Bez nakazu eksmisji, bez udziału komornika właściciel mieszkania przy ul. Łochowskiej 33/35 próbował zmusić lokatorkę z dziećmi do opuszczenia lokalu. Rodzinę obronili działacze na rzecz praw lokatorów. Interweniowała też policja, ale raczej nie po to, by przypomnieć, że bez nakazu, a w dodatku podczas pandemii, eksmitować nie wolno.
Mieszkanie, w którym obecnie przebywa pani Weronika z dziećmi, roku temu sprzedała obecnemu właścicielowi jej matka. Wcześniej obie kobiety ustnie zawarły umowę użyczenia lokalu. Jak tłumaczy Portalowi Strajk Jakub Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów, daje to lokatorce prawo do pozostania w lokalu, dopóki umowa nie zostanie wypowiedziana, a nowy właściciel nie złoży pozwu o eksmisję i sprawa nie trafi do komornika. Dopóki trwa stan pandemii, jest to jednak niemożliwe. Eksmisje zostały zakazane specustawą, komornicy nie wyznaczają terminów czynności.
Wczoraj wieczorem na Łochowskiej pojawił się właściciel mieszkania razem z pracownikami prywatnej firmy zajmującej się windykacją – Centralnego Biura Bezpieczeństwa Personalnego, na miejsce dotarła również policja. Jak relacjonują w rozmowie z Portalem Strajk aktywiści Skłotu Przychodnia zaangażowani w pomoc lokatorom, mężczyzna oczekiwał, że pani Weronika wyprowadzi się na tydzień lub dwa do hotelu, jak twierdził po to, by mógł on dokonać przeglądu instalacji gazowej w mieszkaniu.
– Następnie padły sugestie, że powinna opuścić lokal na stałe, przenieść się do domu samotnej matki albo gdziekolwiek indziej. Wygląda więc na to, że właściciel będzie dążył do tego, by mieszkanie zostało opuszczone – opowiada Portalowi Strajk działaczka Przychodni.
By dostać się do mieszkania – czego według obowiązujących przepisów nie można zrobić bez zgody lokatora – dobrze zbudowani mężczyźni z CBBP wyłamali zamki w drzwiach. Policja nie zainteresowała się, czy nie dzieje się coś złego. Wręcz przeciwnie – świadkowie zdarzenia twierdzą, że funkcjonariusze sami zniszczyli wizjer w drzwiach mieszkania.
Pani Weronika nie opuściła lokalu, na miejscu pozostali również ludzie z CBBP. Aktywiści Przychodni, by uchronić kobietę przed nowym najściem w nocy, zamierzali założyć w drzwiach nowe zamki. Pracownicy firmy o nazwie udającej agencję bezpieczeństwa stanęli im na drodze.
– Panów z agencji na górze stało dwóch, na dole pod klatką jeszcze pięciu. Skutecznie blokowali nam dostęp do mieszkania – opowiada aktywistka. O całej sytuacji została powiadomiona policja, ale zanim funkcjonariusze dotarli na miejsce, mężczyźni odeszli. – Stwierdzili, że na dziś już skończyli i przyjadą jutro.
Gdy trzej funkcjonariusze dojechali ostatecznie na Łochowską, minęła godzina od wezwania i ludzi z CBBP już nie było. Interwencja została jednak podjęta – tyle, że wobec obrońców praw lokatorów, którzy właśnie zakładali zamki w drzwiach mieszkania pani Weroniki.
– Dwójka funkcjonariuszy to był zwykły patrol, w niebieskich mundurach. Jedna osoba była w mundurze przypominającym pustynny, bez żadnej plakietki czy emblematu z napisem „Policja”. Szczerze mówiąc na ich widok mieliśmy wątpliwości, czy to naprawdę policja, czy może tylko się za nią podają, a tak naprawdę jest to kolejna sztuczka tej prywatnej firmy. Dlatego grzecznie, stojąc w miejscu, poprosiliśmy o wylegitymowanie się. W tym momencie zostały użyte środki siłowe. Dwóch chłopaków zostało rzuconych o ścianę, chociaż nie zrobili kompletnie nic, poza prośbą o pokazanie legitymacji – mówi działaczka Przychodni. Następnie funkcjonariusze wylegitymowali aktywistów obecnych na miejscu i odjechali.
