Coś niezwykle dziwnego wydarzyło się u posłanki PIS Iwony Arent. Najpierw na jej Twitterze pojawił się kwiecisty komunikat oznajmiający wystąpienie z partii. Potem dementi, wraz z zapewnieniem, że był to włam na konto.

Po raz kolejny przekonujemy się, że rząd, który szafuje słowem „bezpieczeństwo” przy każdej okazji, zapewniając, że jest ekipą, która jako jedyna jest w stanie zapewnić Polakom spokój w trudnych czasach, nie tylko jest gołosłowny, ale wręcz karykaturalny. Nie jest bowiem w stanie zapewnić bezpieczeństwa nawet swoim funkcjonariuszom.

Na profilu Arent pojawiła się taka oto deklaracja: „Nie mogę już znieść makabry w Polsce! 100 tys osób w Polsce zmarło na COVID. To nie liczba, to suma ludzkich dramatów – rodzin, dzieci, bliskich. Polska stała się krajem drastycznie rosnących cen i kosztów utrzymania polskich rodzin. Wychodzę z partii Nieudaczników i Szkodników” .

Bezradność władzy

Mimo, że mieliśmy już przypadek Pawła Kukiza, który najpierw zamieścił obraźliwe treści na swoim koncie na TT, a następnie poinformował, że to robota tajnych służb, by wreszcie przyznać, że „sobotnia noc przejęła i jego”, to w tym wypadku trudno przypuszczać, by wpis na profilu Arent był sprawką przeżywającej chwilowy obłęd posłanki. A przynajmniej taka wersja wydaje się bardzo mało prawdopodobna, zważywszy na szybkie dementi.

Dla rządu PiS i samej Arent włamanie na konto to jeszcze gorsza wiadomość. Oznacza bowiem, że rząd, który podsłuchuje opozycje i pracowników wymiaru sprawiedliwości za pomocą aparatury szpiegowskiej, jest całkowicie bezradny jeśli chodzi o prewencyjne zabezpieczenie własnych kanałów.

Długa lista włamań i „włamań”

Nie jest to pierwszy taki przypadek, kiedy polityk PIS zalicza włamanie na profil w mediach społecznościowych.

W 2021 roku nieznani sprawcy mieli włamać się na konto Michała Dworczyka, publikując tam służbowe maile członka Rady Ministrów.

Również w zeszłym roku na profilu Marka Suskiego pojawiły się zdjęcia nagich kobiet.

Poprzedni rok był też trudny dla posłanki Iwony Michałek, której subskrybenci mogli podziwiać obrazek przedstawiający Jarosława Kaczyńskiego jako gangstera w zakładzie karnym.

Nieco inaczej wygląda przypadek Jolanty Borowiak, innej deputowanej PiS. W październiku 2020, podczas największego zrywu Czarnych Protestów, na jej twitterowym koncie pojawił się taki wpis: „Możecie sobie protestować, ile chcecie. Jak powiedział Jarosław Kaczyński, zdanie narkomanek-prostytutek i zabójców dzieci nie będzie mieć wpływu na podejmowane decyzje”. W tym wypadku wpis nie odbiegał znacząco od oficjalnej narracji władzy, więc zasadnym było podejrzewać, że dementi i wersja o włamaniu jest próbą zarządzania kryzysem.

Do kategorii niejasnych można zaliczyć też włamanie na konto posła Marcina Duszka (PiS). 19 listopada 202o roku na jego kontach na Facebooku i Instagramie pojawiły się zdjęcia na których widać go w towarzystwie kobiety, z następującym podpisem: „Poznajcie tę ślicznotkę! (…) będzie moją nową sekretarką. Udowodniła już swój profesjonalizm i będzie moją prawą ręką we wszystkich sprawach. Moi koledzy posłowie będą zazdrościć”.

Poseł zeznał, że to atak hakerki, jednak jak dowiedział się Portal Strajk, polityk jeszcze jesienią zeszłego roku flirtował w nieszczególnie dobrym stylu z młodymi dziewczynami na Instagramie, korespondując z nimi w prywatnych wiadomościach.

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…