Pod stołecznym Pałacem Kultury i Nauki wyznaczyli sobie punkt startowy rolnicy z Agrounii. Protestowali przeciwko nieopłacalnym warunkom produkcji rolnej.

Było bardzo głośno. Zanim jeszcze rolnicy i producenci żywności wyszli na trasę przemarszu i dojeżdżały kolejne autobusy, nad tłumem dominowały dźwięki wuwuzeli i muzyka z wozu nagłośnienia. Protest miał być sygnałem niezadowolenia po ostatnich, nieudanych rozmowach z ministrem rolnictwa.

W centrum stolicy miały być też ciągniki. Policja jednak zatrzymała jej na wysokości ul. Kasprzaka i nie dała zgody na dalszy przejazd. Dojazdy do ciągników są blokowane przez policję. Ich liczba oceniana jest na 150 – 200.

Po raz kolejny producenci żywności pokazują, że sytuacja w Polsce, dotyczącą produkcji żywności jest nienormalna. Już wcześniej sygnalizowali, że jest ona nieopłacalna. Teraz, kiedy ceny nośników energii skoczyły o kilkaset procent w górę, jest już po prostu dramatycznie. Drożeje nie tylko energia, ale też idą w górę ceny nawozów sztucznych. A kredyty trzeba spłacać.

„Mieszkasz w Warszawie?”, pytał dziennikarza Portalu Strajk jeden z protestujących. „To wytłumacz mi, jakim cudem, pokornie znosicie podwyżki żywności o kilkadziesiąt procent? Kiedyś w 1980 wystarczyło, że władza podniosła ceny o kilka procent i robotnicy już wychodzili na ulice. A wy, w miastach, gniecie pokornie karki i nic nie robicie. Pewnie macie dużo pieniędzy. My już nie mamy”.
Inny z rozmówców, hodowca trzody chlewnej wskazywał, że przykładowo 100 kilogramowego tucznika dostaje 400 złotych, zaś jego wyhodowanie kosztuje producenta 600. „Mam 200 złotych straty. Na 100 tucznikach, łatwo policzyć – 200 tysięcy. Co mam robić?”

Część dojeżdżających skarżyła się w sieci na nadgorliwe interwencje policji, sprawdzających drobiazgowo techniczne warunki pojazdów, liczbę pasażerów itp. Protestujący odnosili wrażenie, że chodziło nie o zwykłą kontrole, a o uniemożliwienie lub opóźnienie dotarcia protestujących na protest.

Wśród protestujących byli przedstawiciele związków zawodowych: „Solidarności” i OPZZ.

„Dziś nie tylko Agrounia. To także ludzie, którzy strajkują dziś w swoich zakładach pracy. Jest z nami Inicjatywa Pracownicza, Konfederacja Pracy, ludzie z różnych branż. Chodzi o to, żeby te pasożyty z Sejmu to zobaczyły, to oni są za to odpowiedzialni!”, mówił Michał Kołodziejczak, cytowany przez „GW”.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…