![](https://strajk.eu/wp-content/uploads/2017/06/Supermarket-Fenix-1.jpg)
Międzynarodowe koncerny spożywcze traktują Bułgarię jako rynek drugiej kategorii. Towary znanych marek w tamtejszych sklepach znacznie ustępują jakością tym sprzedawanym na Zachodzie.
![](https://strajk.eu/wp-content/uploads/2017/06/Supermarket-Fenix-1.jpg)
Proceder wyszedł na jaw podczas szeroko zakrojonej akcji kontrolnej przeprowadzonej przez ministerstwo rolnictwa. Szef podlegającej pod ten resort agencji ds. bezpieczeństwa żywności Lubomir Kulinski przyznał, że żywność w bułgarskich sklepach różni jakościowo od tej w krajach „starej Europy”. – Panują podwójne standardy, inne wobec zachodniego rynku niż wschodnioeuropejskiego – powiedział na konferencji prasowej, przedstawiając raport zawierający dokładne pomiary.
Wynika z niego, że towary tych samych marek kierowane na bułgarski rynek (oraz prawdopodobnie również do innych krajów Europy środkowo-wschodniej) są różnicowane celowo, już na etapie produkcji. W ten sposób koncerny oszczędzają miliardy euro, kosztem konsumentów.
Jakie produkty są najczęściej „fałszowane”? Kontrola wykazała niską jakość wyrobów czekoladowych, które zawierają średnio o 0,7 proc. mniej kakao niż identyczne towary na zachodzie. Fatalnie wygląda również rynek wędlin, które są napychane wodą i kazeiną. Nabiał zawiera często komponenty roślinne, napoje gazowane – zamiast cukru – znacznie bardziej niezdrowy syrop glukozowo-fruktozowy, a odżywki dla dzieci – znacznie mniej protein, a więcej oleju roślinnego. Innymi słowy – biznes produkujący żywność uważa bułgarskich obywateli za niezbyt wybrednych i nieświadomych. Ministerstwo oszacowało, że aż 20 proc. importowanej żywności może być gorszej jakości niż w Niemczech i Austrii – krajach, gdzie przeprowadzono analizę porównawczą. Szef resortu rolnictwa Rumen Porożanow zapowiedział, że poinformuje o sprawie Komisję Europejską.
Rząd zrzuca maskę
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…
A kiedy i w naszym kraju ludziowie zrozumiom, że są przez koncerny traktowani też w ten sposób?
Z pana panie Nowak musi być niezły koneser czekolady i kakao skoro potrafi pan odróżnić czekoladę w której zawartość kakao różni się o 0,7%. Swoją drogą za mojej ukochanej komuny wyrób w którym zawartość kakao i tłuszczu kakaowego była poniżej wartości określonej w Polskiej Normie dla czakolady to wyrób nie mógł nazywać się czekoladą a nazywał się wyrobem czekoladopodobnym z czego wielu ludzi miało niezły powód do krytyki i obśmiewania byłego już niestety ustroju. Teraz praktycznie wszystkie wyroby leżące na półkach supermarketów musiałyby się nazywać czekoladopodobnymi.
to tak jak u nas i kupujemy szczególnie przy obniżkach