Rząd bije kolejne rekordy bezczelności, przyznając – chociaż ze wskazaniem winy na opozycję – że wybory, których nie było kosztowały blisko 70 mln złotych. Czy w czasach, gdy ludzie tracą zatrudnienie lub dowiadują się o radykalnych obniżkach płac, doprowadzi to do podważenia wiary w „socjalne oblicze PiS”? Czy rozczarowani i wkurzeni będą mieli na kogo głosować? Czy jest szansa, by poparli Lewicę, która niedawno w Sejmie zdołała wprowadzić do tarczy nr 4 poprawkę zawierającą symboliczną, równościową korektę? A może cała sytuacja pokazuje raczej niemoc socjaldemokratów, którzy tak wiele sobie obiecywali po swojej obecności w parlamencie? Rozmawiają Małgorzata Kulbaczewska-Figat i Bojan Stanisławski.
Argentyny neoliberalna droga przez mękę
„Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…