Wyśmiewany jako „portal internetowy dla bezdomnych” projekt został przez Najwyższą Izbę Kontroli uznany za bezużyteczny – ani nie ułatwił pracy urzędnikom, ani nie poprawił ich dostępności dla petentów. Na kulawą „Emp@tię” wydaliśmy w sumie 45 mln zł.
Cele powstania platformy były słuszne. Miały się tam znaleźć bazy danych obywateli, uzupełniane przez urzędy – przede wszystkim ZUS, Urzędy Pracy i ośrodki pomocy społecznej. Dzięki temu urzędnicy i pracownicy mieliby pełniejszą wiedzę na temat swoich petentów, a ci z kolei byliby w mniejszym stopniu obciążeni informowaniem o swojej sytuacji kilku instytucji. Pracownik socjalny dzięki dostępowi do Emp@tii mógłby dowiedzieć się, czy jego podopieczny jest ubezpieczony, czy pracuje, czy ma status osoby bezrobotnej, czy i jaki ma rodzaj niepełnosprawności, i jakie świadczenia otrzymuje. Z kolei podstawowym ułatwieniem dla petentów miała być możliwość zdalnego składania wniosków i korzystania z pomocy OPS przez internet.
Niestety, jak pokazują dane zebrane przez NIK, platforma nie zadziałała tak jak powinna. Złożenie wniosku przez internet wymagało posiadania podpisu elektronicznego, którego wyrobienie to kosztowna i skomplikowana procedura, tymczasem Emp@tia miała być z założenia kierowana do klientów opieki społecznej. Do stycznia tego roku nie można było też pobrać prawie żadnych wniosków. Jakiekolwiek zainteresowanie platforma wzbudziła dopiero przy okazji 500+ – świadczenie to jest bowiem skierowane do wszystkich, niezależnie od dochodu, a więc także do tych, których stać na elektroniczny podpis.
Emp@tia okazała się też średnio przydatna dla urzędników. Baza danych, znajdująca się na platformie, bardzo często okazywała się nieaktualna i niekompletna, a wiele urzędów nie mogło umieścić w niej posiadanych informacji ze względu na ograniczenia ochrony danych osobowych – twórcy projektu nie postarali się o stworzenie drogi prawnej, umożliwiającej korzystanie z danych. Najbardziej absurdalne okazały się jednak terminale – specjalne urządzenia, kupione dla pracowników opieki społecznej, w których mieli oni zapisywać wyniki wywiadów ze swoimi klientami. Zgodnie z prawem 3,5 tys. sztuk, które kosztowały podatników ponad 5 mln zł, nie mogły być używane, bo przepisy regulujące prowadzenie wywiadów w formie elektronicznej wchodzą w życie dopiero we wrześniu br. Do tego czasu zdążyły się już skończyć umowy gwarancyjne na zakupiony w 2013 roku sprzęt, który dodatkowo był bardzo ciężki (większość pracowników OPS to kobiety) i nie miał połączenia z internetem. NIK nazywa zakup terminali „niegospodarnym”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Ach, tam. Ważne, że ktoś być może przytulił jakiegoś granta. Firmy zarobiły. A podatnik weźmie nadgodziny i spłaci .