Rosja zamierza bliżej zainteresować się sytuacją w Libii, teraz na pewno wybuchnie tam wojna domowa – ostrzega minister spraw zagranicznych Malty. Przypominamy: wojna trwa tam od dobrych kilku lat, odkąd NATO z inicjatywy Francji i USA postanowiło „demokratyzować” kraj.
Interwencja przeciwko Mu’ammarowi Kaddafiemu, zwieńczona jego zamordowaniem przez miejscowych „demokratów”, co prawda zakończyła rządy szalonego satrapy, ale bynajmniej nie przyniosła krajowi dobrobytu. Zamiast tego wybuchła wojna domowa o władzę, zyski z ropy naftowej, a dla rozwijających się jak grzyby po deszczu bojówek fundamentalistów islamskich – także o zaprowadzenie rządów opartych na szari’acie. Wtedy pomaganie zwykłym Libijczykom przestało Europę interesować. Jedynym, na co było stać Unię Europejską i ONZ, było udzielenie poparcia Rządowi Jedności Narodowej z siedzibą w Trypolisie. Nazwa tego ciała dobrze oddaje jego ambicje – i nic poza tym; cały wschód państwa pozostaje poza jego kontrolą. Tam jednym z najpoważniejszych graczy jest gen. Chalifa Haftar. To właśnie jego osoba wzbudza rosyjskie zainteresowanie, a to z kolei przeraziło maltański rząd.
Jak alarmuje minister spraw zagranicznych tego kraju George Vella, powracający z Syrii lotniskowiec „Admirał Kuzniecow” zatrzymał się u wybrzeży Libii, by Haftar mógł odbyć telekonferencję z minister obrony Rosji Siergiejem Szojgu. Tematem rozmowy oficjalnie była walka z islamskim terroryzmem, który – nie da się ukryć – od czasów „arabskiej wiosny” jest w Libii bardzo poważnym zagrożeniem. Haftarowi w walce z Państwem Islamskim w Libii (raczej wygranej) i lokalnymi bojówkami dżihadystycznymi pomaga już Egipt, dla którego rozlanie się dżihadystycznego szaleństwa na całą Afrykę Północną to kluczowe wyzwanie bezpieczeństwa. Unia Europejska nie wykazywała tą kwestią specjalnego zainteresowania – bardziej zajmowało ją blokowanie napływu migrantów uciekających przed libijskim koszmarem. Szykowała się do zawarcia z Rządem Jedności Narodowej umowy podobnej do tej, którą podpisała już z Turcją w sprawie zatrzymywania i odsyłania uchodźców (notabene, umowę o zatrzymywaniu migrantów UE miała też z … Libią Kaddafiego). Najwyraźniej na pytanie, czy rzeczony rząd w ogóle dałby radę kontrolować ruch na wybrzeżu kraju UE optymistycznie odpowiedziała sobie pozytywnie. Gdyby jednak ludziom Haftara udała się nie tylko walka z dżihadem, ale i marsz na wschód, wszystkie te rachuby stałyby się nieaktualne. A to absolutnie nie urządza Malty, która miała nadzieję zawrzeć umowę w czasie swojej prezydencji w UE. Stąd nowy wybuch antyrosyjskiej histerii, zaprezentowany przez maltańskiego ministra. – Haftar ze swoją armią powoli i stopniowo przemieszcza się ze wschodu na zachód – ostrzegł Vella. – To będzie miało katastrofalne skutki, ponieważ wywoła wojnę domową i zmusi jeszcze więcej uchodźców do ucieczki z Libii – zakończył dramatycznie.
To przypomnijmy jeszcze raz: wojna domowa w Libii nie zacznie się razem z działaniami Chalify Haftara ani za sprawą rosyjskich starań o utrzymanie wpływów na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Aby zdobyć tę wiedzę, wystarczy, by minister Vella pogadał z własnym szefem – premierem Josephem Muscatem, który nazwał w ubiegłym roku Libię państwem „na krawędzi upadku”.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Szkoda nawet komentować słowa maltańskiego ministra. Jeśli ktoś twierdzi, że wojna domowa może się dopiero zacząć. Może sytuację gdy kilka ośrodków władzy uważa się za rządy uznaje za normalną. Nie to co rosyjskie rozmowy na temat Libii. Te pewnie ,,są niedopuszczalne”.
yankesy kazali szczekać to kundel szczeka
normalka… szkoda sobie nim zawracać głowę… swoją drogą ciekawe, kiedy prorosyjskość i antyamerykańskość zostaną w Polsce wpisane do kodeksu karnego