„(…) dzisiaj, gdy słyszę głosy niektórych komentatorów, którzy mówią, że to jest szansa, by zagrać na nosie PiS-owi i doprowadzić do upadku rządu, dzięki głosowaniu przeciwko temu funduszowi, to burzy się we mnie krew. Są granice politycznego wyrachowania” – tak w wywiadzie z „Rzeczpospolitą” kilka miesięcy temu mówił Borys Budka, lider PO. Nie trzeba było jednak długo czekać, by panowie z Platformy stwierdzili, że nie istnieją dla nich żadne granice – ani wyrachowania, ani przyzwoitości.
Kilka tygodni temu Platforma odrzuciła możliwość dialogu z rządem w sprawie wspólnych prac nad Krajowym Planem Odbudowy, ponieważ w ich głowach narodził się nieco inny plan… Oficjalna wersja wyglądała w sposób następujący: „Cała <<demokratyczna>> opozycja wesprze w głosowaniu ziobrystów oraz Konfederację, czym wysadzi w powietrze Fundusz Odbudowy dla całej Unii Europejskiej, a to z kolei doprowadzi do upadku rządu Morawieckiego oraz przedterminowych wyborów”.
Już snuta była „piękna” wizja, jak to rozjuszony Kaczyński z płaczem zrywa koalicję, kończy kadencję w połowie dystansu, a ludzie – przyciśnięci przez kryzys pogłębiony brakiem pieniędzy z Funduszu Odbudowy – ochoczo przy urnach przekazują władzę Platformie. Jednak tak nie będzie, bo „głupia” Lewica (wraz z partią Hołowni – która od dawna deklarowała poparcie dla Funduszu) popsuła chłopcom z PO zabawę. Od kilku dni w TVN-ie, Onecie, Wyborczej, Newsweeku i innych biuletynach partyjnych Platformy Obywatelskiej trwa nagonka na Lewicę – nagonka rodem z III Rzeszy – a z twarzy polityków „demokratycznej” prawicy opadają maski.
Borys Budka stwierdził, że nie można ufać unijnym urzędnikom w kontroli Funduszu Odbudowy, natomiast socjaldemokratów i liberałów z Lewicy nazwał „czerwonym ekstremizmem”. Radosław Sikorski stwierdził, że jest przeciwko prawom człowieka (w tym przypadku – związkom partnerskim obowiązującym dziś już nawet w krajach prawosławnych, jak np. Czarnogóra), bo to dla niego radykalizm i nawet wyraził dumę z tego, że, będąc u władzy, uwalił wspólnie z kolegami wszystkie projekty legalizujące w Polsce związki partnerskie. Platforma okazała się również nieprzychylna wobec liberalizacji prawa antyaborcyjnego, gdy po długich konsultacjach wewnątrzpartyjnych przedstawiła opinii publicznej w lutym tego roku własny projekt (dość konserwatywny jak na Europę) umożliwiający legalne przerwanie ciąży po wieloetapowych konsultacjach lekarskich (we wstępnym planie była też konieczność odbycia rozmowy z duchownym!), nastąpił bunt regionalnych działaczy i o projekcie tym słuch zaginął.
Trudno się im dziwić, skoro to właśnie rząd Hanny Suchockiej z Unii Demokratycznej (upraszczając: UD to późniejsza Unia Wolności, a UW to późniejsza Platforma Obywatelska) doprowadził do niemal całkowitego zakazu aborcji, dzięki czemu od 1993 roku 99,9 proc. aborcji jest wykonywanych w tym kraju nielegalnie. Wygląda więc na to, że szykuje się nam sojusz Platformy z Konfederacją, o którym jeszcze nie tak dawno mówił do posłów Lewicy Sławomir Nitras (PO): „Kiedy będziemy rządzili z Konfederacją, to my będziemy rządzili, a Konfederacja zajmie się Wami”.
