Magdalena Biejat nie jest już przewodniczącą komisji polityki społecznej i rodziny. Posłanka Lewicy jeszcze kilka dni temu celnie punktowała zaniedbania rządu na polu walki z ubóstwem i wspierania seniorów. Dziś prawica pozbyła się jej ze stanowiska, które wcześniej Biejat otrzymała zgodnie z parlamentarnym obyczajem, który nakazuje zostawić kierowanie częścią komisji w rękach opozycji.

O tym, czy PiS zdecyduje się naruszyć obyczaj i złamać wcześniejsze ustalenia z innymi klubami, spekulowano jeszcze przed Nowym Rokiem. Dla części parlamentarzystów katolicko-narodowej prawicy nie do przyjęcia były przekonania Magdaleny Biejat, która – chociaż sama ma niemal idealną tradycyjną rodzinę – mówi otwarcie o potrzebie zalegalizowania związków partnerskich i o prawie do przerywania ciąży. „Na niekorzyść” posłanki zapewne podziałał również fakt, że w debacie nad emeryturami i sytuacją polskich seniorów celnie i stanowczo wskazała zaniedbania rządu na tym polu, mówiąc na sali plenarnej o rosnącej skali ubóstwa wśród najstarszych Polek i Polaków.

Głosowanie nad odwołaniem Biejat odbyło się dziś rano. Jako bardziej odpowiednią kandydatkę na przewodniczącą parlamentarzyści PiS wskazali dotychczasową wiceprzewodniczącą komisji Urszulę Rusecką, której sylwetkę prezentowaliśmy na Portalu Strajk: to zażarta przeciwniczka aborcji.

Podając uzasadnienie wniosku o odwołanie przewodniczącej PiS nie miał jednak dość odwagi, by jasno powiedzieć, o co chodzi. Zamiast tego sprawozdawczyni Teresa Wargocka zarzucała lewicowej posłance brak doświadczenia w parlamencie i wynikającą z tego nieumiejętność organizowania prac komisji. „Przez miesiąc od dnia powołania nie podjęła obowiązków przewodniczącej komisji”, „wykazała się brakiem umiejętności brakiem pracy zespołowej” – mówiła posłanka PiS. Ripostował jej przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski: – Spośród wszystkich 18 komisji, kierowanych przez PiS, tylko dwie komisje spotykały się częściej niż Komisja Polityki Społecznej. A aż 10 komisji kierowanych przez PiS spotkało się mniej niż pięć razy, czyli dwa razy mniej niż komisja rodziny, która spotkała się dziesięć razy.

Warto przypomnieć, że również w poprzedniej kadencji Sejmu niektórymi komisjami kierowały debiutantki.

Prawicowa posłanka zaledwie zasugerowała, w czym był prawdziwy problem, zarzucając Biejat, że jej poglądy w kwestii modelu rodziny „nie są podzielane przez większość społeczeństwa”. Jeszcze bardziej absurdalnie zabrzmiały jednak jej uwagi w sprawie projektu ustawy o emeryturach minimalnych, złożonego przez Lewicę, a wczoraj odrzuconego właśnie na komisji polityki społecznej dzięki zgodnym głosom PiS i PO. Otóż Biejat miała… zbyt szybko procedować ten projekt (w rzeczywistości po blisko dwóch miesiącach od jego złożenia), a w dodatku miał on negatywną opinię Konfederacji Przedsiębiorców i Pracodawców Lewiatan. Tak, taki argument naprawdę padł z ust reprezentantów „prospołecznej” partii.

Wynik głosowania był w zasadzie przesądzony. 19 głosów za odwołaniem, 12 – przeciw. Nie mogło pomóc przypomnienie o obyczaju sejmowym, który nakazuje rozdzielać kierowanie stałymi komisjami zgodnie z parytetem. To właśnie dzięki temu obyczajowi komisja polityki społecznej i rodziny przypadła przedstawicielce klubu Lewicy. Teraz jej przewodniczącą będzie, zgodnie z wolą rządzącej partii, Rusecka.

– Wy myślicie „i tak was przegłosujemy”. To tępe i prymitywne działanie i pokazywanie siły. Będziemy przegrywali głosowania, ale będziemy wszędzie o waszych siłowych rozwiązaniach informowali dzień i noc. Mam dosyć tego, że jeśli ze strony Lewicy jest kompromis, uśmiech, to z drugiej strony, partii rządzącej, jest prymitywna siła – skomentował takie postępowanie Włodzimierz Czarzasty.

Lewica zapowiada, że mimo takiego pokazu siły ze strony PiS zamierza nadal zgłaszać w Sejmie socjaldemokratyczne projekty ustaw i krytykować z takich pozycji PiS-owskie udawane państwo dobrobytu, udowadniając, że fundamentalne problemy obywateli wcale nie są rozwiązywane. – PiS boi się Lewicy, boi się Biejat, bo wie, że walczymy o sprawiedliwość społeczną. Lewica się PiSu nie boi. Walczymy dalej – zadeklarowała na Twitterze Marcelina Zawisza.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Miast beczeć i gaworzyć „Psze pani bo mie pisior bije!!” trza się wziąć do roboty i wygrać wybory!!!!!!
    Swego czasu pewien poseł z PO gdy pisiory będące w opozycji czegoś tam się domagali rzekł do nich „jak wygracie wybory to sobie będziecie uchwalać co tam chcecie a teraz do budy”– jak wygrali to posłuchali platfusa i „se uchwalają”.
    TRZA WYGRAĆ I KOPNĄĆ PISIORA W DU.PALA a nie beczeć po kątach!!!!!

  2. Ta pani z współpracą miała już kłopoty wcześniej (o ile mnie pamięć nie zawodzi była oskarżana o mobbing wobec pracowników), A z takimi typami kobiet spotykam się dość często. I równie często – właśnie inne kobiety, oskarżają takie szefowe nie tylko o mobbing, ale i inne brudne metody zarządzania kadrą.
    Nie jestem pewien jak to jest w tym przypadku, ale znając postawę redakcji strajku ,,moja prawda jest najmojsza i co mi pan zrobisz”. pozwoliłem sobie na tą sugestię.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…