Głośny raport Amnesty International jednoznacznie ukazał zbrodnie przeciwko ludzkości, jakich dopuszcza się Izrael wobec Palestyńczyków. Jednak śledząc zmiany na niemieckiej stronie organizacji można dojść do wniosku, że nie całe AI jest w tej kwestii jednogłośne.
Ostatni raport dotyczący izraelskiego apartheidu i łamaniu praw Palestyńczyków był jasnym sygnałem – dla tych, którzy wcześniej nie śledzili sytuacji na Bliskim Wschodzie – że do czynienia mamy z okupacją, a nie zwykłym konfliktem. Jednak, jak zwrócił uwagę dwa dni temu niezależny, izraelsko-palestyński portal +972 Mag, niemieckie Amnesty nie podchodzi do tego raportu aż tak poważnie. Autor artykułu, Michael Sappir, prześledził osobliwe zmiany na niemieckiej stronie AI i dochodzi do wniosku, że Niemcom bardziej zależy na uniknięciu oskarżeń o antysemityzm, niż życiach Palestyńczyków.
Zaledwie kilka dni temu niemiecka sekcja Amnesty uczestniczyła w inauguracji raportu – choć nie zrobiła tego bez zastrzeżeń. Komunikat o raporcie nie widniał na stronie niemieckiego AI długo, bo zaledwie dzień. Nowa sekcja strony dotycząca raportu przekierowuje bezpośrednio do strony startowej dotyczącej międzynarodowej i oficjalnej jego wersji. Niemieckojęzyczna wersja jest dostępna wyłącznie na stronie oddziału austriackiego.
Oświadczenie za oświadczeniem
Ale to nie koniec – na stronie niemieckiego Amnesty pojawił się disclaimer dotyczący raportu, który absolutnie zepchnął sprawę palestyńską na dalszy plan.
„Systematyczna eksterminacja Żydów była zaplanowana i przeprowadzana w Niemczech. Antysemityzm w Niemczech – brutalne ataki, niszczenie mienia i teorie konspiracyjne – jest w dalszym ciągu obecny i osiąga niepokojąco wysoki poziom. To nakłada wyjątkową odpowiedzialność na niemiecką sekcję Amnesty. W obecnym i historycznym kontekście narodowym oparta na faktach debata na temat klasyfikacji dokonanej w raporcie jest trudna. By przeciwdziałać niebezpieczeństwu instrumentalizacji lub błędnej interpretacji raportu, niemiecka sekcja Amnesty nie będzie planować ani prowadzić żadnych działań związanych z tym raportem”.
Takie oświadczenie widniało na stronie w dniu publikacji wspomnianego artykułu na +972mag.com, a więc zaledwie dwa dni wcześniej. Obecnie na stronie dostępne jest nowe, nieco dłuższe, ale dość podobne w wydźwięku do oryginalnego. Na jego początku Amnesty zapewnia, że organizacja identyfikuje przypadki łamania praw człowieka bez względu na na osoby odpowiedzialne. Dwa akapity później przechodzi ponownie do skupieniu uwagi na „antysemickim i rasistowskim otoczeniu społecznym”, w którym odbywa się praca na rzecz praw człowieka na terenie Izraela, co wywiera bezpośredni wpływ na „ludzi związanych z tym konfliktem w Niemczech” oraz na przemocy antysemickiej wobec Żydów. W skrócie – jest to nieco rozwodniona wersja pierwszego oświadczenia.
Bezpieczniej jest się wycofać
Zachowanie niemieckiej sekcji Amnesty świadczy o rozpaczliwych próbach uniknięcia odpowiedzialności za działania przeciwko Izraelowi, nawet jeśli miałoby się to dokonać kosztem cierpienia Palestyńczyków. Prawdą jest, że obrona praw Palestyńczyków w Niemczech jest zajęciem dość trudnym i niewygodnym, a spotkanie się z oskarżeniem o antysemityzm ze strony polityków lub mediów głównego nurtu nie jest szczególnie przyjemne czy motywujące – może za to poskutkować zakończeniem kariery danej osoby lub uniemożliwić dostęp do funduszy, co zauważa sam autor artykułu na +972 mag.
Z drugiej strony od organizacji o randze Amnesty International można by oczekiwać jednak czegoś więcej, niż pozostawania w strefie komfortu dla uniknięcia oskarżeń.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…