Pakistański premier Nawaz Szarif musiał ustąpić ze stanowiska po tym, jak Sąd Najwyższy wezwał go do podania się do dymisji w związku z postawionymi mu zarzutami o łamanie prawa. Zastąpi go młodszy brat Szachahbaz.
Sąd wszczął postępowanie wobec szefa rządu i czworga osób z jego najbliższej rodziny oraz ministra finansów, oskarżonych o niezgodne z prawem ukrywanie majątków posiadanych zagranicą. Wyrok w tej sprawie ma być wydany w ciągu sześciu miesięcy, jednak już teraz sąd zobowiązał premiera do ustąpienia. Decyzja sądu jest ostateczna i nie podlega apelacji. Postanowienie sądu musiał uznać zarówno premier Nawaz Szarif, jak i rządząca partia Pakistańska Liga Muzułmańska-Nawaz (PML-N), choć – jak oświadczył rzecznik partii – „pomimo licznych zastrzeżeń” co do treści zarzutów. Dodał ponadto, że wyrok sądu oceni historia.
Odsunięty od władzy Szarif pozostaje nadal szefem rządzącej PML-N. I dlatego też jemu przysługuje prawo nominowania kandydata na swojego następcę. Na przyszłego premiera wyznaczył po – jak się wyraził, licznych konsultacjach – swojego brata Szachahbaza Szarifa, aktualnie pełniącego funkcję szefa rządu prowincji Pendżab. Decyzja ta mieści się w standardach tej części Azji, gdzie władzę często przejmowały osoby ściśle powiązane rodzinnie ze swoimi poprzednikami. Sytuacja taka miała miejsce nie tylko w Pakistanie, gdzie premierem była Benazir Bhutto, córka obalonego w wyniku zamachu stanu prezydenta Zulfikara Bhutto, lecz także w Indiach, Sri Lance, Bangladeszu, a od niedawna także w Azerbejdżanie. Fakt, iż władze PML-N zaakceptowały podmiankę jednego brata-premiera na drugiego świadczy o tym, że choć nie pełniący państwowych funkcji przywódca sprawującej władzę partii wciąż pozostaje on najbardziej wpływowym politykiem w swoim krajuu.
Szachahbaz nie może jednak już teraz objąć funkcji premiera, ponieważ nie jest on deputowanym do parlamentu, a taki wymóg określony jest w konstytucji. Dlatego też do czasu uzyskania przez niego mandatu poselskiego tymczasowym premierem ma zostać kolejny zaufany człowiek Nawaza Szarifa, minister przemysłu naftowego Szahid Khakan Abbasi. Jego kandydaturę musi jeszcze przegłosować parlament, co wydaje się być zwykłą formalnością w sytuacji, gdy partia rządząca dysponuje kwalifikowaną większością głosów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Dobry i pouczający przykład. Polska na dobrej drodze do osiągnięcia rodzinnych i klanowych zasad przekazywania władzy. Niestety, europejska obłuda sprawia, że elity muszą się zdrowo napracować, aby kamuflować rodzinne koneksje. Jesteśmy jednak na dobrej drodze, by skończyć z obłudą. Coraz częściej rodziny wybierane są przez dojrzewający do demokracji naród. Tylko jakoś dziwnie z tym prawem. Zacofanie, czy przeoczenie. Przecież od roku wiemy, że to rząd stanowi, kto ma być sędzią, a nie sąd, kto premierem. Odetchnąć z ulgą. Jednak nadal żyjemy w Europie
Nie od rzeczy przypomnieć polski wątek, kiedy zapaleńcy z „Solidarności” w Ursusie ujawnili, ile dali łapówki pakistańskiemu politykowi za korzystny kontrakt sprzedaży do Pakistanu traktorów. Uzyskali potrójny efekt: skompromitowali komunistyczną władzę, spowodowali zamrożenie na wieki zakupów przez Pakistan i w konsekwencji skazanie na śmierć owego polityka. Kara była rychła i sprawiedliwa. Wystarczy dziś popatrzeć, co zostało po miejscu tak walczącym o przejrzystość.