Ponad dwieście osób wzięło dziś udział w demonstracji solidarności ze strajkiem pracowników słynnego producenta samolotów. Zatrudnionych w Airbus Polska wspierali koledzy i koleżanki z innych branż. Podkreślali, że są rozczarowani postawą kierownictwa spółki.
– Zarząd mówi dużo o dialogu społecznym, a kiedy chcemy usiąść do stołu, to obraca się do nas plecami – powiedział Portalowi Strajk jeden z pracowników polskiej fabryki Airbusa. – Kiedy zarząd mówi, że nie ma pieniędzy na podwyżki, to proszę mi wierzyć, chce mi się śmiać. Doskonale widzimy, ile oni zarabiają, jakie firma ma nakłady inwestycyjne. Na wszystko jest, tylko nie na godne płace dla pracowników – dodał.
Na warszawskim Okęciu, pod budynkiem, w którym mieści się siedziba polskiego oddziału lotniczego giganta zebrał się dziś całkiem pokaźny tłum. Początkowo samych pracowników Airbusa było niewielu, bo część z nich była w pracy. Jak się okazało, rozpoczęty o 6:00 strajk na razie nie przyjął formy totalnej. Część zatrudnionych normalnie wykonuje obowiązki, a produkcja jest w toku.
Związkowcy podkreślali zresztą, że nie czują się szczególnie komfortowo w związku z rozpoczętym protestem. Woleliby bowiem inne formy komunikacji z zarządem. Kilku kolejnych mówców podkreślało, że strajk jest ostatecznością, a jeden z nich stwierdził nawet, że „Solidarność nie jest po to żeby strajkować, a po to żeby negocjować przy stole”.
Jak wygląda tło konfliktu? Pracownicy chcą zarabiać więcej. Wskazują, że płace na bieżącym poziomie powodują odpływ wykwalifikowanych i doświadczonych fachowców, co szkodzi również samej firmie. Podwyżki, według przedstawionego przez nich planu miałyby wynosić od 150 do 500 zł brutto w zależności od stażu pracy.
Rafał Chojecki, przewodniczący zakładowej „Solidarności” w rozmowie z Portalem Strajk przyznaje, że przez kilka miesięcy związkowcy sygnalizowali kierownictwu, że pracownicy są niezadowoleni z obecnej wysokości wynagrodzeń i dalsze ignorowanie ich potrzeb doprowadzi do zaostrzenia konfliktu.
– Prezes zarządu Airbus Poland nic sobie nie zrobił z naszego referendum strajkowego. W dalszym ciągu nie chciał z nami rozmawiać – mówi Chojecki, dodając, że firma jego zdaniem złamała prawo utrudniając przeprowadzenie referendum strajkowego. Głosowanie odbyło się ostatecznie 28 marca. Jego wynik nie pozostawiał złudzeń. Spośród 411 zatrudnionych, którzy wzięli udział w plebiscycie, 385 opowiedziało się za strajkiem.
Chojecki, stojąc potem na scenie poinformował, że do strajku przyłączył się „jeden z członków managementu”. Według jego relacji pracownikowi zostało natychmiast wręczone wypowiedzenie.
Około godziny 14:00 do protestujących dołączyli ich koledzy, którzy skończyli zmianę. Tłum wyraźnie się powiększył, ryknęły wuzuwele, skandowano „solidarność”. Wśród obecnych była delegacja fabryki PZL Świdnik, jak również poznańskiego Volkswagena, Poczty Polskiej i kilku innych przedsiębiorstw.
– Wiemy, że życie kosztuje, a do pracy nikt nie przychodzi dla idei, a po to by zarobić godnie. Dlatego ważne jest dla mnie wspieranie pracowników innych komisji, w tym również pracowników Airbusa – powiedział Portalowi Strajk Stanisław Grzywacz, który przyjechał z Rzeszowa. – Jestem pewien, , że gdyby było trzeba, to oni również by nas wspierali – dodał związkowiec z Podkarpacia.
Strajk pracowników Airbusa trwa dziś pierwszy dzień. Związkowcy mówią, że jeśli firma nie spełni ich żądań, oni zaostrzą protest, ściągną do Warszawy jeszcze więcej kolegów z innych zakładów.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…