Wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla „Rzeczypospolitej” jest wywiadem ważnym. Nie dlatego, że prezes PiS powiedział coś zaskakująco nowego. Przeciwnie, poruszał się w od dawna narysowanej przestrzeni swoich konserwatywnych i nienowoczesnych idei. Dzięki temu możemy z pewna dozą prawdopodobieństwa domniemywać, jakiej Polski chce człowiek, który będzie mieć wpływ na losy tego kraju przez pewien czas.
Europa dla Kaczyńskiego nie jest miejscem poszukiwania wspólnych celów, lecz polem wiecznej bitwy o wąskie narodowe interesy poszczególnych państw. Ten wygra, kto pokona innych i przeforsuje własne interesy ponad innych. Nie ma tu miejsca na koncepcję współpracy na zasadzie „win-win”, o której od jakiegoś czasu mówią niektóre nowocześnie i dalekowzrocznie myślące państwa świata. To niestety wciąż żywa koncepcja relacji między kapitalistycznymi państwami narodowym. W nich wojna jest naturalnym przedłużeniem polityki, a świat jest postrzegany przez konfigurację wiecznych wrogów i tymczasowych sojuszników. Tak działać można, budować coś nowego – nie sposób. Istnieje poważna obawa, że nowoczesny świat wyrzuci za burtę tych, którzy nie potrafią odpowiedzieć na wyzwania, od których zależeć będzie los planety. Brzmi pompatycznie, ale obawiam się, że innej perspektywy nie znajdziemy.
Bo Polskę Kaczyński rysuje też dość szczegółowo – tutaj też ma być jak do tej pory: nie oddamy ani guzika, nie cofniemy się o krok, totalna opozycja niszczyła Polskę, my ją odbudujemy. Istotnie, neoliberalne rządy wyrządziły niepowetowane szkody w państwie i mentalności społecznej. Problem jednak w tym, że Kaczyński proponuje taki kształt państwa, w którym żyć się nie da, a szukanie swojego miejsca może być szkodliwe dla zdrowia. Tylko, że o tym w wywiadzie nie ma ni słowa. Nie wiadomo, czy papierowa wersja o tym milczy, czy dziennikarz nie dość dociekliwy, ale Kaczyński nie odpowiada (bo nie jest pytany) czy w dalszym ciągu Kościół w jego najbardziej odrażającym kształcie w dalszym ciągu będzie wzorem i dominującym partnerem dla partii Kaczyńskiego, czy państwo będzie łupem Prawa i Sprawiedliwości, a wolności obywateli będą racjonowane według widzimisię religijnych fanatyków. Akurat ciekawe byłoby się tego dowiedzieć. Jeżeli Jarosław Kaczyński o tym nie powiedział, to przecież nie znaczy, że tego nie ma. Owszem, jest, i nad wyraz realnie wpływa na życie ludzi tutaj żyjących.
„Siłą i bogactwem Europy jest różnorodność”, mówi Kaczyński, nie pytając się Europy, czy jest zainteresowana akurat polskim elementem tej różnorodności.
Jeżeli przyjąć, że tym wywiadem prezes Prawa i Sprawiedliwości chciał pokazać się jako mąż stanu, to z przykrością informuję, że się nie udało.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …