Wczoraj ulicami Kielc przeszła manifestacja środowisk narodowo-patriotycznych, zorganizowana w rocznicę tragicznych wydarzeń, podczas których zginęło prawie 40 przedstawicieli mniejszości żydowskiej w 1946 roku.
Hasło przewodnie manifestacji to „Pogrom ubecki, a nie kielecki”. Środowiska „kieleckich patriotów” utrzymują, że masakry nie dokonała wcale kierowana zawiścią i uprzedzeniami ludność miasta, lecz cała akcja była zorganizowaną prowokacją służb PRL. – Nie czujemy się w żaden sposób winni „pogromu”, nie dopuścimy, by kłamstwa, oszczerstwa i potwarze rzucane w naszym kierunku, przysłoniły prawdę, której tak wielu wolałoby nigdy nie usłyszeć – mówią demonstranci. – Osławiony kielecki pogrom, który był w rzeczywistości starannie zaplanowaną prowokacją, nie może dłużej być postrzegany jako zbrodnia dokonana przez Polaków.
Przypomnijmy, że dziewięciu mieszkańców Kielc zostało przez ówczesne władze skazanych na karę śmierci w pokazowych procesach. Jednak lokalni prawicowcy przekonani są, że muszą walczyć o przywrócenie dobrego imienia swemu miastu.
Z wątpliwą, lecz z pewnością chwytliwą tezą młodych Kielczan nie zgadza się nawet Instytut Pamięci Narodowej, co świadczy już o przekroczeniu dość daleko postawionej granicy absurdu. Prof. Antoni Dudek, historyk IPN, mówi, że „to przyjmowanie za pewniak jednej z hipotez dotyczących tamtych wydarzeń. I nawet jeśli przyjmiemy, że to była to prowokacja UB, to nic nie zmieni faktu, że za mordem stali nie UB-ecy, a tłum mieszkańców Kielc, który dał się im sprowokować. Żadna manifestacja tego nie zmieni”.
„Pogrom kielecki” w 1946 r. wzburzył opinię publiczną w Polsce. Bezpośrednią przyczyną wybuchu serii aktów przemocy było pojawienie się plotki o o uwięzieniu przez Żydów w piwnicy budynku przy ul. Planty ośmioletniego chłopca w celu dokonania na nim rytualnego mordu, Życie straciło wówczas 37 Żydów oraz 3 Polaków. Był to niespotykany od czasów zakończenia drugiej wojny światowej akt bestialstwa i ksenofobii.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Kielce to nie jedyny przypadek, kiedy podejrzewa się ubecką, czy wręcz NKWD-owską prowokację. Zawsze pozostaje jednak zasadne pytanie o poparcie takich pogromów. Teoria prowokacji wpisuje się w zorganizowany exodus uratowanych z Holocaustu Żydów przez Czechosłowacje do Austrii, której celem była Palestyna. Opowieści o tym, jak tysiące ludzi, kierowanych przez Poalej Syjon nielegalnie przekroczyły pilnie strzeżone dwie granice budzą jednak wątpliwości, Podobnie, dlaczego tak dobrze penetrujące teren ówczesne służby nie dostrzegły nabrzmiewających wydarzeń. Zadziwiający brak materiałów tylko pogłębia te wątpliwości. Kielce i Jedwabne pozostaną na zawsze tematem dzielącym. Najsmutniejsze, że te tragedie dosięgły niewinnych ludzi, a pod wpływem wydarzeń z Polski wyjechali ci, którzy przeżyli grozę niemieckiej okupacji. I to pozostanie w historii.
co tak skromnie !? idź na całość: to była putinowska prowokacja !