Wczoraj Nowoczesna uroczyście rozpoczęła zbiórkę podpisów pod petycją do posłów, aby nie popierali ustawy, która ogranicza handel w niedzielę. Pod warszawską Galerią Mokotów wystąpił sam Ryszard Petru – zapewne już po tym, jak zrobił zakupy.
„My, konsumentki i konsumenci, przedstawicielki i przedstawiciele organizacji pracodawców, izb handlowych i wszyscy, dla których ważna jest swoboda handlu i działalności gospodarczej, mają świadomość konsekwencji wprowadzenia ograniczenia handlu w niedzielę, apelujemy do posłanek i posłów na Sejm RP o nieprzyjęcie tej antywolnościowej, szkodliwej dla polskiej gospodarki ustawy” – można przeczytać w dokumencie, który firmował wczoraj Petru.
kurczę, Rysio teraz musi co niedziela zasuwać do Biedry, trochę współczuję https://t.co/LyNYTfmryu
— Katarzyna Paprota (@szprotest) 8 października 2017
Lider Nowoczesnej zorganizował coś na kształt minikonferencji prasowej przed Galerią Mokotów, na której poinformował, że „ludzie masowo podpisują petycję”. Prócz niego w Warszawie zbierali podpisy również Paweł Rabiej, Jerzy Meysztowicz i Joanna Schmidt. We Wrocławiu akcję zainaugurował Krzysztof Mieszkowski, w Łodzi Katarzyna Lubnauer, w Łomiankach Kamila Gasiuk-Pihowicz, a w Toruniu – Joanna Scheuring-Wielgus. Ciekawe, czy ludzie Petru wykazywać będą tak niesłabnący entuzjazm również w inne dni tygodnia.
Interesujący wydaje się również fakt, że Petru nadał całej inicjatywie znamiona akcji społecznej, a nie partyjnej – logo Nowoczesnej nie pojawia się na naklejkach, które wczoraj rozdawał – z rozmysłem. – Chcemy pokazać, że to ponadpartyjna sprawa.
Co jeszcze mówił o swoim projekcie Petru? – Zamiast wylewać dziecko z kąpielą i zabijać miejsca pracy oraz ograniczać polskie PKB, pomyślmy o pracownikach, żeby byli dobrze traktowani przez pracodawcę. Pamiętajmy też o osobach, które chcą pracować w niedzielę, np. studentach albo osobach, które mają dzieci. Zauważmy, że ograniczenie handlu w niedzielę spowoduje nie tylko utratę miejsc pracy, ale wręcz część biznesów zniknie – zwłaszcza przygranicznych sklepów we wschodniej i zachodniej części Polski, gdzie na zakupy przyjeżdża wielu Niemców, Ukraińców i Białorusinów. Zbieramy podpisy pod petycją do posłów Rzeczpospolitej, aby pokazać, że Polacy chcą mieć wolność wyboru.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Popieram handel w niedzielę,sam pracuję w niedzielę,nie ma w tym nic złego,jednak Nowoczesna i Platforma Obywatelska chcą aby inni pracowali w niedzielę podczas kiedy ich biura poselskie,siedziby partyjne i biura senatorskie są w niedziele zamknięte,są takimi samymi hipokrytami jak księża zabraniający handlu w niedzielę,podczas kiedy wszyscy funkcjonariusze kościoła katolickiego(księża,zakonnice,biskupi) pracują w każdą niedzielę i każde nawet największe święto jak Boźe Narodzenie,Wigilia czy Wielkanoc.
Gdy słyszę z ust polityka słowo „optymizm” to zawsze mi się przypomina „Czekoladowy Orzeł” Komorowskiego, który miał być podarowany pesymistycznym dzieciom z domu dziecka a zjełczał w magazynie radiowej Trójki.
O optymizmie Petru gadał odnośnie koalicji bez „komunisty” Zandberga.
Wykształciuchu,trochę szacunku do pracujących,oczywiście ja uważam że handel w niedziele jest wporządku i nie ma w handlu w niedzielę nic złego,wyjaśniam to szczegółowo w komentarzach pod artykułem do którego link znajduje się pod tą wypowiedzią,oto link:
http://mises.pl/blog/2016/09/22/zielinski-o-niedziele-wolna-dla-handlu/
Wykształciuchu to nowy/stary bluzg. Jakiś czas temu tak ludzi z PO wyzywał Kaczyński a ludzi z Pracowniczej Demokracji Piotr Ikonowicz. Przypominam, że Pan Petru też jest po studiach. Niektórzy pracujący w niedzielę też albo kończą studia i albo już są wykształciuchami.
A sam Pan Szanowny to pewnie ma tylko skończone 4 klasy przedwojennej podstawówki?
brawo Petru!!!
p***ć katolewackich oszołomów
ps
do tej pory sympatyzowałem z Razem ale coraz bardziej skłaniam się do .Nowoczesnej bo betonowa lewica typu Zandberga nie rozumie że elektorat to nie tylko pracownicy hipermarketów