Już wiemy, że nic nie wiemy. SLD oddało głosy na nowego przewodniczącego. Liczenie ich potrwa do wtorku, potem zaś, jeśli żaden z dziesięciu kandydatów nie uzyska bezwzględnej większości, dwóch najlepszych stanie w szranki do walki na kongresie 23 stycznia. Zresztą nieważne. Nie ma to specjalnego znaczenia dla lewicy w Polsce, kto zostanie grabarzem formacji, która zrobiła największy przekręt ostatniego 25 lecia – udało się jej wmówić milionom Polaków, że są partią lewicową. Na tyle skutecznie, że głosowało na nich swego czasu ponad 40 proc. ludzi wierzących, że państwo będzie sprawiedliwsze, uczciwsze i egalitarne. Potem okazało się, że to był żart, mrugnięcie okiem. Nie ma sensu po raz kolejny przypominanie spektakularnych kompromitacji tej formacji, odchodzenia od społecznych idei nie tylko werbalnie, ale co ważniejsze, w działaniu.
Kara była bolesna i widoczna jest okiem gołym i nieuzbrojonym. Jedynymi ślepymi pozostali wciąż sami działacze SLD. Popatrzcie i posłuchajcie, co mówili kandydaci. Jakieś zlepki społecznych i słusznie brzmiących haseł zbanalizowanych przez ciągłe powtarzanie bez próby choćby jakiegokolwiek urzeczywistnienia i bez całościowej wizji, idei – która nie to, że porwie, ale choćby zainteresuje. Idzie im tylko o to, jak wrócić do władzy. Patrzcie, jak opowiadają o wielkich politycznych bataliach, przesuwają w swoich myślach pionki na szachownicy dziejów, nieświadomi swej śmieszności. Niczego się nie nauczyli przez te wszystkie lata, nie zasługują więc na nic więcej, jak na zsuniecie się w niebyt.
Jednak jako człowiek lewicy wierzę w człowieka i optymistyczną wersję dziejów. Dopuszczam zatem, że nowy przewodniczący/a SLD nagle dozna olśnienia właściwego wielkim politykom i zacznie walczyć z całych sił o porozumienie lewicy i stworzenie czegoś nowego na miejsce zgniłego systemu, który udowodnił swoja niepotrzebność. Wtedy może liczyć na moje poparcie. Nie ma pośpiechu, zaczekam.
Sutrykalia
Spektakularne zatrzymanie Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka przez funkcjonariuszy CBA w z…
buahahahahaha co się tak spinacie lewacy… michnik was lubi, 14 baniek na late i rewolucję macie, a wy ciągle sld to, sld tamto…
Co to jest w dzisiejeszych czasach 14 baniek … Justyna wszystko na alfąsów wyda bo ona lubi sex.
„(…) przesuwają w swoich myślach pionki na szachownicy dziejów, nieświadomi swej śmieszności.”
W dzisiejszych kapitalistycznych czasach wszyscy dokoła pasjonują się swoją pracą (z wyjątkiem bezrobotnych). Słyszę to co raz częściej. Niech bezrobotny pójdzie na rozmowę rekrutacyjną i niech spróbuje powiedzieć, że nie pasjonuje go branża o pracę w której się ubiega. To będzie widział pracę jak świnia niebo. A niech się spróbuje nie uśmiechać radośnie w czasie gdy rekruter zadaje mu idiotyczne pseudopsychologiczne pytania. To rozmowa zakończy się po kilku minutach. Dlatego dzisiaj wszyscy zarzekają się że pasjonują się swoją pracą. A jakie się pięknie potrafią uśmiechać przy tym, no raj na ziemi! Dzisiaj nawet jak ktoś chce znaleźć pracę w fabryce papieru toaletowego to musi przekonać rekrutera, że papier toaletowy to jego życiowa pasja i że od tego momentu jest gotów podporządkować całe swoje życie wyłącznie produkcji papieru toaletowego. Nie ma dla niego już na świecie nic ważniejszego. Tylko firma i papier toaletowy. Firma firma uber alles, janusz, janusz uber alles!
Dlaczego ja o tym piszę akurat tutaj?
Dlatego że ostatnio nawet przygłupawi politycy zaczynają używać tego faryzejskiego sformułowania – „jak to sie oni nie pasjonują tym co robią”. Przygłupawi, inteligentni inaczej politycy traktują wybory tak jakby to była rozmowa o pracę. Weźmy taki Gawkowski łun się „pasjonuje lewicą”. Parę lat temu piękna inaczej lolita polskiej lewicy Piekarska też opowiadała, że „lewica to jej pasja i dlatego jest zdziwiona dlaczego się nie dostała do sejmu”.
Powiedzieć o nich wszystkich że są „nieświadomi swej śmieszności” to chyba najwłaściwsze określenie.
Tu by się przydał polski Corbyn, a mają „ru-ru-rurkowca” Szczotkowskiego.