Taka jest decyzja węgierskiego Sądu Najwyższego. Sprawę Petry Laszlo skierowano ponownie do sądu pierwszej instancji, ponieważ uznano, iż jest „tylko” wykroczeniem. A ponieważ wykroczenia przedawniają się po 3 latach, sprawę natychmiast umorzono.
Kamerzystka stacji N1 stała się rozpoznawalna na całym świecie po tym, jak 8 września 2015 nagrano ją w strefie przygranicznej między Węgrami i Serbią. Kopała po nogach przebiegających obok uchodźców, którzy przedarli się przez policyjny kordon: najpierw mężczyznę, a potem 10-letnią dziewczynkę. Na koniec usiłowała podstawić nogę innemu mężczyźnie z dzieckiem na ręku (to Abdul Mohsen, który dziś jest trenerem młodzieżowej drużyny piłki nożnej w Hiszpanii, gdzie znalazł schronienie).To, co zrobiła, wywołało oburzenie na całym świecie.
Sąd pierwszej instancji skazał kamerzystkę: dostała dozór kuratora. Laszlo przepraszała za swoje zachowanie na sali sądowej, twierdząc, iż „nie poznawała wtedy siebie samej”. Szczery żal nie przeszkodził jej jednak odwoływać się od wyroku. Na początku miesiąca jej sprawa trafiła przed węgierski Sąd Najwyższy.
Jej czyn został uznany za „moralnie naganny”, jednak zakwalifikowano go „tylko” jako wykroczenie, nie zaś przestępstwo. Sprawa wróciła zatem do sądu pierwszej instancji, ten zaś umorzył sprawę, ponieważ zgodnie z przepisami dotyczącymi wykroczeń od prawie dwóch miesięcy była już przedawniona.
El Supremo de Hungría absuelve a Petra Laszlo, la reportera que pateó a dos refugiados en 2015 https://t.co/EpP4tkubsG pic.twitter.com/1cr4FFZhOC
— ?Aguas Neutrales (@AguasNeutrales) 5 listopada 2018
How are we supposed to teach children the difference between right & wrong when horrible person Petra Laszlo, who kicks & trips other human beings including a father holding his child, is acquitted?
Hungarian camerawoman who kicked migrants https://t.co/aPaoPBHpbh
— myentriri (@myentriri) 4 listopada 2018
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Wy – widzicie uchodźców.
A ja widzę przestępców łamiących policyjną blokadę, którzy pomimo zakazu wdzierają się tam gdzie ich nie wpuszczono. Jeżeli macie choć trochę szacunku dla norm prawnych – powinniście zostawić te dziennikarkę w spokoju. Sąd wydał wyrok. Okazało się, że prokuratura i sąd I instancji błędnie oceniły wydarzenie – zapewne pod wpływem mediów mających się za czwartą władzę i święte krowy zarazem… nie przestępstwo a WYKROCZENIE.
No tak, rzeczywiście, wszak prawo węgierskie nie tylko pozwala kopać po kostkach, ale wręcz to nakazuje. I to nakazuje specjalnie dziennikarzom będącym w pracy. Starożytni mawiali: jaka płaca, taka praca