Refleksje po minionym święcie 11 listopada mamy antynomiczne. Z jednej strony – zachwyty nad liczbą uczestniczących w warszawskim marszu, pompatycznym, z iście szowinistyczno-faszystowską oprawą, jaka mu towarzyszyła. Z drugiej – załamywanie rąk i płacz antypisowców, środowiska KOD i Obywateli RP. Głosu lewicy w mediach nie słychać w ogóle. Anihilacja i niebyt. Odsłonięciu pomnika Ignacego Daszyńskiego, pierwszego premiera RP, symbolizującego autentyczny początek państwowości Polski w 1918, poza urzędowymi uśmiechami lewicowego planktonu i dinozaurów z SLD towarzyszy w mainstreamie znikome zainteresowanie. Żadnej refleksji, nie mówiąc o debacie.
Ta atmosfera przygnębiającego i dusznego klimatu, brunatnego jak smog będący najlepszym symbolem atmosfery 11 listopada koreluje z płaczem i lamentem demoliberalnego mainstreamu nad postrzeganiem Warszawy i Polski przez niemal cały świat jako stolicy europejskiego nacjonalizmu, szowinizmu, by nie rzec – faszyzmu. Nie widzą jednak oni absolutnie swej winy w tym szokującym fakcie, mimo iż od 30 lat bez mała sprawują „rządy dusz” (a przez lwią część historii III RP ów rząd był niepodzielny i totalny). Zapomnieli Arystotelesowskiej sentencji, iż nie poznamy prawdy nie zgłębiając przyczyn.
Mowa nienawiści o komunistach mających wisieć na drzewach rozbrzmiewała w Polsce w przestrzeni publicznej, zanim marsze narodowców rozpoczęły swój żywot kilka lat temu. Wtedy, drodzy demo-liberałowie, nie mieliście nic przeciwko temu. Słynna sentencja pastora Martina Niemöllera umyka waszej uwadze? Ba, uważaliście to hasło nawet za uzasadnione. W 2001 r. zadekretowaliście, że przecież „lewicy w Polsce mniej wolno”, a komuniści to nie-ludzie, nie-Polacy. Dziś wasi adherenci mówią o was jako o gorszym sorcie. Kto jak nie wasz przedstawiciel, wasz premier miał się wyrazić, że PRL zniszczyła Polskę w większym stopniu niż Adolf Hitler ? A przecież nie kto inny, jak wasz demo-liberalny guru, Vaclav Havel miał zauważyć, iż komuniści to tacy sami ludzie jak my!
Dziś jesteście zdziwieni, zaskoczeni, zniesmaczeni, ale tę brunatną falę hodowaliście od dawna. Praktycznie od 1989 roku. Absmak wobec „brunatnych” był mniejszy niż nienawiść do komunistów i lewicy. Apelujecie o państwo (PiS i PAD to robią też, tak samo jak wy nieszczerze i obłudnie) jako o wartość najwyższą, ponad podziałami. Dziś jesteście zniesmaczeni formą potraktowania Donalda Tuska, kiedy ustawiono go w poślednim rzędzie na trybunie podczas uroczystości na pl. Piłsudskiego i nie powitał go w swej mowie PAD. Państwo winno być jedno – mówicie – a jaką formę przejęcia Prezydentury z rąk legalnego Prezydenta RP Wojciecha Jaruzelskiego (wybranego przez was z polecenia Busha seniora, ówczesnego gospodarza Białego Domu, waszego mentora, sponsora i dobrodzieja) zaordynował Polakom Lech Wałęsa? I jak tę postawę komentowaliście i tłumaczyliście ?
Państwo, jej symbole, organy i struktury które je egzemplifikują są jednym… Czy zawsze ?
Takich przykładów, nic nie znaczących i hańbiących, z czasów waszego „rządu dusz” można wyliczyć na pęczki. PiS i sprzęgnięta z nim już na dobre brunatna fala, jaka dziś zalewa nasz kraj, nie wzięły się znikąd. Nie ma w inżynierii społecznej czegoś takiego jak królik z cylindra prestidigitatora czy cud. Proces, ewolucja, konwergencja są nieusuwalnymi i realnymi elementami tego co zwie się społeczeństwem. Kto tego nie wie, niech nie bierze się za rządzenie i nie pretenduje do roli współczesnego Katona. Wasze dzisiejsze zdziwienie jest po prostu żałosne.
Assange o zagrożeniu wolności słowa
Twórca WikiLeaks Julian Assange po kilkunastu latach spędzonych w odosobnieniu i szczęśliw…
Paniczny lęk naszych demo (od demolki) liberałów przed Rosją, którą zapewne podejrzewają, że chce przywrócić w Polsce komunizm, powoduje, że o wiele brunatniejsza i ewidentna brunatność na Ukrainie w ogóle im nie przeszkadza…
Aż tak źle to nie jest, kaczka jest zdecydowanie głupszy niż wujek Adolf i „miał cham złoty róg”.
Bezrefleksyjność ludzi idących razem z faszystami,naziolami i osobnikami niezrównoważonymi emocjonalnie jest uwłaczający inteligencji i człowieczeństwu. Warszawa tyle ucierpiała od faszyzmu, spoty w telewizji powstańców warszawskich broniących symboli tamtej walki dopełnia beznadziei. Mam żal,że nikt głośno nie mówił w mediach, że chadzanie z troglodytami uwłacza ich godności. Może nie byłoby tyle osób stemplujących przekaz,że Warszawa jest stolicą europejskiego faszyzmu. Odsłonięcie(11.11) pomnika Ignacego Daszyńskiego nieopodal pl. Unii Lubelskiej gdzie zebrali się antyfaszyści skłonił kilka z prawie zebranych tysiąca osób do przyłączenia się do manifestacji.Znów mocny sygnał został nie podjęty przez lewicę,okazja uciekła niestety. Ja byłem-widziałem i jestem zbudowany postawą młodzieży, która autentycznie wyrażała swoje troski z uśmiechem na ustach i wzajemna empatią.