roku.

Takie polityki, których skutki tu opisałam, rodzą bunt. To polityka od Reagana do Obamy stworzyła siłę Trumpa, który obiecał Amerykanom powrót do czasów, gdy Ameryka była wielka. To polityka PO-PSL ugruntowała polityczną siłę PiS, który obiecał polskiemu narodowi „dawną wielkość”, ”wstawanie z kolan” i „w tył zwrot”. To bunt, który zbyt często przybiera formę populizmu. Populistyczny bunt przeciw imperialnemu i neoliberalnemu modelowi globalizacji. I staje się oczywiste, że dla nich ”jeśli nie globalizacja, to nacjonalizm”, „jeśli nie opieszałość i fasadowość demokracji, to siła autorytaryzmu”. Jak daleko stąd do faszyzmu?! Jak daleko do wojny i zagłady?!

Coś jest nie tak z tym światem! A przecież może być inaczej. To życie może być najważniejsze. Życie ludzi i zwierząt. Ochrona reszty naturalnego środowiska. Porozumienie społeczeństw dla pokoju i ochrony planety. Porozumienie dla sprawiedliwości społecznej. Porozumienie dla prawdziwego postępu. Już dziś ludzie powinni widzieć świat, jaki jest, nie tylko z własnej indywidualistycznej perspektywy. Alternatywny globalizm, antykapitalizm – to słowa, które rzucają światło, w jakim warto oglądać rzeczywistość.

Boicie się słowa socjalizm? Ja się nie boję. Bo rozumiem je jako demokrację w praktyce. Ideę i konkretną politykę z człowiekiem i człowieczeństwem w tle. Wolność każdego do wszystkiego, co innych nie zniewala i nie krzywdzi. Prawa Człowieka w praktyce politycznej i społecznej. Racjonalność i sprawiedliwość. Chodźmy razem.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
    1. Na hasło: Pomożecie towarzysze?
      Koleg nie pamięta, czy Kolega taki … świeżej daty?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Argentyny neoliberalna droga przez mękę

 „Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…