Dlaczego więc Lewica nie poparła prawicowej opozycji i zdecydowała się w tej jednej sprawie wejść w dialog z PiS-em, z którym w kwestiach programowych dzieli ją przepaść?
Otóż nikt na opozycji nie wierzył w przedterminowe wybory. Kaczyński już raz taki manewr wykonał i drugi raz nie będzie narażał się na takie ryzyko (dość małe ryzyko – o czym później) i niepotrzebne zamieszanie. Styl sprawowania władzy przez PiS można określić terminem: „zarządzanie poprzez kryzys”. Ów „kryzys” potrzebny im jest do rozgrywania mediów i opinii publicznej – do bezpiecznego prowadzenia ciemnych interesów w spółkach skarbu państwa i innych wałach na boku.
No ale puśćmy wodze fantazji i załóżmy, że po odrzuceniu Planu Odbudowy PiS rozpisuje nowe wybory. No i co? Jaką mamy narrację? Nie trzeba już by było szczuć na imigrantów i LGBT. Przekaz byłby prosty: obłudne, cyniczne, antyeuropejskie PO doprowadziło do odrzucenia Funduszu dla całej Europy, by tylko dopchać się do koryta, choć samo wcześniej się zarzekało, że ten plan poprze. Mamy więc pandemię, ludzie tracą pracę, firmy upadają, wirus mutuje, a w szpitalach brak miejsc, brak kasy na respiratory i nowy sprzęt medyczny, ludzie umierają na ulicach, ludzie biedują, bo PO chciało „zagrać PiS-owi na nosie”. Co więcej, Platforma nigdy nie dotrzymuje słowa, a jak np. PiS powiedziało, że będzie 500+ i 13 emerytura, to wszystko to spełniło.
Dziś PiS ma ponad 30 proc., lecz po takiej kampanii miałby grubo ponad czterdzieści.
Platforma nie wierzyła w te wybory… Zresztą, ponad 80 proc. pieniędzy z Funduszu będzie wydatkowanych po terminowych wyborach w 2023 roku, toteż zapewne nie wierzy również w to, że takie wybory mogłaby w najbliższym czasie wygrać i samemu te kasę z Unii „ogarnąć”. A w co zatem wierzy? Wierzy, że odrzucenie Funduszu spowoduje totalną zapaść gospodarki oraz ochrony zdrowia oraz całego sektora publicznego, a wtedy Polacy będą zmuszeni „zapierdalać za miskę ryżu” (cytując znanego ucznia Donalda Tuska), będzie totalna bieda, a elitom będzie się żyło jeszcze lepiej – hen-hen wysoko ponad tępym motłochem.
W taki też sposób myślała polska szlachta, samemu pławiąc się w bogactwach, a chłopstwo traktując jak podludzi i to w czasach, gdy w całej Europie postawiono na postęp i oświecenie. Tak też myślał Dmowski, gdy – licząc na uzyskanie tytułu władcy polskiej autonomii pod butem Imperium Rosyjskiego – zdecydował się wraz z polską burżuazją i katolickim klerem stłumić w bratobójczych walkach antycarskie powstanie w 1905 i powstrzymać oświecenie warstw niższych. Tak samo myślało bojowe skrzydło ONR (NOR), gdy w 1939 – licząc na przychylność nazistowskich okupantów – ramię w ramię z Niemcami zaczęło mordować Polaków, rodaków, swoich sąsiadów.
„Niestety”… szlachta zaraz po przekroczeniu „granic wyrachowania” i warcholstwa – po 1795 roku – sama musiała przeżywać upokorzenia ze strony zaborców. Dmowski po krwawym stłumieniu rewolucji 1905 nie został władcą, a carskim popychlem. Natomiast chłopaki z ONR ostatecznie nie znaleźli miejsca u boku hitlerowców, lecz zostali przez nich rozstrzelani.
Jeśli więc, moi drodzy „platformiarze”, nie macie w sobie ani krzty empatii, to miejcie choć odrobinkę rozumu…
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …