Dzisiejsza konferencja prasowa ministra spraw wewnętrznych i administracji była wstrząsająca. Minister rządu kraju członkowskiego Unii Europejskiej poprowadził swe wystąpienie w duchu, którego nie powstydziłby się Alfred Rosenberg.

Kamiński miał za zadanie przekonać, że słuszny jest jego wniosek: „będę rekomendował przedłużenie stanu wyjątkowego”. Stan wyjątkowy to poważna sprawa i minister o tym wie, zatem jego propozycję trzeba solidnie uzasadnić. Służyć temu miała prezentacja multimedialna, zaprezentowana zebranym i udowadniająca, w przekonaniu ministra, przed jakim niebezpieczeństwem chroni nas on i jego ludzie.

Nad Polskę otóż nadciągają terroryści, pedofile, zoofile i, jakżeby inaczej, szpiedzy Putina. Na wszystko pan minister miał dowody w postaci zdjęć. Były zdjęcia kopulacji ze zwierzęciem, dekapitacji, fotki na tle Kremla i ze słownikiem języka rosyjskiego oraz ujęcia z bronią w ręku. Pragnący przekroczyć polską granicę nie lenili się także, by dostarczyć polskim służbom inne dowody swojej winy: listy kontaktów z przedstawicielami Państwa Islamskiego oraz członków „palestyńskiego ruchu terrorystycznego”.

Po dzisiejszej konferencji jest pewne: polskie służby mają do czynienia nie tylko z nielegalnymi imigrantami i uchodźcami, ale przede wszystkim z ludźmi niespełna rozumu. To są ci, którzy taszczą ze sobą, nie bacząc na trudne warunki pogodowe, przez tysiące kilometrów, swoje telefony a w nich twarde dowody przestępstw, o których każdy w miarę rozgarnięty człowiek wie, że stanowią gwarancję, że nigdzie nikt ich nie tylko nie wpuści, ale też zagwarantuje pobyt w więzieniu. I te fotki oraz filmy troskliwie chronili przed zniszczeniem, by polskie dzielne służby mogły sobie je obejrzeć, a potem pokazać najpierw dziennikarzom, a następnie, dzięki uprzejmości telewizji publicznej, całemu społeczeństwu, nie zwracając uwagi na drastyczność pokazywanych treści.

Wiarygodność pokazywanych przez Kamińskiego dowodów jest mocno wątpliwa. Ale nie o to w tym pokazie chodziło i pan minister o tym dokładnie wiedział. Szło o to, by „ciemny lud to kupił”, jak brzmi dewiza tego ugrupowania. Natomiast w tym przekazie najważniejszy był inny wątek.

Trzeba było całkowicie zdehumanizować ludzi na polsko-białoruskiej granicy. I temu minister Kamiński poświęcił swe wystąpienie. Używanie oskarżeń o najgorsze, najbardziej obrzydliwe przestępstwa i próba przekazu, że wszyscy bez wyjątku są tacy, doskonale wpisuje się we wcześniejsze wypowiedzi szefa partii rządzącej, że uchodźcy roznoszą choroby i pasożyty. Korzenie tych słów tkwią oczywiście w oskarżeniach sprzed 80 lat, że ludzie określonej narodowości roznoszą wszy i tyfus. Co z tych wypowiedzi wyszło, wiadomo.

Nigdy nie przypuszczałem, że doczekam czasów, kiedy będę w sposób uzasadniony snuł takie porównania.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. No cóż. Nasz minister czerpie z doskonałych wzorców z zachodu. Nie tak dawno pewien amerykański generał wywołał agresję NATO na Irak posługując się fiolką z nieznanym białym proszkiem. I co??? Ktoś zadawał jakieś pytania??? NIE!
    Wątpię aby w Polsce było inaczej. W końcu to ,,poważna” sprawa…

    A pan panie red. nacz? Pewnie z pamiętnika pracownika Mysiej znów pan skorzysta???

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …