W Soczi 28 i 29 maja odbyło się spotkanie liderów dwóch państw: Rosji i Białorusi. Opinia publiczna nie będzie znała wielu szczegółów – spotkania z dziennikarzami po rozmowie po prostu nie było.
Spotkanie Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenko w tym terminie było planowane już dawno. Jednak po incydencie z awaryjnym lądowaniem samolotu Ryanair w Mińsku i aresztowaniem Romana Protasiewicza i jego partnerki Sofii Sapiehy sytuacja się zmieniła. Białoruś została odcięta od swoich połączeń lotniczych z Europą, zapowiadane są dalsze sankcje. W takim momencie spotkanie prezydentów Rosji i Białorusi nabrało nowego wymiaru.
Prezydenci o samolocie Ryanair
Sam incydent specjalnie przez obu polityków komentowany nie był. Putin wspomniał coś o „kolejnej rundzie” o „wybuchu emocji”. Obaj także przypomnieli wymuszone przez USA i kraje Unii lądowanie w Wiedniu samolotu prezydenta Boliwii Evo Moralesa w 2013 roku, ale to, przynajmniej publicznie, było wszystko.
Obserwatorzy zwracali uwagę, że w momencie, kiedy Zachód odcina Białoruś od współpracy z nim, Łukaszenko nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko ciaśniej związać losy swojego kraju z Rosją w ramach „wspólnego państwa”, projektu mającego swe korzenie w latach 90. W tym sensie działania Unii Europejskiej i USA przynoszą, przynajmniej na razie, rezultat inny od oczekiwanego.
W Soczi politycy rozmawiali o współpracy handlowo-gospodarczej.
Rosyjski prezydent podkreślił, że Rosja pozostaje dla Białorusi kluczowym, strategicznym partnerem. Zwrócił uwagę na wzrost wzajemnych obrotów. W zeszłym roku zwiększył się o 18,4 proc.
Była też mowa o białoruskiej elektrowni atomowej, której pierwszy blok ma ruszyć w czerwcu. Elektrownia budowana jest według rosyjskiej technologii i przy współpracy z Rosją. Padły też słowa o „państwie związkowym” . Jednak nie padły żadne deklaracje o przyspieszeniu wzajemnej integracji. Przeciwnie, Putin powiedział, że „ta praca daje konkretne rezultaty. Problem tylko w tym, by robić wszystko stopniowo, bez pośpiechu, nie wybiegając naprzód, a działając etapowo, mając na uwadze zabezpieczenie naszych interesów tak, jak każda ze stron sobie to określiła”.
Liderzy omówili też przekaz drugiej transzy rosyjskiego kredytu dla Białorusi w wysokości 500 mln dolarów (cały kredyt wynosi 1,1 mld dolarów). Ma ona być przekazana w najbliższym czasie.
Krym jeszcze poczeka
Na spotkaniu ważne jest też to, o czym nie mówiono. Nie mówiono mianowicie o połączeniach lotniczych białoruskiej linii Belavia z Krymem, co oznaczałoby faktyczne uznanie przyłączenia Krymu do Rosji przez Białoruś. O tym mowy nie było, a dzień przed spotkaniem dyrektor generalny Belavia powiedział, że takich połączeń z Krymem nie przewiduje się.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…