Obrońcy praw lokatorów wciąż są na Łochowskiej. Liczą się z tym, że znów będą musieli blokować próbę wyrzucenia kobiety z mieszkania. Na razie CBBP w internecie chwali się swoimi działaniami i przekonuje, że pani Weronika jest „sprytną oszustką”, która wcześniej przejęła część pieniędzy ze sprzedaży mieszkania przez matkę. Jakub Żaczek w rozmowie z nami twierdzi, że takie sugestie nie mają podstaw.
Co dalej z kobietą i jej dziećmi, skoro jak widać nie mogą czuć się bezpiecznie w zajmowanym dotąd mieszkaniu?
– Ustalamy, jakie realne opcje ma pani Weronika – mówi Jakub Żaczek. – Odezwało się miasto, z chęcią pomocy w znalezieniu lokalu socjalnego.
Będziemy nadal przyglądać się sprawie.
– Wczorajsza próba nielegalnej eksmisji pokazała, jaką patologię stanowi sprzedawanie/kupowanie mieszkań z lokatorami.
Prawo powinno być zmienione, zakazując takich transakcji. Status lokatorów powinien być uregulowany przed zbyciem/nabyciem lokalu, który zamieszkują. Należy również wprowadzić obowiązek informowania ich w oficjalny sposób o planach sprzedaży. Sytuacja z ul. Łochowskiej jest kolejną, gdy lokator dowiaduje się o sprzedaży lokalu, gdy nowy właściciel chce go wyrzucić – komentuje sytuację Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
to takie strasznie smutne, że cały ruch lokatorski w stolicy nie jest silniejszy niż 5 typków… OMG. Rewolucja nie jest u bram. Powinni sie bać na samą myśl o konfrontacji z lewakami, a tu robią co chcą.
Ziomkowi się neoliberalizm włączył, nie pierwszy raz zresztą. Taka z niego nie-teczowa nie-kakaowa najprawdziwsza lewica.
Swoją drogą mógłbyś kiedyś skoro już tu tyle piszesz, przedstawić swoją wizję lewicy. No wiadomo, Polska bez beżowych ubogacaczy i parad kakaowych, a co dalej?
Ciekawe, czy takiej samej obrony doczekałby się np. bank, który postanowił ad hoc, bez względu na obowiązujące prawo, wypowiedzieć umowę kredytu hipotecznego i za pomocą wynajętych osiłków w sposób pozasądowy pozbyć się lokatora. Bo to przecież JEGO pieniędze i „może” zarobić więcej na sprzedaży nieruchoności albo kredytobiorcy gotowym płacić wyższe odsetki. Jestem przekonany, że ból doopy byłby przeogromny.
Przed paroma dniami naczelny policmajster RFN stwierdził, że „beżowi” utworzyli sobie „równoległe państwo” w którym panuje przemoc, gwałt, szariat i chooj wie co jeszcze, niemieckie pały są wydygane i w pewne miejsca się nie zapuszczają bo im życie miłe — to tyle w temacie „beżowych ubogacaczy” a mój pogląd na tęczowe bractwo spod flagi LGBTQWERTY znasz drogi Tolku doskonale więc nie będę „strzępił” klawiatury.
A propos lewicowości już wielu przede mną pisało — najpierw podstawowe potrzeby bytowe a potem możemy pogadać na temat „beżowo-tęczowego-pukanka”, pozdrawiam cię „ciepły” Tolku.
Tak, Ziomek twoje insynuacje co do mojego wydumanego przez ciebie homoseksualizmu doprawdy dodają sensu i powagi twoim wypowiedziom.
