NATO (jeszcze) nie przyjmie w swe szeregi Gruzji. Za to w krajach Europy Wschodniej zawita więcej amerykańskiego ciężkiego sprzętu i żołnierzy, oficjalnie w ramach ćwiczeń.
Gdy NATO zaczęło poważnie rozważać przyjęcie w swoje szeregi Czarnogóry z jej siłami zbrojnymi o symbolicznej wielkości, rząd w Tbilisi tym bardziej miał nadzieję na to, że lata proamerykańskiego kursu w polityce zagranicznej przełożą się na przyjęcie do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Okazuje się jednak, że nic z tego. James Appathurai, specjalny przedstawiciel sekretarza generalnego NATO ds. Kaukazu i Azji Środkowej, w wywiadzie dla gruzińskiej telewizji publicznej GPB doradził tamtejszemu rzadowi „skupienie się na praktycznych krokach zmierzających do rozwoju stosunków z Sojuszem Północnoatlantyckim i zbliżaniu się do standardów NATO”. Jednoznacznie stwierdził, że na najbliższym szczycie NATO w Warszawie Gruzja nie otrzyma MAP – zestawu warunków politycznych, wojskowych, gospodarczych i prawnych, bez których dane państwo nie może zostać członkiem Sojuszu. Niezbyt pocieszająco brzmią w tej sytuacji słowa Appathuraia, iż „czas podjęcia politycznych decyzji wcześniej czy później nadejdzie”.
Wejście do NATO obiecywano Gruzji mniej lub bardziej otwarcie od szczytu w Bukareszcie w 2008 r. Na ostatnim szczycie, w Newport w 2014 r., padły zapowiedzi „pomocy w dostosowaniu się do standardów” Sojuszu. Od początku przeciwko takim rozwiązaniom protestuje Rosja. Moskwa niezmiennie i niebezpodstawnie uważa, że ekspansja sojuszu na Kaukaz i do byłych republik radzieckich (poza małymi państwami bałtyckimi) to zagrożenie dla jej bezpieczeństwa.
NATO chyłkiem wycofuje się z pomysłu przyjęcia Gruzji, ale w mocy pozostają o wiele poważniejsze zapowiedzi USA dotyczące Europy Wschodniej. Barack Obama zapowiedział na początku miesiąca, że w 2017 r. USA zainwestuje we wzmocnienie swojej obecności wojskowej w Europie Wschodniej 3,4 mld dolarów. Związani z Pentagonem analitycy przyznają, że krok ten rozdrażni Moskwę i pokaże, że Waszyngton na serio jest zaangażowany w sojusze z Ukrainą, Mołdawią czy Gruzją, mające na celu odstraszanie Rosji. W odpowiedzi stały przedstawiciel Rosji przy NATO Aleksandr Gruszko zapowiedział, że Moskwa nie pozostawi takich gestów bez odpowiedzi. Gruszko zwrócił uwagę na to, że dotychczasowe nadzieje na międzynarodową izolację Rosji okazały się bezpodstawne, a Sojusz swoją ekspansywną polityką ryzykuje całkowite zerwanie współpracy w tak strategicznych obszarach, jak konflikty na Bliskim Wschodzie, czy walka z terroryzmem.
[crp]Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…