Podczas debaty europarlamentarnej komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych nie pozostawiono suchej nitki na propozycjach Komisji Europejskiej dotyczących kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Przedstawicielka Partii Europejskich Socjalistów Sylvie Guillaume grzmiała, że cały projekt zakłada omijanie prawa wspólnoty. Jednak to nie w Europarlamencie zapadnie decyzja, co dalej z możliwym rozluźnieniem prawa azylowego na wschodniej granicy UE.
Na początku grudnia Komisja Europejska zasugerowała, że Polska, Litwa i Łotwa mogłyby w sytuacji kryzysu migracyjnego otrzymać szczególne uprawnienia. Na pół roku miałaby zostać zawieszona zasada, iż w każdym punkcie granicy można złożyć wniosek o ochronę międzynarodową. Polska, Litwa i Łotwa miałyby legalnie wskazać kilka punktów, tylko tam przyjmować wnioski, a pozostałych migrantów cofać. Ponadto nadzwyczajna procedura miała przewidywać natychmiastowe rozpatrywanie wniosków, a w razie odmowy – natychmiastowe wycofanie cudzoziemca na linię granicy. Oznaczałoby to przyzwolenie na pushbacki, które rządy w Warszawie i Wilnie i tak stosują na masową skalę.
Niepotrzebny projekt
O projekcie dyskutowano 13 stycznia podczas posiedzenia europarlamentarnej komisji LIBE (wolności obywatelskich, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych). Zaproszeni na nie przedstawiciele organizacji zajmujących się migracją i prawami człowieka, najdelikatniej mówiąc, nie wyrażali entuzjazmu dla pomysłu. Catherine Woollard, reprezentująca Europejską Radę na rzecz Uchodźców i Emigrantów stwierdziła, że na granicach Białorusi z unijnymi sąsiadami nie ma tak wielu migrantów, by przygotowywać specjalne regulacje prawne. Sophie Magennis z urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców zauważyła, że gdy na pograniczu nie ma niezależnych obserwatorów – a nie dopuszczają ich ani władze polskie, ani litewskie – nowe przepisy mogą tym bardziej pogorszyć sytuację migrantów.
Najostrzej zaatakowała projekt europosłanka Sylvie Guillaume z frakcji Europejskich Socjalistów.
– Ten projekt polega na omijaniu praw Unii, na omijaniu Parlamentu Europejskiego, na atakowaniu praw ludzi na granicy, których wcześniej instrumentalnie wykorzystał Łukaszenka – grzmiała. Guillaume wie, o czym mówi – sprawami migracji i azylu zajmowała się u siebie w kraju, następnie jako europosłanka odwiedzała obozy dla uchodźców z Syrii.
Nie tylko lewica była przeciw
Także liberałowie z frakcji Odnowić Europę, reprezentowani przez holenderską polityczkę Sophie in’t Veld, nie chcieli osłabiania prawa azylowego. Podobnie Zielonych interesowało, dlaczego Komisja Europejska idzie Polsce na rękę, zamiast pociągnąć ją do odpowiedzialności za pushbacki, ciągle nielegalne. Projektu bronił natomiast przedstawiciel Europejskiej Partii Ludowej.
Projekt, który uderza w wiarygodność Europy jako obrońcy praw człowieka, ma szanse przejść. W Radzie Unii Europejskiej musiałby zdobyć poparcie 15 krajów, zamieszkiwanych przez 65 proc. wszystkich obywateli unijnych. Nie jest to niemożliwe.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…