A twojej tu ziomek wypowiedź odnośnie opisywanej eksmisji nie powstydziłby się żaden antypisowski kodomita ze ścieku komentarzy u Michnika. Możesz być dumny i przypiąć sobie kolejny order najprawdziwszego lewicowca od poczęcia, pogromcy beżowych i kakaowych zza klawiatury.
Swoją drogą bardzo dziwne, że tzw. lewica nie domaga się zakazu komercyjnego wynajmu mieszkań przez osoby fizyczne, które – jak widać na załączonym obrazku – w ogóle nie radzą sobie z przestrzeganiem prawa. Organizacje lokatorskie znają również przypadki nielegalnych eksmisji osób z ważną umową najmu bez zaległości w opłatach… Przy czym pamiętajmy, że takie społeczności są naprawdę nieliczne w skali kraju i większość dramatów rozgrywa się po cichu.
W 100% się z panią zgadzam, pani Figat. Lokator powinien się dowiadywać od zbywającego lokal, że będzie zbyty wraz
lokum. To przyniesie zbywanym lokatorom wiekuistą szczęśliwość, a wybranym, to może i światłość!
A do tego jak pomnoży liczbę zwolenników „lewicy” (i co z tego, że tej michnikowo-kaczyńskiej, aj, waj?)!
1. Matka lokatorki sprzedaje mieszkanie osobie trzeciej.
2. Lokatorka jak mniemam zajmuje mieszkanie „prawem kaduka”.
3. Nabywca owego mieszkania jest przedstawiony jako „diabeł wcielony”.
4. Między matką-sprzedającą a córką-lokatorką muszą być niebywale silne więzy rodzinne — mamusia opyliła lokum i nie pomyślała gdzież to podzieje się córunia z dwojgiem dziateczek.
5. Obrońcy „praw” lokatorskich córki to zwykli durnie którzy ubrali się jak diabeł w ornat i dzwonią na mszę.
6. Na linii matka – córka jest niewątpliwie jakiś konflikt i dlaczego nowy właściciel mieszkania ma być tym najbardziej pokrzywdzonym?
7. Czyżby córunia liczyła po nagłośnieniu sprawy na jakiś darmowy lokalik socjalny?
Jeśliscie tacy wyczuleni na „krzywdę” ludzką Małgośko i Jakubie to przyjmijcie ową panią do siebie a nie każcie ponosić wyrzeczeń nowemu właścicielowi, pozdrawiam was serdecznie „empatyczna drużynko”, empatyczna nie za „swoje” rzecz jasna……………
Matka z dwójką dzieci to nie jest rodzina. Znając życie to dziunia pewnie na PiS głosuje. W sumie lepiej byłoby gdyby ją ten kamienicznik wypieprzył z chaty to by zrozumiała na czym system polega i szybciej zasiliłaby szeregi walczącego proletariatu.
@Ziomekp.1,
Kobieta nie zajmuje mieszkania „prawem kaduka”, ponieważ bez uzasadnionego prawnie wypowiedzenia umowy najmu i sądownie orzeczonej eksmisji cały czas pozostaje pełnoprawnym najemcą. Jako matka dzieci <18 w myśl ustawy o ochronie praw lokatorów musi mieć zapewniony lokal z zasobu gminy. W okresie oczekiwania nie wyprowadza się, a gmina wypłaca odszkodowanie właścicielowi. Takie jest prawo i należy się stosować.
Natomiast tzw. właściciel jest o tym doskonale poinformowany i dlatego próbował dokonać nielegalnej eksmisji rękoma libertariańskich bezmózgów, a nie poprzez komornika wykonującego wyrok sądowy. Wstyd również dla socjalnej patoli z policji, która ma kolejny już raz wykazuje się rażącą nieznajomością prawa.
@Rus
Oj tak, bezrobotni bezdomni awangardą ludu pracującego! Rewolucja bezdomnych tuż za rogiem!