Kolejne niepokojące wieści napływają z Bliskiego Wschodu – konkretniej z palestyńskich terenów okupowanych przez Izrael. Przy wjazdach na tereny pozostające pod administracją Autonomii Palestyńskiej do tej pory znajdowały się napisy „Wjazd dla obywateli izraelskich jest zabroniony, jako niebezpieczny dla życia”. Teraz pojawiły się nowe, odnoszące się do niesławnego „planu Trumpa dla Bliskiego Wschodu”.
Jak alarmuje Ambasada Państwa Palestyny w Warszawie, „od pierwszego dnia podpisania porozumień z Oslo Izrael zawiesił transparenty przy wejściach do palestyńskich miast, które ostrzegają (a raczej zastraszają) Izraelczyków, iż wchodzą na te obszary na własną odpowiedzialność, co zostało powielone przez izraelskich rabinów i polityków… Mówili, że na tym obszarze żyją potwory, na które trzeba uważać i nie zbliżać się do nich! Wczoraj rano powstały kolejne banery, na których widnieje napis: Nie zbliżajcie się, to są tereny obiecane przez Trumpa dla przyszłego państwa palestyńskiego według umowy stulecia”.
Niektóre z napisów zostały spontanicznie zaklejone przez miejscową ludność. Umieszczono inne, na których wzywa się izraelskie wojsko, by nie wkraczało na dane tereny, ale ludzi bez broni, wręcz przeciwnie, zaprasza do przybycia. „Odmówcie im bycia naszymi wrogami!” – czytamy.
Te banery, tablice i znaki ostrzegawcze, to pokłosie kolejnego ataku dyplomatycznego ze strony administracji prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa, skierowanego w stronę Palestyny. Co szykuje Palestyńczykom trumpowski ” Pokój dla dobrobytu: wizja polepszenia życia narodu palestyńskiego i izraelskiego” opublikowany i zaprezentowany 28 stycznia 2020 roku, szczegółowo pisaliśmy tutaj.
Tablice to zresztą nie wszystko: od kilku miesięcy mieszkańcy nielegalnych osiedli na Zachodnim Brzegu dokonują zniszczeń mienia Palestyńczyków z najbliższych wiosek czy zostawiają w ich pobliżu napisy już wprost sugerujące Palestyńczykom, by się wynieśli.
Autorem planu, który ostatecznie odbierze Palestyńczykom 30 proc. zachodniego brzegu Jordanu jest zięć prezydenta Stanów Zjednoczonych oraz jego starszy doradca Jared Kushner. To multimilioner, który cały swój majątek, opiewający na sumę 800 milionów dolarów, zdobył poprzez inwestycje na rynku nieruchomości. Nie ma żadnych wątpliwości, że nepotyzm w administracji USA ma się bardzo dobrze – tak samo, jak ingerencja lobby najbogatszych Żydów mieszkających lub zdobywających fortunę w Stanach. Samo ich pochodzenie nie ma znaczenia, bowiem to nie ono samo w sobie determinuje ich haniebne działania, a motywacja do stworzenia silnego i zależnego od USA państwa żydowskiego na terenach Palestyny, aby móc rozpocząć tam budowanie nowej doliny krzemowej, którą i tak już określa się centrum inwestycyjno-finansowe w Tel-Awiwie.
Jak wiadomo, gdy pojawia się ucisk, odpowiedzią na niego jest bunt. W myśl zasady nie zaciskaj pasa, zaciśnij pięść! społeczeństwo palestyńskie coraz bardziej się radykalizuje. Bardziej ugodowo nastawiony Mahmud Abbas i jego centrolewicy Al-Fatah, zwolennicy rozwiązania dwupaństwowego i sekularyzmu, traci poparcie w ostatnim sondażu przeprowadzonym przez ośrodek badania opinii publicznej PCPSR. Wzrost w notowaniach zalicza zaś były premier autonomii palestyńskiej oraz jeden z czołowych działaczy Hamasu – Isma’il Abd as-Salam Ahmad Hanijja. W takiej sytuacji nieuniknione wydają się kolejne wymiany ognia na linii Hamas-Izrael. Sondaże i badania opinii publicznej w państwach Bliskiego Wschodu na bieżąco można śledzić na Facebooku oraz Twitterze. Agreguje je Asia Elects.
Kolejne podsycanie atmosfery na Bliskim Wschodzie przez przedstawianie nowych imperialistycznych planów USA i rządu Izraela nie doprowadzi do niczego dobrego. Wielu mniej uważnych czytelników planu „pokojowego” Trumpa i Netanyahu ucieszyło się z wiadomości o „utworzeniu suwerennego Państwa Palestyny” oraz „zatrzymaniu osadnictwa żydowskiego na terenach kontrolowanych przez Palestyńczyków”, bo tak propagandowo przedstawiano cele planu. Tyle, że okres wstrzymania osadnictwa izraelskiego na terenach należących do Arabów ma potrwać zaledwie cztery lata. W 2024 Żydzi znów mogli by osiedlać się na ziemiach palestyńskich, a rząd tego kraju nic by nie mógł z tym zrobić, bo byłby w pełni rozbrojony oraz zdemilitaryzowany. O ile w ogóle można mówić o „kraju”, bo terytoria palestyńskie mają zostać rozczłonkowane. W razie ponownej eskalacji konfliktu kraje, które niegdyś wspomagały Palestynę nie staną w jej obronie – bowiem Jordania, Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska przyjęły Plan Trumpa. Stawiany przez nie warunek – Izrael ma wycofać się z terenów, które okupuje od 1967 roku – nie został nawet poddany poważnej dyskusji. Jaka zaś jest sytuacja w tradycyjnie antysyjonistycznej Syrii, tłumaczyć nie trzeba.
Ciągnący się od lat 40. XX wieku konflikt jest powolnym procesem rozbioru Palestyny przez Izrael. Polityka apartheidu w państwie rządzonym przez Likud uderza w prawa ludności palestyńskiej zamieszkujących te tereny od dawien dawna.
Co możemy zrobić? Jako zwykli obywatele Polski możemy wyłącznie próbować naciskać na polski rząd, który podobnie jak Jordania, ZEA, AS i Katar poddały się imperialistycznej presji ze strony USA, aby zmienił kurs polityki zagranicznej. Możemy także wspierać finansowo różne organizacje pomagające ludności mieszkającej na terenach okupowanych przez Izrael, które można znaleźć pod tym linkiem.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Żydki bardzo dobrze odrobili zadanie, które zadał im Wujek Adolf.