![Kadr z materiału umieszczonego na portalu YouTube przedstawiający norki w klatce.](https://strajk.eu/wp-content/uploads/2015/12/norki-ferma-lisy-845x475.jpg)
Na stronie Polskiego Towarzystwa Zootechnicznego pojawił się list otwarty do parlamentarzystów, podpisany przez 463 pracowników naukowych z 10 uczelni. Sprzeciwiają się w nim zakazowi hodowli zwierząt na futra, który postuluje PiS.
![](https://strajk.eu/wp-content/uploads/2018/03/23621433_10208089049782676_7817529507018247970_n-300x265.jpg)
Pod „Listem otwartym pracowników naukowych prowadzących badania na zwierzętach gospodarskich, głównie zwierzetach futerkowych” podpisało się ponad 460 osób, między innymi eksperci z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie i Instytutu Zootechniki-PIB w Balicach.
Zarzucają rządowi, że „autorzy rozwiązań legislacyjnych sugerowali się tylko opinią środowisk niezwiązanych z nauką, hodowlą i rolnictwem, kierujących się emocjami, a nie rzetelną wiedzą dotyczącą faktycznego stanu hodowli zwierząt futerkowych w Polsce” – słowem, że dał się zmanipulować emocjonalnymi argumentami obrońców praw zwierząt. Twierdzą, że likwidacja branży uderzy w powiązane branże oraz w ich uczelnie – te o profilu przyrodniczym.
„Hodowla zwierząt futerkowych nie polega na dręczeniu i krzywdzeniu zwierząt, jak to chciałyby przedstawiać środowiska dążące do likwidacji branży. Obecnie funkcjonujące nowoczesne fermy gwarantują w pełni zaspokojenie wszystkich potrzeb utrzymywanych tam zwierząt. Nie można bowiem uzyskać wysokiej jakości skór, jeśli zwierzęta nie będą właściwie żywione i utrzymywane. Kierunek ich użytkowania wymusza wręcz zapewnienie im jak najlepszych warunków środowiskowych. Te zasady rozumie i stosuje każdy hodowca i naukowiec z branży. Jesteśmy więc ostatnimi osobami, które chciałyby świadomie krzywdzić hodowane zwierzęta” – możemy przeczytać w tym arcyciekawym dokumencie.
Autorzy przekonują, że hodowla lisów, norek i innych zwierząt futerkowych w Polsce jest obecnie jedną z najnowocześniejszych w skali światowej, a „polscy naukowcy aktywnie uczestniczą w tworzeniu europejskiego systemu certyfikacji dobrostanu zwierząt futerkowych WelFur”. Używają argumentów, iż „dzięki pracom badawczym powstały odpowiednie formy żywienia”, oraz że „uzyskano szereg oryginalnych odmian barwnych zwierząt futerkowych”. A tak w ogóle to „obecnie funkcjonujące nowoczesne fermy gwarantują w pełni zaspokojenie wszystkich potrzeb utrzymywanych tam zwierząt”.
Poprosiliśmy obrońców praw zwierząt z „Vivy!”, aby odnieśli się do argumentów podniesionych w liście. Obszernie odpowiedział nam Mikołaj Jastrzębski:
– List otwarty, który hodowcy zwierząt futerkowych przesłali do mediów i pod którym widnieją 463 podpisy jest kuriozalny z kilku powodów. W treści listu znajduje się wiele oczywistych nieprawd, jak choćby nieprawdziwe dane o zatrudnieniu (50-krotnie większe niż dane, którymi dysponuje ZUS), kwestia istotności ferm futrzarskich w kontekście utylizacji odpadów z rzeźni (pamiętajmy, że na fermy wg GłównegoLekarza Weterynarii trafia zaledwie 26 proc. odpadów), przez rzekome zaspokojenie wszystkich potrzeb norek na fermach (pamiętajmy, że norki są zwierzętami ziemno-wodnymi, tymczasem na fermie nie mają możliwości realizowania swojego naturalnego zachowania – pływania), aż po rzekome istotne wpływy do budżetu (Ministerstwo Finansów podaje wpływy do budżetu z całej branży na poziomie 9 milionów złotych rocznie, więc jest to nieistotny wpływ w skali budżetu kraju).
Samo pisanie przez hodowców o tym, że zakaz hodowli zwierząt na futra miałby uderzyć w uczelnie wyższe, nie znajduje pokrycia w faktach – jak wynika z informacji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, jedynie na 7 uczelniach w Polsce (na 348 uczelni funkcjonujących ogółem) znajduje się katedra, instytut lub zakład związany z hodowlą zwierząt futerkowych.
Z analizy baz danych Narodowego Centrum Nauki oraz Narodowego Centrum Badań i Rozwoju wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat nie były realizowane ani też nie zostały zakończone żadne projekty naukowe dotyczące hodowli/chowu zwierząt futerkowych. Dodatkowo warto zauważyć, że jedyny wniosek złożony w ciągu ostatnich trzech lat do NCBR dotyczący badań z zakresu hodowli zwierząt futerkowych nie uzyskał rekomendacji Panelu Ekspertów i badania te nie zostały sfinansowane. O czym zatem mówimy?Dodatkowo ciekawe jest, że o ile pod analogicznym listem naukowców popierających zakaz hodowli podpisali się niemal wyłącznie doktorzy, doktorzy habilitowani i profesorowie, pod listem hodowców widać wyraźny udział magistrów, a nawet podpisy kilkorga studentów, czy osób bez stopni naukowych (w tym nawet panią z sekretariatu).
Rząd zrzuca maskę
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…
Naukowcy niczym się nie różnią od zerwiskóry!
Od zawsze wiadomo, że naukowcy są tani. Łatwo ich jest kupić i mieć wyniki badań takie, jakie powinny wyjść.