Sąd w Zielonej Górze stwierdził, że „czyny Przemysława P. były drastyczne, więc i kara musi być surowa”. W lipcu 2018 23-latek ze szczególnym okrucieństwem zabił 12 zwierząt. 9 z nich zatłukł butelką, 3 podpalił. Wymierzono mu karę bezwzględnego więzienia oraz wpłatę tysiąca złotych na Biuro Ochrony Zwierząt. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Wyrok wydała sędzia Liwia Olszewska.
„Stan faktyczny, wina i sprawstwo oskarżonego w świetle zebranego materiału dowodowego nie budzi żadnych wątpliwości. (…) Stopień społecznej szkodliwości działań oskarżonego należało ocenić jako znaczny. Swoimi zachowaniami oskarżony godził w jedno z najistotniejszych dóbr z punktu widzenia prawa karnego, mianowicie życie zwierząt, a bestialstwo jego działań zasługuje na szczególne potępienie i nie znajduje usprawiedliwienia” – brzmiało uzasadnienie.
– Wnioskowaliśmy o nawiązkę i dwa lata więzienia. Sąd skazał 23-latka na 18 miesięcy więzienia. Musimy przeanalizować to orzeczenie i wtedy zdecydujemy, czy będziemy się odwoływać – stwierdził prokurator Przemysław Rataj.
Obrońcy praw zwierząt uważają, że wyrok powinien być surowszy, ale cieszą się, że w tej głośnej sprawie nie skończyło się na karze w zawieszeniu: – Zapadł dziś bardzo ważny wyrok dla zwierząt i dla wszystkich obrońców praw zwierząt. Sprawca, który dopuścił się przestępstwa, realnie poniesie karę, pójdzie do więzienia za swoje czyny – powiedziała mediom adwokat Mirella Grzęda, pełnomocnik Biura Ochrony Zwierząt. – Niewątpliwie mamy do czynienia z bardzo ważnym wyrokiem, ponieważ sąd orzekł, że ten mężczyzna bezwzględnie będzie musiał pójść do więzienia. Jeśli chodzi o wysokość kary, to nie jest ona dla nas satysfakcjonująca. Mieliśmy do czynienia z osobą, która brutalnie zabiła 12 zwierząt będących pod ochroną. Wnioskowaliśmy o pięć lat więzienia.
Adwokat poinformowała, że Biuro Ochrony Zwierząt zwróci się do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku celem analizy i rozważenia apelacji w zakresie kary. Nie podzieliła zdania sądu, że przyznanie się Przemysława P. do winy można utożsamić ze skruchą. Twierdzi, że nie widziała u oskarżonego cienia żalu. Mężczyzna został zatrzymany po tym, jak jedna z mieszkanek Zielonej Góry zgłosiła policji znalezienie zmasakrowanych zwłok jeży w pobliżu altanek działkowych. W jednej z nich pomieszkiwał 23-latek.
Z wyrokiem nie zgadza się opiekująca się jeżami w Zielonej Górze Katarzyna Burak:
– Ten człowiek oprócz tego, że bił te zwierzęta, on je także maltretował, łamał łapki, rozcinał powłoki brzuszne, podpalał. To było znęcanie ze szczególnym okrucieństwem, te zwierzęta były masakrowane – twierdzi aktywistka. Domaga się maksymalnej możliwej kary, również nie widzi skruchy w postawie skazanego.
Jeże podlegają w Polsce ochronie gatunkowej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
A może by tak dla przykładu i postrachu innym bandziorom też mu zrobić to samo? Publicznie oczywiście.