„Nie pozwólcie na militaryzację Polski” – apelowali w sobotę pod ambasadą Stanów Zjednoczonych działacze ruchu antywojennego i antykapitalistycznego z wyspy Okinawa.  Wspomagani przez warszawskich anarchistów zorganizowali pikietę przeciwko imperialnej polityce Waszyngtonu.

Japońscy i polscy działacze antymilitarni na wspólnej pikiecie pod ambasadą USA / fot. Piotr Nowak
Japońscy i polscy działacze antymilitarni na wspólnej pikiecie pod ambasadą USA / fot. Piotr Nowak

Przebywający w Polsce aktywiści z Okinawy zebrali się pod amerykańską placówką dyplomatyczną w Warszawie, aby wyrazić sprzeciw wobec trwającej od zakończenia II Wojny Światowej okupacji ich wyspy przez amerykańską armię.

– Ponosimy ogromne koszty ich obecności. Ograniczają naszą suwerenność, łamią japońskie prawo, chcemy żyć w spokoju bez machin do zabijania w pobliżu naszych domów – tłumaczył w rozmowie ze Strajk.eu Kamoshta,  mnich buddyjski, zaangażowany od dwóch lat w działalność antymilitarną.

Pacyfiści swoich wystąpień działacze przytoczyli kilka przykładów szkód, jakie wyrządza US Army, m.in. dewastacje środowiska naturalnego, w tym unikatowych raf koralowych czy wymieranie endemicznych zwierząt i roślin. W żadnym innym miejscu na świecie obiekty militarne nie są zlokalizowane tak blisko osiedli mieszkalnych. Okinawczycy nie życzą sobie również obecności głowic nuklearnych, gotowych do użycie w razie konfliktu z Chinami czy Koreą Północną, składowanych na ich ziemi. Rząd w Tokio ponosi olbrzymie koszty utrzymania wojskowej infrastruktury, sięgające 5 miliardów dolarów rocznie, a żołnierze dopuszczają się gwałtów i morderstw na lokalnej ludności, mając poczucie całkowitej bezkarności.

Na sobotnim proteście obecni byli również polscy anarchiści i działacze ruchów lewicowych, którzy zwrócili uwagę na problem planowanej lokalizacji amerykańskich baz wojskowych nad Wisłą. Zgodnie z porozumieniem zawartym pomiędzy Warszawą a Waszyngtonem, strona polska udostępni Amerykanom tereny i obiekty należące do bazy lotniczej w Łasku (łódzkie), poligonu w Drawsku Pomorskim (zachodniopomorskie) oraz kompleksów wojskowych w Skwierzynie (lubuskie), Ciechanowie (mazowieckie) i Choszcznie (zachodniopomorskie). Działacze antywojenni z Polski i Japonii wspólnie ostrzegali, że obecność militarna USA oznacza narażenie kraju na potencjalny atak.

Po proteście, na warszawskim skłocie Syrena odbyło się spotkanie, na którym Japończycy opowiadali o narastającym oporze ponad milionowej społeczności amerykańskiej okupacji.  Z niedowierzaniem przyjęli natomiast informacje konsekwentnie lokajskiej wobec Waszyngtonu polityce kolejnych polskich rządów. – Nie możecie do tego dopuścić. Przykład naszej wyspy pokazuje do czego to prowadzi – ostrzegali Japończycy.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Namawiam tych miłych aktywistów i pacyfistów do wizyty na Ukrainie. Z pewnością przekonają kacapów do idei „peace and love”. Tam przecież nie ma amerykańskich baz, więc niepotrzebnie napadli ten kraj.

    1. napadli ten kraj. CZY ABY NA PEWNO ROSJANIE NAPADLI..?!

    2. O cholera, pomyłka- oczywiście Ukraińcy tak jak wcześniej Gruzini napadli na bezbronną i słabiutką rosję. Ofiary tej napaści wywozili potem potem z Ukrainy konwojami „gruz 2000” na cmentarz pod Psków. Nie pal głupa dobry człowieku.

  2. Redakcjo – poprawcie te literówki i pourywane słowa bo niektórych zdań nie da się zrozumieć.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…